Cztery lata po zakończeniu kariery w MMA, Mark Coleman – pierwszy mistrz UFC wagi ciężkiej wystawił swoje trofeum, które otrzymał za zwycięstwo w PRIDE GP 2000, na aukcję na Ebay’u.
Coleman zapisał się złotymi zgłoskami w historii tego sportu. Wygrywając turnieje na UFC 10 i UFC 11 stał się ‘’dziadkiem Ground & Pound’’, a więc stylu polegającego na sprowadzeniu przeciwnika do parteru, a tam na kontrolowaniu i obijaniu go ciosami. Następnie skończył przed czasem inną legendę, Dana Severna na UFC 14 i został wówczas koronowany na pierwszego mistrza UFC wagi ciężkiej.
Reklama
Potem jednak przyszła seria trzech porażek, po których opuścił UFC. Przeniósł się do PRIDE i tam powrócił na zwycięską ścieżkę, sięgając po triumf w GP bez limitu wagowego, pokonując po drodze Masaaki’ego Satake, Akirę Shoji’ego, Kazuyuki’ego Fujitę oraz Igora Vovchanchyna.
Teraz postanowił oddać jedną z pamiątek po tamtej wiktorii. Cena wywoławcza: 24,5 tysiąca dolarów. Link do aukcji jest dostępny tutaj – http://www.ebay.com/itm/281272848214.
Reklama
Przypomnijmy ponadto, iż ‘’The Hammer’’ jest członkiem UFC Hall of Fame. Niewątpliwie zasłużył sobie na to wyróżnienie, gdyż miał ogromny wkład w rozwój i popularyzację nie tylko UFC, ale i całego MMA.
Amerykański aktor kina akcji Steven Seagal wziął udział jako gość na Paradzie Zwycięstwa, która odbyła się 9 maja 2025 roku na Placu Czerwonym w stolicy Rosji, Moskwie. Obok reżyserów Oliviera Stone’a i Emira Kusturicy, był najczęściej wymieniany przez rosyjskie media, jako „ważny gość” na 80-tej rocznicy pokonania nazistowskich Niemiec. Oczywiście obok polityków, którzy z Kremlem utrzymują relacje.
Absolutnie nie jest to zaskoczenie, iż 73-letni Seagal pojawił się w tym miejscu. Od wielu lat wspiera on rosyjską politykę. W 2016 roku otrzymał obywatelstwo Rosji o które wystąpił. W sumie ma podstawę, bo jego rodzina ze strony ojca to Żydzi zamieszkujący terytorium dawnej Rosji, którzy wyemigrowali do USA. On urodził się już w USA.
Reklama
Jak poinformowała Jewish Telegraphic Agency, Seagal został mianowany przez rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych specjalnym przedstawicielem ds. rosyjsko-amerykańskich stosunków humanitarnych.
Seagal został obywatelem Rosji w 2016 r., kiedy otrzymał paszport podczas ceremonii, której przewodniczył sam prezydent Władimir Putin. Aktor regularnie odwiedzał Rosję i Białoruś przez ponad dekadę a teraz przebywa w niej niemal non stop. Czynnie wspiera politykę Rosji, która wykorzystuje jego popularność zdobytą w latach 90 i 2000.
Reklama
Związanie się z Putinem ma także pragmatyczny wymiar. Na początku lat 2000 amerykańska FBI przeprowadziła rajd przeciw nawojorskiej rodzinie mafijnej Gambino. Wskutek informacji, podsłuchów i zeznań, 16 jej członków znalazło się za kratkami. Odkryto wówczas, że Seagal jest finansowany przez współpracownika mafii a zyskami muszą się dzielić z członkamim klanu.
Aktor był producentem wielu swoich filmów i wszedł w spór z mafiosami, którzy za nic mieli jego sławę „zabijaki”. Okazało się, że życie to nie film. Seagal złożył obciążające zeznania, co uchroniło go od prawnych konsekwencji. Jednak nie od zemsty. Tej zapobiegł szukając wsparcia u innej rodziny mafii i opłacając się wykupem. Mimo to wspólnik podał go sądu o odszkodowanie astronomicznej kwoty 60 mln dolarów a członkowie rodziny Gambino nie wybaczyli mu do końca.
