Jon Fitch: nikt nie jest w stanie mnie udusić zza pleców!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 14, październik 2012
Uznawany za najnudniej walczącego zawodnika w historii UFC, Jon Fitch (24-4) pokonał w swoim stylu przez decyzję po dobrej walce podopiecznego braci Nogueira, Erica Silvę (14-3) podczas rozgrywanej w sobotę w Rio de Janeiro gali UFC 153. Fitch został nagrodzony bonusem za walkę wieczoru i jak mówi, bardzo korzystnie wpłynie to na jego kondycję finansową. Zawodnik AKA obiecał fenomenalny występ i uważa, że właśnie taka byłą jego walka podczas UFC 153:
"Jestem bardzo szczęśliwy z powodu mojej wygranej. Wiele złego usłyszałem pod moim adresem w minionym roku. Spodziewałem się, że on będzie tak szybki, ale chłopaki w American Kickboxing Academy przygotowali dla mnie fenomenalny gameplan, który zadziałał jak trzeba. Myślę, że tak jak obiecałem to był imponujący pokaz z mojej strony. Muszę spokojnie usiąść i obejrzeć sobie tą walkę, wiem, że popełniłem kilka błędów to tu to tam. Te błędy były spowodowane tym, że za bardzo się otworzyłem na atak. Upadłem raz po przetoczeniu na twarz i mam matę w ustach, ale zaraz przepłuczę to wszystko Bud Lightem."
Czy to koniec z nudnym Fitchem, który praktycznie bezbłędnie kontroluje swojego przeciwnika w parterze? Czy narodził się nowy Jon Fitch, który szuka poddań i skończenia walki przed czasem? Co na to sam zainteresowany:
"Teraz jestem pewny tego, że jeśli będę szukał jakiegoś poddania to mogę po nie iść, bo nawet jak stracę pozycję, to jestem w stanie ją odzyskać. Dałem mu duszenie zza pleców, bo po sparingach z BJ Pennem wiem, że nikt nie jest w stanie poddać mnie zza pleców. Pozwalam się dusić, wpinać nogi, bo to dla mnie dobra okazja do znalezienia się na górze, co często stosuje."
Amerykanin komplementuje swojego przeciwnika i po walce szeptał mu coś na ucho. Jak się okazuje nie były to czułe słówka, które miały na celu zaproszenie Brazylijczyka na kolację w drogim lokalu przy świecach, a wyrazy uznania dla młodego zawodnika:
"Po walce powiedziałem mu, żeby nie przestawał ciężko trenować i nie załamywał się tą porażką. To on jest przyszłością tego sportu i jeszcze będzie wielką gwiazdą dywizji półciężkiej. Co do mnie, to myślę, że teraz jestem jeszcze lepszy niż wtedy, gdy walczyłem 5 rund z GSP."
"Jestem bardzo szczęśliwy z powodu mojej wygranej. Wiele złego usłyszałem pod moim adresem w minionym roku. Spodziewałem się, że on będzie tak szybki, ale chłopaki w American Kickboxing Academy przygotowali dla mnie fenomenalny gameplan, który zadziałał jak trzeba. Myślę, że tak jak obiecałem to był imponujący pokaz z mojej strony. Muszę spokojnie usiąść i obejrzeć sobie tą walkę, wiem, że popełniłem kilka błędów to tu to tam. Te błędy były spowodowane tym, że za bardzo się otworzyłem na atak. Upadłem raz po przetoczeniu na twarz i mam matę w ustach, ale zaraz przepłuczę to wszystko Bud Lightem."
Czy to koniec z nudnym Fitchem, który praktycznie bezbłędnie kontroluje swojego przeciwnika w parterze? Czy narodził się nowy Jon Fitch, który szuka poddań i skończenia walki przed czasem? Co na to sam zainteresowany:
"Teraz jestem pewny tego, że jeśli będę szukał jakiegoś poddania to mogę po nie iść, bo nawet jak stracę pozycję, to jestem w stanie ją odzyskać. Dałem mu duszenie zza pleców, bo po sparingach z BJ Pennem wiem, że nikt nie jest w stanie poddać mnie zza pleców. Pozwalam się dusić, wpinać nogi, bo to dla mnie dobra okazja do znalezienia się na górze, co często stosuje."
Amerykanin komplementuje swojego przeciwnika i po walce szeptał mu coś na ucho. Jak się okazuje nie były to czułe słówka, które miały na celu zaproszenie Brazylijczyka na kolację w drogim lokalu przy świecach, a wyrazy uznania dla młodego zawodnika:
"Po walce powiedziałem mu, żeby nie przestawał ciężko trenować i nie załamywał się tą porażką. To on jest przyszłością tego sportu i jeszcze będzie wielką gwiazdą dywizji półciężkiej. Co do mnie, to myślę, że teraz jestem jeszcze lepszy niż wtedy, gdy walczyłem 5 rund z GSP."