Marek Samociuk awansuje w turnieju RIZIN WORLD GP 2025
Tomasz
Majewski
04-05-2025
1 min
28-letni polski zawodnik MMA wagi ciężkiej Marek Samociuk (8-4) pokonał Amerykanina Daniela Jamesa (15-8-1) w pierwszej rundzie turnieju RIZIN WORLD GP 2025 HEAVYWEIGHT TOURNAMENT 1ST ROUND, który rozpoczął się w nieddzielę 4-go maja w hali Tokyo Dome w stolicy Japonii. Polak wygrał walkę na punkty i awansował w dalszej rywalizacji w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Samociuk znakomicie rozegrał walkę z bardzo doświadczonym rywalem. W każdej z rund przejmował kontrolę, sprowadzał i pracował z góry. Dało to dobry skutek i jednogłośną wygraną nad 43-letnim „The American Predator” znanym z walk w ACA, Bellatorze i PFL. Zawodnik Uniq Fight Club, będzie teraz czekał na przydział rywala w następnej turze turnieju.
Reklama
Podczas walki wieczoru gali pas mistrza wagi piórkowej (66,0 kg) stracił japońsko – brazylijski zawodnik Kleber Koike Erbst (34-8-1). 35-letni Kleber to były mistrz KSW i pokonał go Razhabali Shaidulloev (13-0) z Kirgistanu, nokautując w 62 sekundy. Kirgiz ma zaledwie 24 lata i wygrał wszystkie 13 walk w MMA przed czasem (5 przez KO, 8 przez poddanie).
W sobotnią noc, z 3-go na 4-go maja 2025r. w Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej odbyła się bokserska gala Fatal Fury: Canelo vs. Scull, która była kooperacją wiodących grup promotorskich z wszechwładnym arabskim promotorem Turki Alalshikhiem. Gala wpisała się w mocny weekend z boksem i debiutem na arabskim rynku supergwiazdy Saula „Canelo” Alvareza (63-2-2, 39 KO), który bronił czterech pasów najważniejszych organizacji boksu (WBC, WBA, WBO, IBF).
34-letni Meksykanin uporał się z Kubańczykiem Williamem Scullem (23-1, 9 KO), który mieszka i trenuje w Niemczech po opuszczeniu Kuby. Młodszy o dwa lata rywal, nie miał na liście sukcesów żadnego wielkiego nazwiska, natomiast miał nieskazitelny rekord i to była główna przyczyna, że dostał tak lukratywną walkę.
Reklama
Dodatkowo Scull ostatni bój stoczył z Vladimirem Shishkinem w 2024 roku i zdobył pas IBF, co skazało „Canelo” na walkę z nim. Pozostałe organizacje nie miały wyjścia i zaakceptowały, go jako rywala do walki o unifikację wszystkich czterech pasów wagi superśredniej. Tym bardziej, że sam Alvarez ze sztabem upatrzył go sobie na rywala. Sędziowie punktowali: 115-113, 116-112, 119-109.
Gala startowała w nocy a w Rijadzie były to godziny poranne, które z kolei w Meksyku czy USA są wieczornymn najlepszym czasem antenowym. Walki nie oczarowały widzów. Dodatkowo w walce o „pietruszkę”, zmagający się z nadwagą (136 kg) Kongijczyk, Martin Bakole (21-2-1, 16 KO) zremisował z lżejszym o ponad 22 kg Efe Ajagba (20-1-1, 14 KO). Bakole niedawno ostatni raz walczył z Josephem Parkerem, ale został znokautowany po wzięciu walki w ostatniej chwili. Wtedy miał o 10 kg więcej, ale to i tak sporo za dużo obecnie.
Reklama
W wadze cruiser (200 lbs/90,7 kg) obrońca pasa WBC Badou Jack (29-3-3, 17 KO) reprezentujący Szwecję pokonał Ormianina, Noela Gewora (27-3, 12 KO) pokonał rywala kontrowersyjną decyzję sędziowską.
