21 czerwca 2025 roku w Lubinie odbędzie się gala FEN 59. Organizacja podczas tego wydarzenia wyłoni aż trzech swoich mistrzów. W walce wieczoru Tomasz Ostrowski (5-1, 3 KO, 2 SUB) przystąpi do pierwszej obrony mistrzowskiego tytułu. Naprzeciwko niego w klatce stanie bohater lokalnej publiczności, Mateusz Janur (9-6, 6 KO, 1 SUB).
W poprzedzającym to starcie pojedynku największa gwiazda FEN, Damian Rzepecki (8-0, 3 KO, 5 SUB), skrzyżuje rękawice z Patrykiem Duńskim (12-6-1, 6 KO, 2 SUB).
Reklama
Do przejęcia tronu mistrzowskiego w kategorii piórkowej dojdzie również w trzecim starciu. Rozpędzony serią zwycięstw lubinianin, Gracjan Miś (5-2, 4 KO) podejmie Miłosza Kruka (5-1, 2 KO, 1 SUB). Będzie to rewanż za ich pojedynek z gali FEN 56.
17 maja na gali Babilon MMA 52 w Nowym Targu wyłoniony zostanie kolejny pretendent do mistrzowskiego pasa w wadze średniej. Będzie nim Szymon Herrmann (Ankos MMA) lub Mariusz Krzeszowski (Czerwony Smok) – hitowe derby Poznania odbędą się więc w widłach Czarnego i Białego Dunajca. Bilety na galę Babilon MMA 52 dostępne w serwisie Eventim, transmisja na kanałach grupy POLSAT.
Niepokonany Szymon Herrmann (4-0) trzy ostatnie pojedynki stoczył na galach Babilon MMA, pokonując kolejno Kamila Mękala, doświadczonego Rafała Lewona i ostatnio efektownie nokautując Kamila Korzeniewskiego, dla którego porażka z Herrmannem była pierwszą w karierze. Zwłaszcza widowiskowy nokaut z gali Babilon MMA 49 w Radomiu odbił się szerszym echem w polskim MMA.
– To wszystko konsekwencja tego, co się wydarzyło w poprzednich pojedynkach. Jeśli wygrywam, to siłą rzeczy pnę się w górę. Nie mam w sumie czasu zastanawiać się nad takim sprawami. Robię swoje, poświęcam na to dużo pracy, czasu i energii. I to owocuje. W tym momencie mam bardzo dużo pracy, dochodzą treningi i tak naprawdę o pojedynku będę myślał jadąc na galę, a na ten moment robię ciężkie treningi, codzienne obowiązki i redukcję wagi.
Reklama
Sam pojedynek traktuję jak kolejny dzień w pracy, tylko ze światłami i kamerami.
– mówi 28-letni Herrmann.
Nokaut na Korzeniewskim był przez moment viralowym hitem w mediach społecznościowych, gdzie użytkownicy żartowali, że gracz używa losowych przycisków i udaje mu się odblokować rzadką kombinację typu „fatality”. Sam Herrmann nagrał taki filmik i udostępnił go na swoich profilach.
– Po walce z Korzeniewskim padł gdzieś w mediach społecznościowych ten komentarz o losowych przyciskach i mnie rozbawił. Przypomniałem sobie, jak kiedyś grałem za dzieciaka w Tekkena czy UFC na PlayStation i oczywiście żaden z nas nie chciał czytać samouczka w grze, aby nauczyć się kombinacji. Wciskaliśmy wszystko co popadnie. Często w grze wciskanie losowych przycisków skutkowało czymś takim właśnie jak to, co zrobiłem w klatce. Dlatego razem z kumplem nagraliśmy taki filmik. Dodam jeszcze, że pewnie będzie ciężko w to uwierzyć, ale trenowałem coś takiego, tylko różnicą w ćwiczonej akcji było to, że tam kopałem lewą nogą, a tutaj zaskoczyłem prawą – tłumaczy zawodnik klubu Ankos MMA.
Choć Herrmann i Krzeszowski mieszkają i trenują w Poznaniu, to nie mieli okazji poznać się ani wspólnie ćwiczyć. Walka z zawodnikiem konkurencyjnego klubu nie ma większego znaczenia dla Szymona, choć dodatkowo motywuje go fakt, że Mariusz Krzeszowski (4-1) pokonał już Filipa Tomczaka, z którym Szymon na co dzień trenuje.
– Śmieję się, że derby Poznania odbędą się w Nowym Targu, no ale to już nie ode mnie zależy. W klubie panuje atmosfera jak to przed walką, jest spięcie dupy i zrobienie wszystkiego, aby walkę wygrać i nie ma większego znaczenia, czy to z zawodnikiem z Czerwonego Smoka, czy jakiegoś innego – mówi Herrmann. – Bardziej chyba motywuje mnie fakt, że Mariusz wygrał z Filipem ostatnią walkę. Chciałbym „pomścić” kumpla z maty, aby nie być kolejnym z klubu, którego pokonał ten sam gość. Do tego „Longer” bardzo dobrze się spisuje jako trener główny. Dziwnie to zabrzmi, ale czuję się zaopiekowany, widzę jego zaangażowanie, co jest mega spoko i przez to też jestem spokojny. Do tego kumple z maty też mi mocno pomagają. Faktem jest, że Andryszak więcej mnie gani niż chwali, ale czas na pochwały będzie po wygranej walce.
