Chris Eubank Jr. pokonał Conora Benna! Highlight z walki!
Tomasz
Majewski
28-04-2025
2 min
W sobotę 26-go kwietnia doszło do wyczekiwanej przez cały brytyjski boks pojedynku Conor Benn (23-1, 14 KO) vs Chris Eubank Jr. (35-3, 25 KO). Walka była main event wydarzenia Fatal Fury: City of the Wolves w stolicy Wielkiej Brytanii w Londynia i odbyła się na Tottenham Hotspur Stadium. Po dwunastu niezwykle emocjonujących rundach sędziowie punktowali jednogłośnie 116-112 – wszyscy dla Eubanka.
Bój był bardzo zacięty a jego podbudową były dwie walki ojców obu zawodników w 1990 i 1993 roku poprzedniego stulecia. Nienawiść i pamięć tamtych dni pozostała żywa przez tyle lat, że zainteresowała kibiców, których zjawiło się 47 tysięcy na legendarnym stadionie Tottenhamu.
Reklama
Pojedynek toczony w wadze średniej (160 lbs/72,574 kg) a Eubank przed walką nie wykonał limitu (Eubank vs Benn i 500 tysięcy kary za brak wagi) co spowodowało stratę 500 tysięcy dolarów zapisanych w kontrakcie na taki przypadek. Trudno zatem było się dziwić jego dodatkowej motywacji do zwycięstwa.
Walczący na co dzień kategorię niżej syn Nigela Benna lepiej rozpoczął ten pojedynek, zaskakując rywala szybkością. Potem w grę weszła dokładność ciosów i tu też Benn zdawał się mieć przewagę. W trzecim starciu był bliski posłania rywala na deski, ale zabrakło siły. Tym nie mniej optycznie wyglądał dobrze, ale widać było, że jest różnica w sile zadawanych uderzeń. W dziewiątej rundzie nastąpiło zderzenie głowami. Gorzej wyszedł na tym Eubank, ale ostatecznie i tak jemu przypadło zwycięstwo.
Reklama
Była to świetna promocja boksu i od razu padły słowa o rewanżu ze strony przegranego Benna. Stopował to trochę promotor Eddie Hearn z Matchroomboxing, ale niewątpliwie potencjał na to jest ogromny.
W innych pojedynkach, które budowały napięcie w co-main event Anthony Yarde (27-3, 24 KO) pokonał Lyndona Arthura (24-3, 16 KO) Sędziowie punktowali: 115-113, 116-112 i 116-112. Był to trzeci pojedynek między nimi a Yarde pokonał Arthura po raz drugi. Stawką walki był pas WBA Inter Continential w wadze półciężkiej.
W wadze średniej świetnie pokazał się Irlandczyk Aaron McKenna (20-0, 10 KO), który dość swobotnie obił solidnego Liama Smitha (33-5-1, 20 KO) w walce o pas WBA International.
Zwycięstwo wymęczył też były rywal Mateusza Masternaka z walki o mistrzostwo świata WBO w wadze cruiser Chris Billam-Smith (21-2, 13 KO), który pokonał Amerykanina Brandona Glantona (20-3, 17 KO) w stosunku 116-113, 116-112 i 116-112.
Mistrz KSW w wadze lekkiej, Salahdine Parnasse (21-2 MMA, 13-2 KSW) obronił pas mistrzowski rozbijając polskiego pretendenta do tytułu, Mariana Ziółkowskiego (25-10-1 MMA, 6-4 KSW), podczas gali KSW 106 w Lyonie, we Francji.
Sędzia Łukasz Bosacki dość szybko, zastopował walkę w drugiej rundzie po kilku ciosach w parterze, co wywołało falę dyskusji.
Parnasse obronił pas po raz trzeci od momentu zdobycia go w listopadzie 2022 na gali KSW 76. Po raz trzeci też aranżowany był pojedynek z Ziółkowskim, który dwukrotnie wycofał się z walki z Parnasse. Tym razem walkę udało się przeprowadzić bez problemów.
Reklama
Parnasse jest posiadaczem pasa wagi piórkowej (65,8 kg) i bił się z mistrzem wyższej wagi półśredniej (77,1 kg) Adrianem Bartosińskim. Przegrał ten bój na punkty i obok klęski z Danielem Torresem, to jedyne porażki na koncie 27-latka z Francji.
