Pięciokrotny mistrz Ukrainy w Muay Thai, zwycięzca wielu międzynarodowych imprez jak choćby MŚ WTKA a także amatorski zawodnik MMA Vadim Olenchik został został aresztowany w St. Petersburgu z powodu morderstwa w Kijowie na Ukrainie w 2017 roku. Olenchik był poszukiwany międzynarodowym listem gończym i ukrył się na terenie Rosji, gdzie jak okazało się, został rozpoznany i zatrzymany.
Oficerowie Interpolu aresztowali ukraińskiego fightera 30 stycznia pod zarzutem morderstwa z premedytacją i kradzieży samochodu. Ukraiński zawodnik zostanie poddany teraz procedurze ekstradycujnej na Ukrainę, by tam stanąć przed sądem osądzonym.
Reklama
Według doniesień prasowych: Olenczik udusił ofiarę rękami w nocnym klubie w Kijowie i pozbawił go pieniędzy, telefonu i samochodu. Zwłoki ofiary zabrał z klubu i mając klucze pojechał do domu. Według części prasy okazało się, że obaj doskonale się znali i byli zaprzyjaźnieni.
Zmarły pracował jako dyrektor finansowy w firmie farmaceutycznej. Kiedy nie przyszedł do pracy, jego koledzy pojechali do jego domu, otworzyli drzwi i odkryli ciało. Dość szybko ustalono sprawcę, ale ten błyskawicznie ewakuował się na północ Rosji, by ukryć się przed ukraińskim wymiarem sprawiedliwości. Olenchik miał rekord 3-0 w amatorskim MMA w tym zwycięstwo w turnieju Bukovel Cup 2017. Uczestniczył też w kilku zawodowych turniejach Kickboxingu.
Już 9 maja (piątek) w hali MOSiR przy ul. Górniczej w Knurowie odbędzie się święto boksu olimpijskiego. W ramach 3. kolejki Polskiej Ligi Boksu Concordia Knurów zmierzy się z Legią Warszawa. Mecz rozpocznie się o godzinie 17:30, a transmisję na żywo będzie można obejrzeć w TVP Sport.
Chłopaki będą musieli się przeciwstawić liderowi, a zarazem pretendentowi do mistrzostwa Polski.
– komentuje Mieczysław Gołąb prezes Concordii Knurów oraz Śląskiego Związku Bokserskiego, a także wiceprezes ds. finansowych Polskiego Związku Bokserskiego.
Rozpędzona Legia po dwóch zwycięstwach nad Imperium Boxing Wałbrzych 14:4 i KKB Rushh Kielce 14:4 przyjedzie w piątek (9.05) do Knurowa, aby zmierzyć się z miejscową Concordią. Klub ze Śląska w przeciwieństwie do warszawiaków na ten moment stoczył tylko jeden mecz w Polskiej Ligi Boksu z Pomorzaninem Boxing Team Toruń (8:10).
Reklama
— Zapominamy o tej porażce, choć była dla nas bolesna i długo miałem ją w pamięci. Teraz skupiamy się na meczu z Legią, bo na takie starcie Knurów czekał ponad dwie dekady. Każdy kolejny mecz Concordii w Polskiej Lidze Boksu będzie wywoływał emocje, ale ten jest szczególny. Chłopaki będą musieli się przeciwstawić liderowi, a zarazem pretendentowi do mistrzostwa Polski — komentuje Gołąb.
— To szansa dla Concordii na pierwsze ligowe zwycięstwo. Nie chcielibyśmy drugi raz przegrać przed własną publicznością, ale jesteśmy świadomi, że do Knurowa przyjedzie wielu zawodników, którzy mają status mistrza Polski. Chłopaki jednak ciężko trenowali, bardzo w nich wierzę — mówi prezes Concordii.
Mecz Concordii z Legią rozpocznie zmagania w 3. kolejce Polskiej Ligi Boksu. Na ten moment legioniści to jedyny zespół, który zgromadził cztery punkty. Po dwa mają zespoły z Kielc, Torunia i Wałbrzycha oraz CKB Potężnie Ciechocinek. Warto jednak pamiętać, że zespół z Ciechocinka podobnie jak Concordia, Golden Team i Pomorzanin mają do rozegrania zaległy mecz.
