Michael Bisping: wstydem byłoby nie dać mi walki o pas!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: piątek, 21, wrzesień 2012
Ikona brytyjskiej sceny MMA, Michael Bisping (22-4) w najbliższą sobotę zawalczy z Brianem Stannem. Brytyjczyk wie, że zwycięstwo nad weteranem wojennym przybliży go do walki o pas, ale nie jest do końca przekonany, czy Anderson Silva obecny mistrz wagi średniej UFC, szybko wróci do wagi średniej i czy będzie miał z kimś walkę w tym właśnie limicie:
"Mówiąc prawdę, jeśli Anderson zmierzy się z GSP, a pewnie nie, to pewnie nikt jeszcze przez długi czas nie zawalczy o pas w wadze średniej. Jednak jeśli ta walka nie dojdzie do skutku, to zwycięstwo nad Stannem powinno dać mi walkę o pas. Teraz Anderson zmierzy się ze Stephanem Bonnarem i to ma sens z perspektywy UFC. Jest gala, na której wypadają dwie główne walki wieczoru w Brazylii. Anderson Silva to najwybitniejsze nazwisko w tym sporcie i na dodatek Brazylijczyk. Mógłby zbić do wagi średniej, ale będzie walczył w limicie wagi półciężkiej z Bonnarem. Brazylijscy fani zobaczą to co chcą. Zobaczą swojego bohatera walczącego na swoim terenie. Chcą zobaczyć jak on wygrywa, jeśli mam być szczery."
Amerykanin dość często i chętnie rozprawia w mediach, jakoby miał pokonać przed czasem Michaela Bispinga. Znany z ciętego języka Brytyjczyk, który w konfrontacjach słownych z Chaelem Sonnenem wypadał dosyć dobrze, ma tylko jedną odpowiedź na takie wywody swojego najbliższego rywala.
"Tylko raz przegrałem przed czasem i to było w walce z Danem Hendersonem. Stann pokonał przed czasem zawodnika zwanego Steve Cantwell. Nie wiem to to jest, ale on wygrał z nim przed czasem. Ja przegrałem z Hendersonem. Porównajcie sobie to i wyciągnijcie wnioski."
Ponadto Bisping zaatakował od strony emocjonalnej swojego pracodawcę, braci Fertitta i Danę White'a. Brytyjczyk domaga się walki o pas w obliczu jego niewątpliwych zasług w promowaniu MMA nie tylko na Wyspach Brytyjskich. Nie otrzymanie walki z mistrzem, jak sam mówi, mogłoby złamać jego serce:
"Kocham swoją pracę i chcę walczyć o pas. Jestem w czołówce już wystarczająco długo. To byłby wstyd, gdybym nie dostał szansy walki o pas. Walka na tak wysokim poziomie, tak długo w UFC i zawsze jestem tak blisko walki o pas, że gdybym nie dostał walki o pas, to miałbym złamane serce."
Jesteśmy pewni, że Dana White nie zrobi tej przykrości swojemu pracownikowi, i nie złamie mu serca niczym piękna kobieta sięgająca jedynie po portfel mężczyzny, a następnie porzucającego go, gdy okazuje się, że ma on węża w kieszeni, albo ta kieszeń po prostu okazała się mieć dno. Portfelem Bispinga jest jego ciało, kapitałem ilość zwycięskich walk, a prezes UFC może odebrać mu tylko jego dumę, chociaż ostatnio sam mówił, że to właśnie Brytyjczyk jest niemalże na równi z Chrisem Weidmanem, jeśli chodzi o prawo walki z Andersonem Silvą. Jednak opinia publiczna świata MMA najprawdopodobniej naciśnie prezesa i Bisping dostanie w końcu swoją upragnioną szansę, po tym jak marnował już dwie poprzednie w walkach z Sonnenem i wspomnianym Hendersonem.
"Mówiąc prawdę, jeśli Anderson zmierzy się z GSP, a pewnie nie, to pewnie nikt jeszcze przez długi czas nie zawalczy o pas w wadze średniej. Jednak jeśli ta walka nie dojdzie do skutku, to zwycięstwo nad Stannem powinno dać mi walkę o pas. Teraz Anderson zmierzy się ze Stephanem Bonnarem i to ma sens z perspektywy UFC. Jest gala, na której wypadają dwie główne walki wieczoru w Brazylii. Anderson Silva to najwybitniejsze nazwisko w tym sporcie i na dodatek Brazylijczyk. Mógłby zbić do wagi średniej, ale będzie walczył w limicie wagi półciężkiej z Bonnarem. Brazylijscy fani zobaczą to co chcą. Zobaczą swojego bohatera walczącego na swoim terenie. Chcą zobaczyć jak on wygrywa, jeśli mam być szczery."
Amerykanin dość często i chętnie rozprawia w mediach, jakoby miał pokonać przed czasem Michaela Bispinga. Znany z ciętego języka Brytyjczyk, który w konfrontacjach słownych z Chaelem Sonnenem wypadał dosyć dobrze, ma tylko jedną odpowiedź na takie wywody swojego najbliższego rywala.
"Tylko raz przegrałem przed czasem i to było w walce z Danem Hendersonem. Stann pokonał przed czasem zawodnika zwanego Steve Cantwell. Nie wiem to to jest, ale on wygrał z nim przed czasem. Ja przegrałem z Hendersonem. Porównajcie sobie to i wyciągnijcie wnioski."
Ponadto Bisping zaatakował od strony emocjonalnej swojego pracodawcę, braci Fertitta i Danę White'a. Brytyjczyk domaga się walki o pas w obliczu jego niewątpliwych zasług w promowaniu MMA nie tylko na Wyspach Brytyjskich. Nie otrzymanie walki z mistrzem, jak sam mówi, mogłoby złamać jego serce:
"Kocham swoją pracę i chcę walczyć o pas. Jestem w czołówce już wystarczająco długo. To byłby wstyd, gdybym nie dostał szansy walki o pas. Walka na tak wysokim poziomie, tak długo w UFC i zawsze jestem tak blisko walki o pas, że gdybym nie dostał walki o pas, to miałbym złamane serce."
Jesteśmy pewni, że Dana White nie zrobi tej przykrości swojemu pracownikowi, i nie złamie mu serca niczym piękna kobieta sięgająca jedynie po portfel mężczyzny, a następnie porzucającego go, gdy okazuje się, że ma on węża w kieszeni, albo ta kieszeń po prostu okazała się mieć dno. Portfelem Bispinga jest jego ciało, kapitałem ilość zwycięskich walk, a prezes UFC może odebrać mu tylko jego dumę, chociaż ostatnio sam mówił, że to właśnie Brytyjczyk jest niemalże na równi z Chrisem Weidmanem, jeśli chodzi o prawo walki z Andersonem Silvą. Jednak opinia publiczna świata MMA najprawdopodobniej naciśnie prezesa i Bisping dostanie w końcu swoją upragnioną szansę, po tym jak marnował już dwie poprzednie w walkach z Sonnenem i wspomnianym Hendersonem.