free templates joomla

Muay Thai po polsku czyli jak trafić piszczelą we własną głowę?

Muay ThaiJeśli polskie środowisko Sportów Walki a Muay Thai w szczególności, chciało sobie strzelić w stopę to zrobiło to w sposób doskonały, wykorzystując do tego celu... walki dzieci. Opinię publiczną w Polsce zbulwersowała walka 12-latków podczas gali MMA w Rawiczu na Rawickiej Gali Sportów Walki, jaka miała miejsce w dniu 26-go kwietnia. Bulwersującym przebiegiem walki i jej zakończeniem poprzez nokaut kopnięciem na głowę - zainteresował się Rzecznik Praw Dziecka i skierował sprawę z urzędu do prokuratury a także zlecił kontrolę instytucjom zajmującym się rodziną.

Trudno się temu dziwić i w zasadzie jako jedni z pierwszych przesłaliśmy zapis filmowy walki do Polskiego Związku Muay Thai, zaraz po publikacji filmu w serwisie Youtube. Reakcja związku i prezesa Rafała Szlachty była natychmiastowa i jednoznaczna - takie walki są niedopuszczalne i łamią przepisy PZ Muay Thai.

Nie ma tu co do tego wątpliwości, pomimo dość wątpliwych argumentów organizatorów, ponoć rodziców dzieci (o ile byli to nie tylko ojcowie) a także o dziwo - rzeczniczki policji w Rawiczu, którą cytuje TVN 24: "Nic nie zostało zgłoszone w tej sprawie. Według relacji organizatora była to walka pokazowa między dwoma 12-letnimi chłopcami. Ich ojcowie obecni byli podczas tego widowiska i sami ich zgłosili do udziału w pokazie. Mieli wszystkie potrzebne zgody, również lekarskie. Chłopcy mieli ochraniacze na piszczele, kasków nie było, ponieważ zakazane były ciosy w głowę" - relacjonuje Beata Jarczewska z komendy policji w Rawiczu. I tu już mamy pewną "drobną" nieścisłość. Chodzi mianowicie o owe "ciosy na głowę".

Według organizatora gali Arkadiusza Wełny był to "pojedynek pokazowy" bez "kolan i łokci na głowę" - zatem pozostałe ciosy i kopnięcia były jak najbardziej dopuszczalne i jak brzmi czarno na białym w oświadczeniu organizatora, które opublikowały branżowe portale i które elokwentnie krytykowały "pseudo dziennikarzy i pismaków". "Kosmitom i Żydom" tym razem się nie oberwało. Pomijając dość ekwilibrystyczne wywody "rasowych dziennikarzy" - należy się cieszyć, że łokcie i kolana zostały zakazane w parterze. Dlaczego? No bo przecież walka odbywała się w klatce a dzieci zdaniem organizatora - mogły wreszcie: "poczuć emocje sportowe, pokazać się i zaistnieć w środowisku sportowym.W walce pokazowej nie liczy się kto wygrał, a ważne jest zdobyte doświadczenie, które w przyszłości pozwoli rywalizować im na arenie międzynarodowej jak równy z równym". To chyba jedyne pocieszenie.

Chyba trudno tu coś dodać więcej, bo jeden z chłopców poczuł bardzo dosłownie owe emocje i cud, że nie skończyło się to jakimś tragicznym wydarzeniem, bo wtedy i kariera organizatora, owych trenerów a zarazem częściowych rodziców obu chłopców byłaby zakończona. Niestety kości dziecka w wieku 12 lat i kości dziecka w wieku 16 są na innym biologicznym etapie - ale ta magiczna wiedza może być obca i z innej planety w małej części polskiego środowiska Sportów Walki. Porównania z Tajlandią są mocno nie trafione. Tam jest to tylko biznes i nikt nie myśli o zdrowiu dzieci. Na jednego mistrza przypada dziesiątki inwalidów i rozbitków, po karierze, która często kończy się w wieku lat kilkunastu.

Pomijając żenujące wyjaśnienia, warto zauważyć, że była to wyjątkowa antyreklama i pseudo promocja posyłania dzieci na treningi i zawody sportowe. Co przyświecało organizatorowi by dał zgodę na ten pojedynek na takich zasadach z nagięciem zasad? Zasłużony i doświadczony organizator jakim Arkadiusz Wełna ponoć uległ namowom trenerów i zarazem rodziców Wiktora Wiśniewskiego i Michała Błotnickiego - wspomnianych młodych zawodników. Niezależnie od motywacji to ewidentnie jego błąd a ocenę moralną, owych trenerów - rodziców warto pozostawić czytelnikom, bo każdy może mieć tu swoje subiektywne zdanie. Jakoś zbyt wielu chętnych na eksperymenty z ciosami w głowę swoich pociech - nie widać w polskich klubach i to jest chyba odpowiedź.

Fakty są takie, iż według przepisów związków sportowych typu Muay Thai, Wushu czy Kickboxingu - nie ma możliwości aby był kontakt na głowę poniżej 16-go roku życia w walkach sportowych. Brak kasków w tym pojedynku - to po prostu głupota i brak odpowiedzialności, potem przykrywany brakiem cywilnej odwagi i elokwentnymi zdaniami. Wypadałoby choć raz posypać głowę popiołem, bo walki dzieci w Tajlandii - nawet tam są krytykowane i mają wielu przeciwników a Polska nie jest Tajlandią. "Tata trener" jeśli ma takie ambicje i jego dziecko to akceptuje, powinien pojechać do ojczyzny tajskiego boksu i tam z równolatkami próbować swoich sił. Oczywiście o ile matka wyrazi na to zgodę a z tym już czasem może być problem. Ciekawie brzmią też zdania o posiadanych zgodach lekarza. Ciekawa sprawa, który lekarz dopuścił do walk z kontaktem na głowę i warto sprawdzić, czy obaj (a szczególnie znokautowany chłopiec) posiadali niezbędne badania EEG? Oczywiście o ile lekarz pytał w ogóle o fakt dopuszczenia do pełnego kontaktu?