Komplet wyników:
76,2 kg: Canelo Alvarez (Meksyk) pokonał Williama Sculla (Kuba) przez decyzję 3-0 (115-113, 116-112, 119-109) 90,7 kg: Badou Jack (Szwecja) pokonał Noela Gewora Mikaelyana (Armenia) przez niejednogłośną decyzję 2-0 (115-113, 114-114, 115-113) 76,2 kg: Jaime Munguia (Meksyk) pokonał Bruno Surace (Francja) przez decyzję 3-0 (116-112, 117-111, 117-111) +91,0 kg: Martin Bakole (D.R. Konga) vs Efe Ajagba (Nigeria) – Remis (94-96, 95-95, 95-95) 76,2 kg: Brayan Leon (Kuba) pokonał Aaron Guerrero (Meksyk) przez decyzję 3-0 +91,0 kg: Richard Riakporhe (Anglia) pokonał Kevina Nicolasa Espindolę (Argentyna) przez TKO (wycofanie się) po 4 rundzie (3:00 min) 69,9 kg: Marco Verde (Meksyk) pokonał Michela Polinę (Meksyk) przez przez KO (uderzenia na tułów) w 1 rundzie (1:34 min) 57,6 kg: Mohammed Alakel (Arabia Saudyjska) pokonał Alexandra Moralesa (Meksyk) przez decyzję 3-0
Trzy pojedynki wieczoru miały być ozdobą sobotniej ulicznej gali Fatal Fury Times Square, która odbyła się w Nowym Jorku (USA) i miała pokazać powrót boksu do ulicznych korzeni. Na ustawionym na Times Square ringu kibice mogli zobaczyć to co ma obecnie słabnący amerykański boks do zaoferowania. Ta noc była tak fatalna jak wskazywała jej nazwa.
W walce wieczoru faworytem był amerykańsko – meksykański „enfant terrible” boksu czyli Ryan Garcia (24-2, 20 KO). Tym, który miał dostarczyć punkty w nowej kategorii wagowej „King Ryanowi” był Rolando „Rolly” Romero (17-2, 13 KO). Stawką pojedynku zaś pas WBA Regular w wadze półśredniej (147 lbs/66,678 kg).
Reklama
Nic takiego się nie stało i debiut w nowej kategorii okazał się bolesny. Romero już w drugiej rundzie posłał go na deski. Garcia pozbierał się, ale niewiele wskórał i mimo sporej przychylności dwóch sędziów, którzy dawali mu „sporne” rundy przegrał. Punktacja walki to 115-112, 115-112 i 118-109.
Pogoń Garcii za rewanżem z Devinem Haneyem (32-0, 15 KO), okazała się mrzonką, bo ten wygrał swoją walkę. Haney po bardzo słabej walce pokonał nacierającego non stop Jose Ramireza (29-3, 18 KO). Ciężko było oglądać ten pojedynek, gdzie faworyt unikał wymian skupiając się na kontrowaniu a sędziowie i niezależny ekspert punktowali jej przebieg na jego korzyść. Punktacja 119-109, 119-109, 118-110 – nie do końca odzwierciedlała przebieg, ale to najmniejszy problem. Haney po laniu jakie sprawił mu Ryan Garcia przed rokiem, dalej uchodzi za „niepokonanego”. Walka wówczas została unieważniona z powodu dopingu Garcii. Teraz promotorzy dążą do rewanżu.
Reklama
Jedynym faworytem, który nie zawiódł był mistrz WBO junior lekkiej (130 lbs/58,967 kg) Teofimo Lopez (22-1, 13 KO), który wypunktował, ale nie bez problemów bo Arnold Barboza (32-1, 11 KO) okazał się twardym oponentem. Sędziowie wypunktowali: 116-112, 116-112, 118-110.
Wydarzenie organizowała Golden Boy Promotions, Oscara De La Hoya, a współpracę zapewniały Matchroom Boxing, Top Rank, TGB Promotions. Całość transmitowana była na DAZN, a wydarzenie obserwował spod ringu Mike Tyson czy Bernard Hopkins.
