Lyoto Machida: przepraszam że chciałem aż tyle pieniędzy za walkę z Rashadem Evansem!
Bezczelny mistrz Karate, który na koncie ma dwie porażki (w tym jedną wątpliwą z Quintonem Jacksonem) chciał bowiem aż połowę tego co dostaje Titi Ortiz (450 tys. przyp. red.), który tych porażek ma 'tylko’ dziewięć z czego sześć w ośmiu ostatnich walkach. Zresztą Machida i tak wywiózłby te dolary do Brazylii więc na co mu aż tyle dawać? Lyoto jednak poczuł się w obowiązku odpowiedzieć na te zarzuty.
„Mogę tylko przeprosić za ewentualne nieporozumienia, ale nie muszę przepraszać za coś, czego nie popełniłem. Miałem kontuzję i trenowałem tylko dwa tygodnie. To rzeczywiście nie było przygotowanie dobrym trybie, gdyż tylko zacząłem treningi. Stawką jest faktycznie była moja kariera, a więc oferta powinna być odpowiednia. Jak już powiedziałem, jestem po kontuzji i poprosiłem o kwotę, która gwarantuje stabilność mi przez pewien czas, po ewentualny przegraniu ponownie rzucono by mnie na koniec długiej listy pretendentów do tytułu. Brałem pod uwagę potencjalne obrażenia jakie byłyby możliwe w walce z Rashadem Evansem, bo nie walczyłbym ze zwykłym zawodnikiem, więc problem wysokich stawek w tym przypadku jest właściwy” – powiedział Machida na łamach jednego z brazylijskich portali.
Dana White prezes UFC załatwił ten interes po swojemu. Dał Ortizowi 450 tysięcy, ten przegrał a gala w sprzedaży PPV zanotowała jeden z najgorszych wyników, bo Ortiz to dziś dobry napis na dropsach a nie przy sprzedaży jednego z najdroższych dostępów w sieciach kablowych. Jego nazwisko nie wywołuje drżenia kolan wśród kibiców i masowego biegu w kierunku kas z biletami. Machida nie jest ulubieńcem prezesa ale faktem jest, że on akurat przyciąga zainteresowanie fanów ale jego wadą jest fakt, iż nie jest Amerykaninem a stawka za walkę tylko to podkreśla. Tradycyjne pytanie – czy wolisz zarabiać mniej czy więcej, znów zostało źle zrozumiane.
Wydarzenia