Comeback do kraju pochodzenia dziadków zbiegł się z hossą w Rosji i zapotrzebowaniem na uwiarygodnienie się rosyjskich polityków poprzez aktorów i reżyserów z Hollywood, czy innych popularnych na świecie postaci. Często dwuznacznych jak bigamista (miał dwie żony jednocześnie – przyp. red.), oszust, mitoman, a nawet „konfident” Seagal. Teraz zaś za sowitą opłatą – piewca wielkości Rosji i Putina.
28-letni francuski zawodnik Benoit Saint-Denis (13-3 MMA, 5-3 UFC) ma nowego rywala na gali UFC 315, która odbędzie się już w najbliższy weekend w hali Bell Centre w Montrealu w Kanadzie. Został nim miejscowy zawodnik Kyle Prepolec (18-8 MMA, 0-2 UFC), który na tę okoliczność został ponownie zakontraktowany przez Ultimate Fighting Championship.
Pierwotnie rywalem Benoit Saint-Denis miał zmierzyć się z Hiszpanem Joelem Alvarezem (22-3 MMA, 7-2 UFC), ale ten wypadł z pojedynku wskutek kontuzji i trwało gorączkowe poszukiwanie zastępcy. Znaleziono właśnie mocno krytykowanego oponenta.
Reklama
Co prawda 35-latek ma za sobą 26 zawodowych walk, ale w ostatnim czasie był poza sferą walk na najwyższym poziomie. UFC zakończyła z nim współpracę po dwóch przegranych walkach w 2019 roku z Austinem Hubbardem i Nordine’em Talebem. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że BSD zajmuje wysoką 13 pozycję w rankingu wagi lekkiej (155lbs/70,3 kg) a wielu zawodników z lepszymi wynikami ostatnio, zgłaszało akces do walki.
Pośród nich był m.in. polski zawodnik Mateusz Rębecki (20-2 MMA, 4-1 UFC), który gwarantuje wysoki poziom pojedynku i jest jednym z kandydatów wejścia do czołowej 15-stki rankingu. Jednak Francuz i jego sztab potrzebują „łatwiejszej” walki. BSD jest po demolce z Renato Moicano na UFC Paris w 2024 roku i Dustinem Poirierem wcześniej. Krok w tył być może pozwoli mu przywrócić morale. To mimo krytyki dość sensowna taktyka, rzadko stosowana w MMA a często praktykowana w boksie.
Papaj Fight Managment poinformowała o złożeniu protestu w fińskiej organizacji Ice Cage, na której gali walczył Bartosz „UFOL” Kwiatkowski – polski zawodnik wagi średniej. Popularny „Ufol” w ostatni weekend zmierzył się z Finem, Ollim Santalahtim w Helsinkach i decyzją sędziów przegrał ten pojedynek. Zdaniem wielu obserwatorów kompletnie niezasłużenie.
Ten argument wysunął Artur Smarzyński stojący za PFM powołując się na niezależnych sędziów, którzy mają doświadczenie w największych organizacjach MMA na świecie. Dodatkowo szachowym ruchem we wpisie podkreślono znajomość zawodnika (Santalahtiego) z aktualnym prezesem fińskiej organizacji MMA, Aleksim Kainulainenem, co mogłoby wpłynąć na weryfikacje protestu.
Tak czy tak warto poczekać na rozpatrzenie protestu w związku z bulwersującym werdyktem. Zawodnik Spartakusa Rzeszów to jeden z najciekawszych i najwszechstronniejszych „bijoków” w naszym kraju. Walczył w wielu organizacjach i wielu formułach. Fin z kolei jest bardzo doświadczony i brał udział w walkach w wielu organizacjach jak: Cage Warriors czy fińskiej Cage. Po walce z Kwiatkowskim w sobotę wyglądał jakby przejechał go walec, a mówią, że „jeden obraz wart jest tysiąca słów”.
Bezpośrednio po walce Saula „Canelo” Alvareza z Williamem Scullem, potwierdzono oficjalnie starcie, w którym świat boksu pokłada ogromne nadzieje. Niepokonany 37-letni amerykański pięściarz Terence Crawford zmierzy się z największą gwiazdą wag średnich i niekwestionowanym mistrzem z Meksyku.