17 maja w walce wieczoru gali Babilon MMA 52 w Nowym Targu Krzysztof Mendlewski po raz drugi broni mistrzowskiego pasa w wadze lekkiej. Pretendentem do pasa jest radomski król nokautu Marcin Skrzek, z którym czempion zmierzył się już 4 lata wcześniej. – To będzie klasyczne starcie grapplera z kickbokserem, sam jestem podekscytowany! – mówi Mendlewski.
Bilety na Babilon MMA 52 dostępne w serwisie Eventim, transmisja na kanałach grupy POLSAT.
Do pierwszego starcia Krzysztofa Mendlewskiego (8-3) z Marcinem Skrzekiem (9-5) doszło w marcu 2021 roku na gali Babilon MMA 20 w Warszawie. Faworytem był wtedy Skrzek, który przystępował do walki z rekordem 6-1. Nieznany szerzej Mendlewski zwyciężył przez poddanie w 2. rundzie i rozpoczął swój marsz na szczyt.
Ostatnie lata pokazały, że jestem solidnym zawodnikiem, z którym przeciwnicy muszą się liczyć i którego nie można lekceważyć. Wielokrotnie byłem w zestawieniach stawiany w roli underdoga, ale udowadniałem, że nie boję się wyzwań i chcę się wspinać coraz to wyżej, pewnie rozpracowując kolejnych przeciwników. Każda walka to dla mnie presja, wylewam litry potu na treningach, poświęcam czas z rodziną i czuję wręcz obowiązek, aby przekładać to na sukces. Dziś widać, że wytrwałością i determinacją można bardzo wiele osiągnąć.
– mówi 30-letni Mendlewski.
Pierwsza walka ze Skrzekiem była dla obecnego mistrza wagi lekkiej przełomowym momentem w sportowej karierze. Po tamtym zwycięstwie zawodnik z Murowanej Gośliny wypłynął na szersze wody.
Reklama
– Znam Marcina i obserwuję jego karierę. Jest klasycznym stójkowiczem, niebezpiecznym w tej płaszczyźnie, co pokazał w ostatnich walkach. W naszej pierwszej walce byłem skazywany na wielką porażkę, jednak już wtedy znałem swoją wartość. Moi trenerzy wiedzieli, jakim jestem zawodnikiem i że mój rekord nie odzwierciedla umiejętności. Wyszedłem do tamtej walki zdeterminowany, aby skorzystać z szansy pokazania się szerszej publiczności. Z tamtego pojedynku pamiętam tyle, że miałem gameplan, którego miałem się trzymać i który zrealizowałem w stu procentach, odbierając Marcinowi jego walory – wspomina Mendlewski.
Przed rewanżem na Babilon MMA 52 w Nowym Targu dawni rywale niejako zamienili się miejscami. Tym razem to Mendlewski jest na topie i ma za sobą kapitalną serię zwycięstw, a pretendent Skrzek wraca z ostrego zakrętu w karierze.
Reklama
– Marcin walczy efektownie, mocno się rozwinął i cieszę się, że skrzyżujemy rękawice, ponieważ uważam, że będzie to bardzo ciekawe zestawienie. Mam nadzieję, że przyciągniemy fanów sportów walki uderzanych jak i chwytanych, ponieważ będzie to książkowe zestawienie grappler vs kickbokser. Sam jestem podekscytowany. Nie obawiam się jednak wymieniać z Marcinem ciosów. Moja stójka jest nieprzewidywalna oraz bardzo skuteczna – pokazałem to z moimi ostatnimi przeciwnikami. Na papierze z Mateuszem Makarowskim jak i Filipem Lamparskim miałem być zawodnikiem, który będzie uciekał do sprowadzeń, natomiast uważam, że w płaszczyźnie stójkowej również dominowałem i bardzo celnie trafiałem, pozostawiając u moich przeciwników solidne obrażenia – mówi pewny siebie czempion.
