Trenująca w słynnym Nova Uniao Claudia Gadelha (12-1 MMA, 1-1 UFC) aktualnie kuruje się po doznaniu kontuzji pleców, która wykluczyła ją z udziału w gali UFC Fight Night 64 w Krakowie. Brazylijka powoli dochodzi do siebie i pracuje nad tym, żeby jak najszybciej powrócić do pełni sił.

"Wracam powoli. Doktor zalecił mi 20 dni odpoczynku po doznaniu kontuzji, lecz wciąż starałam się trenować i wówczas poczułam większy ból. Miałam kilka tygodni bez treningów, udało mi się wrócić na salę i obecnie odczuwam już mniejszy ból. Wciąż jednak się kuruję, robię fizjoterapię i akupunkturę, a także lekki trening. Robię trochę boksu i Jiu-Jitsu, ale w zdecydowanie spokojnym tempie."

Gadelha jak do tej pory dała zdecydowanie najcięższą walkę w karierze Joanny Jędrzejczyk (9-0 MMA 3-0 UFC) jako zawodniczki MMA. Dla Brazylijki była to zresztą jak na razie jedyna porażka, choć zdaniem wielu powinna wtedy wygrać na kartach sędziowskich. Uważa, iż Polka w swojej pierwszej obronie pasa mistrzowskiego UFC w wadze słomkowej nie będzie mieć większych problemów z pokonaniem Jessiki Penne (12-2 MMA, 1-0 UFC), gdyż jej zdaniem Amerykanka jest na zdecydowanie niższym poziomie.

"Ta kategoria jest wciąż otwarta i dlatego trzecia w rankingu zawodniczka otrzymała walkę o pas. Lecz uważam, iż jej umiejętności nie mają porównania z tymi u Jędrzejczyk, ponieważ zdążyła już przegrać z Esparzą. Jej styl jest bardzo ostrożny. To będzie udany bój dla mistrzyni."

Nie jest tajemnicą, iż Gadelha oczekuje na rewanż z polską mistrzynią. Dlatego też ma nadzieje na jej zwycięstwo, żeby podjąć ją w pojedynku, którego stawką byłby tytuł. Zanim jednak to nastąpi, najpierw Jędrzejczyk musi uporać się z Penne, zaś Gadelha musi uporać się ze swoimi dolegliwościami. Wydaje się nam, że ich kolejna konfrontacja to tylko kwestia czasu, gdyż niewiele jest fighterek na tym poziomie w kategorii słomkowej. Poza tym wszelkie wątpliwości, jakie mogły pozostać po pierwszym starciu zostałyby definitywnie zweryfikowane.