Herrmann nie chce zdradzać planu na walkę z Krzeszowskim, ale zapewnia, że wraz z narożnikiem przeanalizował styl i umiejętności rywala i nie obawia się jego dobrej stójki.
– Oglądaliśmy jego 3 ostatnie walki. Nie powiem, jaki jest plan na walkę, ale nie obawiam się jego stójki, na której głównie bazuje. Biłem się już z zawodnikiem z przeszłością kickbokserską i znokautowałem go kopnięciem na głowę. Mariusz dobrze kopie i rusza się na nogach, tyle i aż tyle. Od zawsze mówię, że kondycja jest moim głównym atutem. Nie jestem wybitnym strikerem ani grapplerem, ale w każdej z płaszczyzn czuję się komfortowo. Do tego mam tlen i siłę, które może na początku pojedynku nie są tak ważne, ale według mnie są kluczowe w końcowej fazie.
Niepokonany zawodnik Ankosu nie chce wybiegać myślami zbyt daleko do przodu, ale jednocześnie świetnie rozumie, że pokonanie Krzeszowskiego będzie oznaczać walkę o mistrzowski pas z Adrianem Błeszyńskim, a ta najpewniej dojdzie do skutku w świątyni „Boga Wojny”.
– Wiem, że „Ares” ściąga wielu kibiców i to jest super, bo więcej osób będzie mogło zobaczyć, jak z nim wygrywam. Tak naprawdę nie wybiegam myślami tak daleko. Najpierw pojedynek z Krzeszowskim, później przyjdzie pora na mistrza. Na co dzień trenuję z ostatnim pogromcą Adriana, czyli Łukaszem Dziudzią, któremu też pomagałem w przygotowaniach do ich walki. Bez fałszywej skromności uważam, że jestem gotowy na takie starcia. Nie interesuje mnie gdzie, tylko kiedy i za ile. W przyszłości liczę na lokalizacje bliżej Poznania lub Mazur! – kończy Herrmann.
Już w lipcu organizacja KSW po raz drugi w historii zawita do Olsztyna. Jak ogłoszono w programie „Bez Gardy” w walce wieczoru gali XTB KSW 108dojdzie do zderzenia eksplozywnie walczących fighterów wagi piórkowej. W starciu tym Patryk Kaczmarczyk (12-3, 3 KO, 2 Sub), były pretendent do pasa tymczasowego i numer jeden rankingu tej kategorii wagowej, zmierzy się z numerem pięć, byłym pretendentem do tymczasowego pasa wagi lekkiej, Leo Brichtą (13-5 1NC, 7 KO, 4 Sub). Do konfrontacji dojdzie 19 lipca w hali Urania.
Patryk Kaczmarczyk rywalizuje w KSW od roku 2021. W tym czasie stoczył dziewięć pojedynków, z których sześć wygrał. Ostatni raz walczył w styczniu tego roku i zwyciężył z Ahmedem Vilą. Reprezentant RKT Radom w KSW zdobył już dwa bonusy za najlepsze starcia i jeden za najlepszy nokaut wieczoru. W roku 2024 walczył o tymczasowy pas wagi piórkowej, ale musiał uznać wyższość Roberta Ruchały. Kaczmarczyk ma na swoim koncie piętnaście zawodowych konfrontacji, z których dwanaście wygrał. 26-latek w swojej karierze sięgnął po tytuł mistrzowski organizacji Armia Fight Night. Został również nagrodzony prestiżową statuetką Heraklesa w kategorii „Odkrycie roku 2020″.
Leo Brichta ma za sobą cztery pojedynki w KSW, z których trzy wygrał. Ostatni raz walczył w lutym tego roku i w efektownym stylu rozbił przed czasem Łukasza Charzewskiego. Wcześniej w okrągłej klatce walczył o tymczasowy pas wagi lekkiej z Valeriu Mirceą, ale musiał uznać jego wyższość w tym pojedynku. Przegrana ta przerwała fantastyczną serię dziewięciu walk bez porażki w wykonaniu Brichty, który w profesjonalnych klatkach rywalizuje od roku 2017. Do dziś stoczył dziewiętnaście pojedynków, z których trzynaście wygrał, a jedenaście zakończył przed czasem. Wywodzący się z kickboxingu fighter siedem razy wygrywał przez nokaut, a cztery razy poddawał swoich rywali. Osiem zwycięstw zanotował już w pierwszej rundzie. W KSW zdobył dwa bonusy za najlepsze walki wieczoru.
Weteran takich organizacji jak Strikeforce, UFC i Bellator, Josh „The Punk” Thomson skomentował odmowę rewanżu przez Armana Tsarukyana z polskim zawodnikiem Mateuszem Gamrotem, jaką otrzymał i jaką odrzucił – uznając, że bardzo go obraża, bo Polak zajmuje siódmą pozycję w rankingu wagi lekkiej. Tsarukyan jest zaś pierwszym pretendentem do pasa dzierżonego przez Islama Makhacheva.