17 maja na gali Babilon MMA 52 w Nowym Targu wyłoniony zostanie kolejny pretendent do mistrzowskiego pasa w wadze średniej. Będzie nim Szymon Herrmann (Ankos MMA) lub Mariusz Krzeszowski (Czerwony Smok) – hitowe derby Poznania odbędą się więc w widłach Czarnego i Białego Dunajca. Bilety na galę Babilon MMA 52 dostępne w serwisie Eventim, transmisja na kanałach grupy POLSAT.
Niepokonany Szymon Herrmann (4-0) trzy ostatnie pojedynki stoczył na galach Babilon MMA, pokonując kolejno Kamila Mękala, doświadczonego Rafała Lewona i ostatnio efektownie nokautując Kamila Korzeniewskiego, dla którego porażka z Herrmannem była pierwszą w karierze. Zwłaszcza widowiskowy nokaut z gali Babilon MMA 49 w Radomiu odbił się szerszym echem w polskim MMA.
– To wszystko konsekwencja tego, co się wydarzyło w poprzednich pojedynkach. Jeśli wygrywam, to siłą rzeczy pnę się w górę. Nie mam w sumie czasu zastanawiać się nad takim sprawami. Robię swoje, poświęcam na to dużo pracy, czasu i energii. I to owocuje. W tym momencie mam bardzo dużo pracy, dochodzą treningi i tak naprawdę o pojedynku będę myślał jadąc na galę, a na ten moment robię ciężkie treningi, codzienne obowiązki i redukcję wagi.
Reklama
Sam pojedynek traktuję jak kolejny dzień w pracy, tylko ze światłami i kamerami.
– mówi 28-letni Herrmann.
Nokaut na Korzeniewskim był przez moment viralowym hitem w mediach społecznościowych, gdzie użytkownicy żartowali, że gracz używa losowych przycisków i udaje mu się odblokować rzadką kombinację typu „fatality”. Sam Herrmann nagrał taki filmik i udostępnił go na swoich profilach.
– Po walce z Korzeniewskim padł gdzieś w mediach społecznościowych ten komentarz o losowych przyciskach i mnie rozbawił. Przypomniałem sobie, jak kiedyś grałem za dzieciaka w Tekkena czy UFC na PlayStation i oczywiście żaden z nas nie chciał czytać samouczka w grze, aby nauczyć się kombinacji. Wciskaliśmy wszystko co popadnie. Często w grze wciskanie losowych przycisków skutkowało czymś takim właśnie jak to, co zrobiłem w klatce. Dlatego razem z kumplem nagraliśmy taki filmik. Dodam jeszcze, że pewnie będzie ciężko w to uwierzyć, ale trenowałem coś takiego, tylko różnicą w ćwiczonej akcji było to, że tam kopałem lewą nogą, a tutaj zaskoczyłem prawą – tłumaczy zawodnik klubu Ankos MMA.
Choć Herrmann i Krzeszowski mieszkają i trenują w Poznaniu, to nie mieli okazji poznać się ani wspólnie ćwiczyć. Walka z zawodnikiem konkurencyjnego klubu nie ma większego znaczenia dla Szymona, choć dodatkowo motywuje go fakt, że Mariusz Krzeszowski (4-1) pokonał już Filipa Tomczaka, z którym Szymon na co dzień trenuje.
– Śmieję się, że derby Poznania odbędą się w Nowym Targu, no ale to już nie ode mnie zależy. W klubie panuje atmosfera jak to przed walką, jest spięcie dupy i zrobienie wszystkiego, aby walkę wygrać i nie ma większego znaczenia, czy to z zawodnikiem z Czerwonego Smoka, czy jakiegoś innego – mówi Herrmann. – Bardziej chyba motywuje mnie fakt, że Mariusz wygrał z Filipem ostatnią walkę. Chciałbym „pomścić” kumpla z maty, aby nie być kolejnym z klubu, którego pokonał ten sam gość. Do tego „Longer” bardzo dobrze się spisuje jako trener główny. Dziwnie to zabrzmi, ale czuję się zaopiekowany, widzę jego zaangażowanie, co jest mega spoko i przez to też jestem spokojny. Do tego kumple z maty też mi mocno pomagają. Faktem jest, że Andryszak więcej mnie gani niż chwali, ale czas na pochwały będzie po wygranej walce.