Zawodnik klubów Murowana Goślina Team i MMA Oborniki zapewnia, że po ostatniej serii sukcesów nie spoczął na laurach i cały czas rozwija się jako fighter, bo chce być gotowy na kolejne, jeszcze większe wyzwania.
– Gameplan na nadchodzącą walkę? Zobaczycie w klatce! Od mojej poprzedniej walki nie opuściłem żadnego treningu, ciężko szlifowałem wyciągnięte z ostatniej walki błędy i stałem się jeszcze lepszym zawodnikiem, co zamierzam pokazać już 17 maja w Nowym Targu! – zapewnia Mendlewski. – Następne kroki nie są jeszcze doprecyzowane. Już po poprzedniej walce mówiłem, że jestem gotowy na duże wyzwania – niezależnie czy to będzie Babilon MMA, czy KSW. Chcę się rozwijać, dawać dobre walki oraz mierzyć się z najlepszymi. Czas biegnie nieubłaganie i ja chcę go wykorzystać możliwie jak najlepiej. Jestem zawodnikiem młodym, nierozbitym walkami i żądnym przygód – kończy mistrz.
Niestety nie powiódł się atak na pas mistrza świata WBC wagi bridgerweight (224 lbs/101,6 kg) jaki przeprowadził znany z walk na polskim ringu bokserskim Serhiy Radchenko (11-8, 5 KO) w Pretorii, w RPA. Ukrainiec starł się z obrońcą pasa Afrykanerem, Kevinem Lereną (31-3, 15 KO), któremu udało się ten tytuł obronić po raz pierwszy.
Walka w Sun Arena na Time Square zakończyła się w trzeciej rundzie, ale już w drugim starciu, leworęczny Lerena posłał na deski 38-letniego mieszkańca Kremeńczuka.
Reklama
W trzeciej rundzie po gradzie ciosów, narożnik Ukraińca poddał go rzucając ręcznik na ring. Byłemu zawodnikowi KSW nie wyszedł ten start kompletnie. To była ostatnia okazja na zdobycie pasa mistrza świata przez Serhiya Radchenko.
Znana jest już data, rywal i miejsce kolejnego występu polskiego zawodnika wagi średniej Piotra Wawrzyniaka (14-6 MMA, 3-1 OKT) w czeskiej organizacji Oktagon MMA. Polak po świetnym występie na Oktagon 70 zmierzy się z Czechem Matějem Peňázem (10-1 MMA, 10-1 OKT) o przydomku „Money”. Do pojedynku dojdzie na gali Oktagon 72 planowanej na w stolicy kraju, Pradze.
Zarówno zawodnik Czerwonego Smoka Poznań, jak i Czech są uczestnikami turnieju Tipsport Gamechanger European MMA z nagrodą 1 mln euro i obaj dotarli do ćwierćfinału. Peňáz ma serię czterech zwycięstw na koncie i jest bardzo groźnym stójkowiczem. Walczył dla największej światowej organizacji Glory Kickboxing i starał się wedrzeć do UFC poprzez Dana White Contender Series w 2022 roku.
Reklama
W pierwszej rundzie turnieju pokonał byłego zawodnika UFC z polskimi korzeniami Dawida Zawadę i może być ciężkim rywalem dla Wawrzyniaka. Polak od porażki w czeskim debiucie z Patrikiem Kinclem o pas organizacji, pokonał Andreasa Michailidisa i solidnego Marka Mazucha ze Słowacji. W tym ostatnim pojedynku pokazał się wyjątkowo mocno i zrobił ogromne wrażenie, wyrastając na jednego z faworytów turnieju.
Warto pamiętać, że w turnieju Tipsport Gamechanger European MMA mamy także Krzysztofa Jotko (26-6 MMA, 1-0 OKT), który zmierzy się z Vlasto „El Chapo” Čepo (13-3 MMA, 5-2 OKT) z Serbii. Vlastislav przegrywał już z Polakami, Mateuszem Strzelczykiem i Piotrem Wawrzyniakiem. W obu przypadkach przed czasem. Trzymamy kciuki za naszych zawodników.