Reklama
Usłyszałem słowa Tsarukyana o Gamrocie i pomyślałem: Czy to dlatego, że masz pieniądze? Zachowuje się, jakby mógł robić, co chce. Możesz po prostu czekać? Powinieneś wziąć tą walkę! Zwłaszcza, że to było główne wydarzenie wieczoru. To po prostu ma sens.
– powiedział Thomson w swoim podcaście Weighing In.
Ważny fakt jest taki, że Tsarukyan przegrał z Gamrotem, na UFC on ESPN 38 w czerwcu 2022 roku. To było zwycięstwo przez jednogłośną decyzję a więc bez wątpliwości. Czy ktoś, kto ma ambicję, zrezygnowałby z okazji na rewanż? Tak, to Arman Tsarukyan, który w ubiegłym roku wypadł z walki o pas z powodu kontuzji. Jemu szansę rewanżu dał obecny mistrz, bowiem wcześniej Tsarukyan przegrał także z Makhachevem.
Reklama
🚨 Arman Tsarukyan reveals he turned down a fight against Mateusz Gamrot:
"I am #1, why should I gift a fight to #10. Nobody gave me such a gift when I was in the top 10…
The UFC has angered me that they offered me such an opponent. For them, this is disrespectful towards me.… pic.twitter.com/6brsYRGFsA
Były mistrz dwóch kategorii wagowych organizacji Bellator, Ryan „Darth” Bader (31-8-1) podobnie jak inni zawodnicy nieistniejącej już organizacji postanowił poszukać innego pracodawcy. Chętnymi na usługi amerykańskiego zapaśnika okazali się Japończycy z Rizin Fighting Federation. Pogromca Fedora Emelianenko ma zadebiutować w nowej organizacji podczas sylwestrowej gali, a jego rywalem ma być zwycięzca grand prix Rizin, w którym bierze udział min. nasz Marek Samociuk. Nie jest jeszcze znana stawka walki, która ma zapewne budować dywizję ciężką w organizacji z kraju kwitnącej wiśni.
Bader ostatni pojedynek stoczył podczas saudyjskiej gali PFL vs Bellator w lutym zeszłego roku. Pochodzący ze stanu Arizona fighter przegrał przed czasem w błyskawiczny sposób ze zwycięzcą turnieju PFL, Renanem Fereirą. Ów pojedynek był eliminatorem do starcia z uznawanym za jednego z najlepszych, a w oczach wielu z najlepszym, zawodnikiem wagi ciężkiej na świecie, Francisem Ngannou. Tym samym Brazylijczyk przerwał passę trzech zwycięstw z rzędu ostatniego mistrza Bellatora w wadze ciężkiej. W tych trzech zwycięstwach mieściły się: punktowe wygrane nad Rosjaninem Valentinem Moldavskym, Francuzem Cheickiem Kongo, oraz zwycięstwo przed czasem nad legendarnym Fedorem Emelianenko.
Reklama
Wcześniej Amerykanin był mistrzem Bellatora w wadze półciężkiej. Tytył stracił przegrywając przez nokaut z reprezentantem Rosji, Vadimem Nemkovem. Po tytuł mistrza w wadze ciężkiej sięgnął wygrywając grand prix Bellatora, w którym rozprawił się z Mo Lawalem, Mattem Mitrionem oraz po raz pierwszy z Fedorem Emelianenko.
Bader ma na swoim koncie również karierę w UFC, w trakcie której nie doszedł do walki o pas. Do organizacji trafił wygrywając ósmy sezon show The Ultimate Fighter. Po pięciu wygranych z rzędu został zestawiony z Jonem Jonesem, który poddał go w drugiej rundzie duszeniem na UFC 126. Następnie poległ w starciu z Tito Ortizem. Później rywalizował z mocnymi zawodnikami, jednak w najważniejszych potyczkach przegrywał. Ostatnią walkę dla amerykańskiego giganta stoczył na UFC Fight Night 100, na której zastopował w trzeciej rundzie Antonio Rogerio Nogueirę. Karierę w UFC zakończył z bilansem 15-stu zwycięstw w 20-stu walkach.
Mateusz Rębecki (20-2) zgłosił swój akces do walki z Benoitem Saint-Denisem (13-3, 1NC) na gali UFC 315, która odbędzie się w najbliższą sobotę, 10 maja 2025r. w Montrealu.
Jestem gotowy, żeby wejść w to. Jestem w Miami w ATT, w wadze, zróbmy to.
– napisał w swoich mediach społecznościowych „Chińczyk”.
Rębecki już od jakiegoś czasu czekał na kolejny pojedynek. Okazja pojawia się w związku z kontuzją Joela Alvareza, który z tego powodu nie może wystąpić w sobotę. UFC szuka więc zastępstwa. Czy zdecyduje się na zaangażowanie Polaka do pojedynku z Saint-Denisem? Szybko się przekonamy.