Do ekscytującego starcia w wadze lekkiej dojdzie podczas gali XTB KSW 107. Roman Szymański (17-9, 4 KO, 4 Sub), gwarantujący emocje w klatce numer pięć rankingu tej kategorii wagowej, zmierzy się z Kacprem Formelą (18-5, 7 KO, 3 Sub), numerem cztery rankingu kategorii piórkowej, który spróbuje swoich sił wagę wyżej. Do pojedynku dojdzie 14 czerwca w gdańsko-sopockiej ERGO ARENIE.
Roman Szymański, były pretendent do pasów mistrzowskich wagi lekkiej i piórkowej KSW, znany jest ze swojego widowiskowego stylu walki i zdobycia aż sześciu bonusów za najlepsze starcia wieczoru. Jest też zawodnikiem przekrojowym, których tyle samo razy w karierze wygrywał nokautując, jak i poddając swoich rywali. W KSW stoczył już piętnaście pojedynków, z których dziewięć wygrał. Reprezentant klubu Czerwony Smok ostatni raz walczył w czerwcu zeszłego roku i po zaciętym pojedynku musiał uznać wyższość w klatce Marcina Helda. Szymański wywodzi się z boksu i brazylijskiego jiu-jitsu. W zawodowym MMA rywalizuje od roku 2012, a na swoim koncie ma 26 konfrontacji.
Kacper Formela ma za sobą dwa starcia w klatce KSW. Debiutując w organizacji pokonał Ahmeda Vilę. W drugim starciu musiał jednak uznać wyższość Roberta Ruchały. Przegrana ta przerwała niesamowitą passę dziewięciu zwycięstw z rzędu odniesionych przez Formelę. Reprezentant klubu Might Bulls Gdynia wywodzi się z karate, w którym wywalczył między innymi tytuł mistrza świata. W MMA rywalizuje od roku 2015. W roku 2022 zdobył pas mistrzowski organizacji FEN i obronił go trzy razy. Do dziś stoczył 23 pojedynki, z których osiemnaście wygrał. Dziesięć razy zwyciężał przed czasem, a sześć razy robił to już w pierwszej rundzie. Formela najczęściej nokautuje swoich rywali, ale ma na koncie również wygrane przez poddania.
W piątek, odbyła się ceremonia ważenia zawodników przed galą KSW 106 w Lyonie. Niemal wszyscy bohaterowie wydarzenia zmieścili się w wymaganych limitach wagowych. Tylko Piotr Kacprzak nie zdołał zrobić wagi i z tego powodu został ukarany finansowo.
Przekroczył on limit wagowy o 0,7 kg i z tego powodu stracił 30% wynagrodzenia, które otrzyma jego rywal, Alioune Nahaye.
Reklama
Problem ze zrobieniem wagi miał także francuski zawodnik, Amaury Wako Zabo, który aby zmieścić się w wyznaczonym limicie wagi, podjął decyzję o ścięciu dredów. Okazało się, że było to wystarczające, aby wypełnić limit wagi.
Nie wyrzucajcie tych dredów, przykleję je sobie z powrotem.
– żartował w trakcie ceremonii.
Chwilę później pokazał, że niespecjalnie przejął się stratą włosów.
Nieważne, i tak odrosną!
– powiedział Francuz.
Podczas gali XTB KSW 106 odbędzie się dziewięć pojedynków. W walce wieczoru Salahdine Parnasse i Marian Ziółkowski zmierzą się o pas mistrzowski wagi lekkiej. Wydarzenie rozpocznie się o godzinie 19:00 i już teraz zapraszamy na naszą relację live.
Reklama
Walka wieczoru Walka o pas kategorii lekkiej 70,3 kg: Salahdine Parnasse #C (70,3 kg) vs. Marian Ziółkowski #4 (70,2 kg)
Karta główna 83,9 kg: Damian Janikowski #3 (84,4 kg) vs. Laid Zerhouni #7 (84,3 kg) 72,0 kg: Mickael Lebout (71,9 kg) vs. Amin Ayoub (72 kg) 70,3 kg: Aymard Guih #7 (70,6 kg) vs. Mateusz Makarowski (70,8 kg) 65,8 kg: Alioune Nahaye #6 (66,2 kg) vs. Piotr Kacprzak #8 (67 kg)* 77,1 kg: Michał Guzik (77,5 kg) vs. Joël Kouadja (77,6 kg) 70,3 kg: Amaury Wako-Zabo (70,8 kg) vs. Kacper Fornalski (70,6 kg)
Karta wstępna 70,3 kg: Hugo Deux (70,6 kg) vs. Krystian Blezień (70,8 kg) 65,8 kg: Souheil Kaouchen (66,3 kg) vs. Oskar Stachura (66,2 kg) Piotr Kacprzak przekroczył limit wagowy o 0,7 kg i został ukarany odjęciem 30% wynagrodzenia.