Herrmann nie chce zdradzać planu na walkę z Krzeszowskim, ale zapewnia, że wraz z narożnikiem przeanalizował styl i umiejętności rywala i nie obawia się jego dobrej stójki.
– Oglądaliśmy jego 3 ostatnie walki. Nie powiem, jaki jest plan na walkę, ale nie obawiam się jego stójki, na której głównie bazuje. Biłem się już z zawodnikiem z przeszłością kickbokserską i znokautowałem go kopnięciem na głowę. Mariusz dobrze kopie i rusza się na nogach, tyle i aż tyle. Od zawsze mówię, że kondycja jest moim głównym atutem. Nie jestem wybitnym strikerem ani grapplerem, ale w każdej z płaszczyzn czuję się komfortowo. Do tego mam tlen i siłę, które może na początku pojedynku nie są tak ważne, ale według mnie są kluczowe w końcowej fazie.
Niepokonany zawodnik Ankosu nie chce wybiegać myślami zbyt daleko do przodu, ale jednocześnie świetnie rozumie, że pokonanie Krzeszowskiego będzie oznaczać walkę o mistrzowski pas z Adrianem Błeszyńskim, a ta najpewniej dojdzie do skutku w świątyni „Boga Wojny”.
– Wiem, że „Ares” ściąga wielu kibiców i to jest super, bo więcej osób będzie mogło zobaczyć, jak z nim wygrywam. Tak naprawdę nie wybiegam myślami tak daleko. Najpierw pojedynek z Krzeszowskim, później przyjdzie pora na mistrza. Na co dzień trenuję z ostatnim pogromcą Adriana, czyli Łukaszem Dziudzią, któremu też pomagałem w przygotowaniach do ich walki. Bez fałszywej skromności uważam, że jestem gotowy na takie starcia. Nie interesuje mnie gdzie, tylko kiedy i za ile. W przyszłości liczę na lokalizacje bliżej Poznania lub Mazur! – kończy Herrmann.
Gala GROMDA 21: POLSKA SIŁA obędzie się 30 maja 2025r. w Pionkach. W walce wieczoru, w hitowym starciu Bartłomiej BALBOA Domalik zmierzy się z Vasylem VASYL Halychem.
BALBOA, król nokautu, polski Wściekły Byk o najmocniejszym jebn*ięciu w walkach na gołe pięści. Pogromca wielkich bydlaków i gasiciel światła ulicznym kozakom stanie do walki z VASYLem. Ten to łamacz szczęk, wychowany na srogich fabrykach. To dzielnicowy mięśniak i najtwardszy zakapior z osiedlowych drani. Dziki wilk gotowy rozerwać swoją ofiarę.
Reklama
GROMDA 21: POLSKA SIŁA już 30 maja! NA ŻYWO w PPV na www.GROMDA.tv Bilety dostępne na eBilet
Jeden za wszystkich wszyscy za jednego… w tryumfie uniesiona pięść. Nowy format, czyli ekipa na ekipę. Polska siła kontra reszta ulicznych zbirów z zakapiorskich zakątków świata.
Reklama
Czas sprawdzić jak chłopaki z polskich bloków poradzą sobie z zagranicznymi łotrami znanymi z łamania szczęk i obcą artylerią gotową na brutalne wyniszczenie.
Nadciąga srogie gradobicie oraz krwista uczta dla fana walk na gołe pięści. GROMDA, czyli gołe pięści, bez decyzji sędziowskich i walka zawsze do końca… bez świrowania pawiana i darcia mordy. Uwaga! Brutalne i efektowne nokauty gwarantowane.
Papaj Fight Managment poinformowała o złożeniu protestu w fińskiej organizacji Ice Cage, na której gali walczył Bartosz „UFOL” Kwiatkowski – polski zawodnik wagi średniej. Popularny „Ufol” w ostatni weekend zmierzył się z Finem, Ollim Santalahtim w Helsinkach i decyzją sędziów przegrał ten pojedynek. Zdaniem wielu obserwatorów kompletnie niezasłużenie.
Ten argument wysunął Artur Smarzyński stojący za PFM powołując się na niezależnych sędziów, którzy mają doświadczenie w największych organizacjach MMA na świecie. Dodatkowo szachowym ruchem we wpisie podkreślono znajomość zawodnika (Santalahtiego) z aktualnym prezesem fińskiej organizacji MMA, Aleksim Kainulainenem, co mogłoby wpłynąć na weryfikacje protestu.
