free templates joomla

Konferencja i ważenie przed KSW 20 czyli piknik Inter Cars Motor Show!

KSW 20W niedzielę 2-go września na warszawskim Bemowie polska Federacja KSW przeprowadziła konferencję prasową połączoną z galą KSW 20, która będzie mieć miejsce w dniu 15-go września w hali Ergo Arena. Odbyło się to w ramach imprezy Inter Cars Motor Show, stąd zgromadziło to dość liczną widownię, która obserwowała prezentację zawodników jak też ich próbne ważenie. Całość prowadzili konferansjerzy Michał Figurski i były zawodnik Federacji Łukasz Jurkowski.

Podczas tego wydarzenia ogłoszono dwie istotne informacje, dotyczące przyszłości a mianowicie termin nowej gali KSW 21, oraz fakt że wystąpi na niej Mamed Chalidow. On sam jako największa gwiazda KSW był obecny na scenie i wypowiedział się do publiczności. Sami zawodnicy byli wywoływani prezentacją filmową na telabimach, odpytywani i ważeni. Z grubsza można był się zorientować, że są w treningu i jak na razie niezbyt mocno zestresowani nadchodzącymi pojedynkami. Być może wpływ miały na to płynące ze sceny średniej jakości dowcipy prowadzącego, na których chcąc niechcąc musieli się skupić.

Właśnie sposób prowadzenia głównie przez znanego celebrytę Figurskiego i dość wymuszona konwencja żartobliwej narracji, była najsłabszą stroną całej imprezy. Zaciekawiona publiczność (jak też dziennikarze) chciała poznać zawodników i ich wypowiedzi o walkach, rywalach czy nadchodzącej gali. Zamiast tego publiczność otrzymała serię kiepskich i dość "płaskich" dowcipów ze strony głównie jednego z prowadzących prezenterów. Zawodnicy wbici w tę konwencję zmuszeni zostali wręcz do obrony, nie gorszej niż ta jaka czeka ich przed pojedynkami na KSW 20.

Publiczność, która z dużą dozą sympatii przyglądała się temu, momentami chyba też się zestresowała pytaniami i z rzadka reagowała śmiechem na tak zwane dowcipy. W sumie nie ma się co dziwić bo w takiej formie równało to bardziej do "dożynek z późnego Gierka" lub festynu ludowego a mniej do profesjonalnej organizacji, za jaką chyba chce uchodzi KSW i tego my sobie życzylibyśmy. Kamil Waluś zmuszany do tańczenia czy wykopujący ze sceny piłkę Jacek Wiśniewski to chyba nie ten kierunek rozwoju sportowego a nie artystycznego. Gdyby kiedyś z takim show wystąpiło np. UFC, prasa w USA rozerwałaby Danę White na strzępy.

By nie być gołosłownym warto podkreślić cierpliwość jaką wykazał Mariusz Pudzianowski wobec nachalnych stwierdzeń: "przecież ty się do MMA nie nadajesz". Oczywiście raz tak wypowiedziana prowokacja, mogłaby być potraktowana jako żart, ale powtarzana kilka razy do znudzenia, miała niesmaczny wydźwięk i naprawdę Pudzianowski wykazał się dużą dozą odporności na tego typu zaczepki, które chyba miały go bardziej go zdeprymować niż utrzymać sympatię publiczności jaką się niewątpliwie cieszy. Paradoksalnie imprezę uratował niezrównany Marcin Różalski, który "pro angielski bon ton" prowadzącego przebił czystą "łaciną" podkreślając swoją działalność w  kwestii obrony porzuconych zwierzaków jednego gatunku i wyłącznie jednaj rasy a za to zebrał burzę braw. 

Prowadzący jednak nie dawał za wygraną w kwestii, "dobrego smaku a nawet jego braku", bowiem jednym z pomysłów miało być zestawienie i wykorzystanie potencjału Mameda Chalidowa i... "Edwarda Ąnckiego" czyli znanego i mocno spikującego w dół w ratingach TV Szymona Majewskiego. Na dobrą sprawę brakowało tylko Benny Hilla, ale na szczęście ten już nie żyje i nie musiał brać w tym udziału. Rzecz w tym, że Anglik był śmieszny a Majewski niekoniecznie. Pokazanie nagiego torsu było mało estetyczne na tle zawodników, ale to zapewne tkwiła w tym jakaś myśl przewodnia, której przeciętnie inteligentni ludzie mogli nie pojąć.  I to tyle w tym temacie.  Sumując: w niedzielę wysokie loty na bemowskim pobliskim lotnisku były domeną przelatujących samolotów a nie tak zwanych celebryckich gwiazd. Te zaprezentowały program niskich lotów. To taki OTL Express polskiej sceny artystycznej, która weszła w MMA.

By nie pastwić się już za długo nad artystycznym programem jaki firmowała największa polska organizacja MMA, warto podkreślić i zwrócić uwagę włodarzom, że jeśli ktoś ma reprezentować ją przed tłumami fanów i widzów, warto by chociaż był przyzwoicie ubrany w koszulę i garnitur a nie marynarkę narzuconą na piżamę lub coś na jej kształt jak rzeczony celebryta. KSW wypracowała sobie dobrą markę i chyba nie po to by teraz przedstawiać ją jako amatorską grupę piknikową a nie jak profesjonalną organizację walk MMA. Kto nie dowierza będzie mógł obejrzeć materiał wideo z wydarzenia i sam wyciągnąć wnioski czy to był dobry manewr w obliczu testu jaki czeka KSW w ramach pierwszej transmisji PPV i krytyki tego projektu głównie ze strony tak zwanych "hejterów", którzy nie są zainteresowani płaceniem za cokokolwiek a już na pewno nie za transmisje walk MMA. W naszym odczuciu taką prezentacją, dostali oręż do ręki.

Przy całej naszej sympatii do działań KSW, sposób, scenariusz prowadzenia i odbiór tej imprezy oceniamy jako średnio udany. Porównując to do poprzedniego treningu medialnego na Bemowskim Amfiteatrze przed KSW 19 - to niebo a ziemia. Wówczas był i pomysł i utrzymana sympatia zaciekawionych widzów a niedzielę tego zabrakło. Szkoda, ale cóż by rzec..."nie szkoda róż gdy płonie las" lub "psy szczekają a karawana jedzie dalej". Tyle, że mamy nadzieję, iż karawana wie, w którym kierunku ma jechać i nie zmieni się w trupę teatralną zamiast profesjonalnej organizacji.