🚨AMAURY WAKO ZABO COUPE SES LOCKS POUR ÊTRE AU POIDS !!
💬 « On s’en fout des cheveux ça va repousser ! »
🔥🇫🇷 Notre Français toujours invaincu veut confirmer ses débuts parfaits au KSW en livrant une guerre à Fornalski 🇵🇱
Południowoafrykański mistrz UFC w wadze średniej, Dricus Du Plessis (23-2 MMA, 9-0 UFC) w swoim podcaście zabrał głos na temat informacji o rzekomej kontuzji i terminie walki z niepokonanym pretendentem Khazmatem Chimaevem (14-0 MMA, 8-0 UFC) z Czeczenii.
Reklama
No więc mamy datę. Chociaż potencjalnie są dwie. Już się zgodziłem na obie. Wiele osób pyta, czy walka odbędzie się w tym roku? Tak, na 100 procent. Walka jest tuż za rogiem, wkrótce będzie ogłoszenie. Wszyscy znają UFC. Wszystkie te plotki o kontuzjach.. Nie wiem, skąd się wzięły, to absurd.
– powiedział jasno mistrz z RPA.
Dricus to były mistrz organizacji EMC (w dwóch wagach – przyp. red.) w jego kraju i także polskiej KSW w 2018 roku. W ostatnim występie w UFC pokonał po raz drugi Amerykanina Seana Stricklanda. Pas organizacji UFC zdobył w styczniu 2024 roku i dwukrotnie go obronił.
„Czekam tylko na kontrakt. I ta walka będzie miała miejsce. W nadchodzących miesiącach, co najmniej w ciągu najbliższych czterech miesięcy” – powiedział du Plessis w swoim podcaście. Ultimate Fighting Championship stara się doprowadzić do walki z Chimaevem, który w ostatniej walce zdemolował byłego tymczasowego mistrza Roberta Whittakera z Nowej Zelandii.
17 maja na gali Babilon MMA 52 w Nowym Targu wyłoniony zostanie kolejny pretendent do mistrzowskiego pasa w wadze średniej. Będzie nim Szymon Herrmann (Ankos MMA) lub Mariusz Krzeszowski (Czerwony Smok) – hitowe derby Poznania odbędą się więc w widłach Czarnego i Białego Dunajca. Bilety na galę Babilon MMA 52 dostępne w serwisie Eventim, transmisja na kanałach grupy POLSAT.
Niepokonany Szymon Herrmann (4-0) trzy ostatnie pojedynki stoczył na galach Babilon MMA, pokonując kolejno Kamila Mękala, doświadczonego Rafała Lewona i ostatnio efektownie nokautując Kamila Korzeniewskiego, dla którego porażka z Herrmannem była pierwszą w karierze. Zwłaszcza widowiskowy nokaut z gali Babilon MMA 49 w Radomiu odbił się szerszym echem w polskim MMA.
– To wszystko konsekwencja tego, co się wydarzyło w poprzednich pojedynkach. Jeśli wygrywam, to siłą rzeczy pnę się w górę. Nie mam w sumie czasu zastanawiać się nad takim sprawami. Robię swoje, poświęcam na to dużo pracy, czasu i energii. I to owocuje. W tym momencie mam bardzo dużo pracy, dochodzą treningi i tak naprawdę o pojedynku będę myślał jadąc na galę, a na ten moment robię ciężkie treningi, codzienne obowiązki i redukcję wagi.
Reklama
Sam pojedynek traktuję jak kolejny dzień w pracy, tylko ze światłami i kamerami.
– mówi 28-letni Herrmann.
Nokaut na Korzeniewskim był przez moment viralowym hitem w mediach społecznościowych, gdzie użytkownicy żartowali, że gracz używa losowych przycisków i udaje mu się odblokować rzadką kombinację typu „fatality”. Sam Herrmann nagrał taki filmik i udostępnił go na swoich profilach.