Tak czy tak warto poczekać na rozpatrzenie protestu w związku z bulwersującym werdyktem. Zawodnik Spartakusa Rzeszów to jeden z najciekawszych i najwszechstronniejszych „bijoków” w naszym kraju. Walczył w wielu organizacjach i wielu formułach. Fin z kolei jest bardzo doświadczony i brał udział w walkach w wielu organizacjach jak: Cage Warriors czy fińskiej Cage. Po walce z Kwiatkowskim w sobotę wyglądał jakby przejechał go walec, a mówią, że „jeden obraz wart jest tysiąca słów”.
W nocy z 4 na 5 maja 2025r. w hali T-Mobile Arena w Las Vegas (USA) odbyła się kolejna gala boksu zawodowego, w której absolutny mistrz świata w drugiej wadze, juniorlekkiej (122 lbs/55,3 kg) Naoya “The Monster” Inoue (30-0, 27 KO) po raz szósty w karierze walczył o pasy czterech organizacji (WBC, WBA, WBO i IBF) z Ramonem Cardenasem (26-2, 14 KO).
32-letni Japończyk pokonał Amerykanina przez techniczny nokaut w ósmej rundzie. Cardenas posłał w drugim starciu na deski japońskiego mistrza a ten spokojnie przetrwał kryzys. W szóstej rundzie mocny finisz zwiastował kłopoty Cardenasa. W siódmej 29-letni „Dinamita” znalazł się na deskach. Uratował go gong. W ósmej grad ciosów zmusił sędziego Thomasa Taylora do zatrzymania pojedynku. Cardenas trochę protestował, ale jasne było, że nie ma to sensu.
Reklama
Dla “Monstera” było to szóste zwycięstwo z sześciu stoczonych wcześniej walk w wadze superpiórkowej jak nazywana jest też ta dywizja wagowa. Kolejny raz też lądował na deskach na początku pojedynku, ale pokazuje, iż potrafi opanować kryzys. Jest fenomenem współczesnego boksu i unifikuje wszystkie pasy obok Saula „Canelo” Alvareza i Dmitrya Bivola.
Biografia Inoue jest pasmem niesamowitych sukcesów. Pierwszy tytuł mistrza świata zdobył w kwietniu 2014 roku, rozbijając Adriana Hernandeza w wadze junior muszej (108 lbs/48,9 kg) a pas WBC World Light Fly wręczał mu legendarny promotor Mauricio Sulaiman w Ota-City General Gymnasium w Tokio.
Reklama
Kolejny pas w wyższej kategorii super muszej zdobył w organizacji WBO wygrywając z Omarem Andresem Narvaezem w przed sylwestrową noc 30 grudnia 2014. W maju 2015 zmienił kategoirę na kogucią (118 lbs/53,5 kg) wygrywając z Emmanuelem Rodriguezem. W tej wadze zunifikował wszystkie pasy kończąc obroną z Anglikiem Paulem Butlerem. I znów zmienił wagę.
W tej dywizji pierwsze zwycięstwo odniósł 25 lipca 2023 roku przez techniczny nokaut w ósmej rundzie w walce z Amerykaninem Stephenem Fultonem. Kolejne to nokaut nad Filipińczykiem Marlonem Tapalesem w grudniu 2023 roku. 6 maja ubiegłego roku Inoue walczył z Luisem Nerym i pokonał meksykańskiego boksera przez techniczny nokaut w szóstej rundzie.
Czwarty triumf odniósł 3 września 2024 roku w walce z Terence’em Dohenym. Ta walka zakończyła się technicznym nokautem. Piątą ofiarą japońskiego Supermana był Yeo Jung Kim z Korei, który padł w czwartej rundzie 24 stycznia tego roku. W listopadzie 2024 do gry wszedł arabski promotor Turki Alshikh (Turki bin Abdul Mohsen Al-Sheikh), który w listopadzie 2024 podpisał lukratywny kontrakt z Inoue na 19,5 mln dolarów. To druga walka z tej umowy stoczona przez Japończyka.
Przypomnijmy, że po tym zwycięstwie Inoue ma na swoim koncie 30 zwycięstw w 30 walkach zawodowych.