Alvarez i Crawford zostali poproszeni o Face 2 Face i obaj stanęli oko w oko. Canelo w tej walce broni nie tylko pozycji, ale i symbolicznego tytułu mistrza magazynu „The Ring”.
Reklama
Amerykanin nazwał 34-letniego Canelo „twarzą boksu” i widzi w tym swoją największą szansę. Chce go pokonać i zastąpić. Uważa, że różnica wagi (6,3 kg) w dzielących ich kategoriach, nie będzie decydująca. Dzieli ich też trzy lata różnicy na korzyść Alvareza. Ale Meksykanin ma ponad 20 pojedynków więcej.
Wydarzeniu patronował wszechwładny Turki Alalshikh, który poinformował, że walka odbędzie się 12 września 2025 na stadionie Allegiant w Las Vegas (USA). Współtworzącym wydarzenie będzie prezes UFC Dana White i razem przeprowadzą pierwszą galę bokserską firmy TKO (UFC & WWE). Partnerem telewizyjnym zostanie najprawdopodobniej platforma Netflix.
Reklama
Netflix pokazywał m.in. walkę Jake’a Paula i Mike Tysona. Jest obecny na wielu galach WWE i ma pokazywać trzecią walkę Katie Taylor i Amandy Serrano w Nowym Jorku w lipcu 2025r., gdzie odbędzie się „kobieca” gala organizowana przez Most Valuable Promotions (MVP). Teraz do Netflixa dołączy Terence Crawford i Saul Canelo Alvarez.
Dana White will be promoting the Sept. 12 bout between Canelo Alvarez and Terence Crawford in Las Vegas, Turki Alalshikh announced on social media.
Ciekawego wywiadu rosyjskiej prasie udzielił były pretendent do tytułu wagi lekkiej UFC, Arman Tsarukyan (22-3 MMA, 9-2 UFC), który powiedział, że odrzucił ofertę Ultimate Fighting Championship na rewanż z Mateuszem Gamrotem (24-3 MMA, 7-3 UFC) i podał powody.
Ormianin z rosyjskim paszportem w 2022 roku został wypunktowany przez Polaka na gali UFC Fight Night i to jest ostatnia porażka i „plama” w jego rekordzie, zanim dotarł na szczyt wagi lekkiej. To musi boleć i na pewno miałby spore obawy przed rewanżem z zajmującym siódmą pozycję Polakiem.
Reklama
„Zaproponowali mi walkę w Abu Dabi w lipcu, główne wydarzenie wieczoru, ale odmówiłem, ponieważ zaproponowali mi przeciwnika, z którym nie chciałem walczyć, przeciwnika niżej w rankingu. UFC rozzłościło mnie, dając mi takiego rywala. Z ich strony to, można by rzec, brak szacunku wobec mnie. Zasługuję na więcej, jestem numerem jeden. Nie mówię, żeby dali mi walkę o tytuł, ale żeby dali mi pretendenta do takiej walki. Albo powiedz mu, jeśli wygrasz, to my damy ci walkę o pas. Ale nie było takiej umowy.”
Dali mi kogoś, kto miał serię porażek. Wyobrażasz sobie? Przynajmniej mogliby dać Hookera, który ostatnio jest na drodze zwycięstw. Jaki jest sens walki z Gamrotem? Nie potrzebuję rewanżu. On tego potrzebuje bardziej niż ja. Dlaczego dostał taki prezent?
– Sport24 cytuje słowa Tsarukyana.
Warto przypomnieć, że Gamrot wygrał przez jednogłośną decyzję ten pojedynek. Polaka zatrzymał Beneil Dariush i ostatnio Dan Hooker, natomiast 28-letni Tsarukyan miał stoczyć walkę z obecnym mistrzem Islamem Makhachevem na UFC 312 w lutym 2025 roku, ale walka nie odbyła się z powodu kontuzji pleców Tsarukyana. Po kontuzji nie ma już śladu, bo na gali Karate Kombat 54 pokonał Artura Zainukova. Obecnie czeka na nazwisko rywala i nazwisko Gamrot nie jest tym najbardziej oczekiwanym przez „Ahalkalaketsa”.