– Po walce z Korzeniewskim padł gdzieś w mediach społecznościowych ten komentarz o losowych przyciskach i mnie rozbawił. Przypomniałem sobie, jak kiedyś grałem za dzieciaka w Tekkena czy UFC na PlayStation i oczywiście żaden z nas nie chciał czytać samouczka w grze, aby nauczyć się kombinacji. Wciskaliśmy wszystko co popadnie. Często w grze wciskanie losowych przycisków skutkowało czymś takim właśnie jak to, co zrobiłem w klatce. Dlatego razem z kumplem nagraliśmy taki filmik. Dodam jeszcze, że pewnie będzie ciężko w to uwierzyć, ale trenowałem coś takiego, tylko różnicą w ćwiczonej akcji było to, że tam kopałem lewą nogą, a tutaj zaskoczyłem prawą – tłumaczy zawodnik klubu Ankos MMA.
Choć Herrmann i Krzeszowski mieszkają i trenują w Poznaniu, to nie mieli okazji poznać się ani wspólnie ćwiczyć. Walka z zawodnikiem konkurencyjnego klubu nie ma większego znaczenia dla Szymona, choć dodatkowo motywuje go fakt, że Mariusz Krzeszowski (4-1) pokonał już Filipa Tomczaka, z którym Szymon na co dzień trenuje.
– Śmieję się, że derby Poznania odbędą się w Nowym Targu, no ale to już nie ode mnie zależy. W klubie panuje atmosfera jak to przed walką, jest spięcie dupy i zrobienie wszystkiego, aby walkę wygrać i nie ma większego znaczenia, czy to z zawodnikiem z Czerwonego Smoka, czy jakiegoś innego – mówi Herrmann. – Bardziej chyba motywuje mnie fakt, że Mariusz wygrał z Filipem ostatnią walkę. Chciałbym „pomścić” kumpla z maty, aby nie być kolejnym z klubu, którego pokonał ten sam gość. Do tego „Longer” bardzo dobrze się spisuje jako trener główny. Dziwnie to zabrzmi, ale czuję się zaopiekowany, widzę jego zaangażowanie, co jest mega spoko i przez to też jestem spokojny. Do tego kumple z maty też mi mocno pomagają. Faktem jest, że Andryszak więcej mnie gani niż chwali, ale czas na pochwały będzie po wygranej walce.
Herrmann nie chce zdradzać planu na walkę z Krzeszowskim, ale zapewnia, że wraz z narożnikiem przeanalizował styl i umiejętności rywala i nie obawia się jego dobrej stójki.
– Oglądaliśmy jego 3 ostatnie walki. Nie powiem, jaki jest plan na walkę, ale nie obawiam się jego stójki, na której głównie bazuje. Biłem się już z zawodnikiem z przeszłością kickbokserską i znokautowałem go kopnięciem na głowę. Mariusz dobrze kopie i rusza się na nogach, tyle i aż tyle. Od zawsze mówię, że kondycja jest moim głównym atutem. Nie jestem wybitnym strikerem ani grapplerem, ale w każdej z płaszczyzn czuję się komfortowo. Do tego mam tlen i siłę, które może na początku pojedynku nie są tak ważne, ale według mnie są kluczowe w końcowej fazie.
Niepokonany zawodnik Ankosu nie chce wybiegać myślami zbyt daleko do przodu, ale jednocześnie świetnie rozumie, że pokonanie Krzeszowskiego będzie oznaczać walkę o mistrzowski pas z Adrianem Błeszyńskim, a ta najpewniej dojdzie do skutku w świątyni „Boga Wojny”.
– Wiem, że „Ares” ściąga wielu kibiców i to jest super, bo więcej osób będzie mogło zobaczyć, jak z nim wygrywam. Tak naprawdę nie wybiegam myślami tak daleko. Najpierw pojedynek z Krzeszowskim, później przyjdzie pora na mistrza. Na co dzień trenuję z ostatnim pogromcą Adriana, czyli Łukaszem Dziudzią, któremu też pomagałem w przygotowaniach do ich walki. Bez fałszywej skromności uważam, że jestem gotowy na takie starcia. Nie interesuje mnie gdzie, tylko kiedy i za ile. W przyszłości liczę na lokalizacje bliżej Poznania lub Mazur! – kończy Herrmann.