To co jeszcze rzucało się w oczy to różnica w poziomie wyszkolenia, agresji i sile fizycznej obu chłopców. Być może (?) są równolatkami, ale w tym wieku nawet kilka czy kilkanaście miesięcy to fizyczna przepaść. Właśnie ona była ewidentnie na korzyść jednego z nich i sędzia powinien zareagować od razu. Dodatkowo jeśli zdaniem właśnie rzecznika policji w Rawiczu "nie było ciosów na głowę" - to skąd już w pierwszym kontakcie obaj próbowali się nimi trafić w głowę a drugi z chłopców w chwilę później kierował tam kopnięcie, którego uniknął drugi? Walka nie była "walką pokazową" wbrew twierdzeniom, bowiem sędzia uniósł rękę geście zwycięstwa jednego z zawodników i to jest fakt zarejestrowany na profilu facebookowym klubu Muay Thai Corio Team Łódź. Dodatkowo słychać ogłoszenie spikera o zwycięstwie przez KO.

Na tej samej gali odbywały się i inne walki młodych zawodników i o dziwo walczył w niej inny syn prowadzącego Corio Team Łódź, Dariusza Wiśniewskiego, Dawid Wiśniewski. On także tak jak jego rywal nie ma skończonych 16-tu lat a kontakt na głowę był w tej przegranej dla drugiego z chłopców walce był. Komendy z narożnika słyszane na nagraniu typu - "ściągaj łeb" - sporo mówią o terminologii i rzekomym szacunku dla rywali.

Sprawy być może by nie było, gdyby nie fakt, iż na klubowej stronie i profilu facebookowym klubu, nie pojawiły się filmy i udostępnienia "efektownego KO" plus wpisy typu: Tajski spokój i eksplozja kiedy piszczel czysto wchodzi na głowę to musisz zobaczyć czarną otchłań.... - być może ową otchłań powinien poznać trener owych dzieci i wtedy wszystkie klepki wrócą na miejsce? Najlepiej jakby wspomniana piszczel i to własna - trafiła w głowę, by "poczuć jak to jest"... A jak nie - to zakaz prowadzenia zajęć plus kary dla organizatorów gal, nie przestrzegających przepisów polskiego prawa, powinny odnieść skutek. Jednak najskuteczniejszy jest zdrowy rozsądek a ewidentnie go w tym wypadku zabrakło i Bogu dzięki, że nie doszło do większego nieszczęścia.

Niestety dzięki tym działaniom MMA i Muay Thai pojawiło się na pasku topowych wiadomości w TVN 24. Co gorsza w kompletnie nie w tym kontekście w jakim chciałoby się go widzieć jako w ramach promocji Sztuk Walki. Mamy nadzieję, że będzie to nauczka dla wszystkich i biadolenie o "pismakach" i "głodnej sensacji prasie", części środowiska, zostanie zmarginalizowane. Nie po to pokolenia działaczy, trenerów i zawodników pracowały na dobry odbiór Sportów Walki, by teraz kilkoma bezmyślnymi działaniami i łamaniem wypracowanych przepisów zaprzepaścić ten dorobek. Warto mieć to na uwadze jak się wypisuje brednie o rzekomym "dobrym wpływie" tak pojmowanej sportowej rywalizacji. Poniżej film z walki (fragment) i oświadczenie organizatora w całości.



Oświadczenie organizatora gali – Arkadiusza Wełny:
Dnia 26 kwietnia 2014 roku odbyła się pierwsza Rawicka Gala MMA. Na gali odbyła się walka pokazowa, w której zmierzyli się Wiktor Wiśniewski z Corio Team Łódź i Michał Błotnicki z Team Obrowo. Przed walką trenerzy i zawodnicy umówili się na walkę pokazową na zasadach Muay Thai. Ustalone zostało, że walka odbędzie się bez łokci i kolan na głowę, dlatego nie zostały użyte kaski i ochraniacze na łokcie. Ja jako promotor gali zostałem zapytany czy młodzi zawodnicy mogą zawalczyć na gali w Rawiczu, żeby poczuć emocje sportowe, pokazać się i zaistnieć w środowisku sportowym. Walki odbywały się w klatce, a nie na ringu bo podczas gali przeważały walki na zasadach MMA. W walce pokazowej nie liczy się kto wygrał, a ważne jest zdobyte doświadczenie, które w przyszłości pozwoli rywalizować im na arenie międzynarodowej jak równy z równym.


Z przebiegu walki widać, że Wiktor Wiśniewski trafił kopnięciem w nos Michała Błotnickiego. Zawodnik upadł i sędzia poprosił lekarza o sprawdzenie czy wszystko jest w porządku. Kiedy okazało się, że nic złego się nie stało, zawodnicy oddali sobie szacunek. Zawodnicy, trenerzy jak i rodzice są na stopie przyjacielskiej, a dzieci z tych klubów walczyły ze sobą wielokrotnie podczas różnych turniejów. Po walce rodzice Michała Błotnickiego nie mówili nic złego na temat walki, a wręcz dziękowali za możliwość występu przed publicznością. Mówili też, że to normalne, że trafi się kogoś w nos, a lepiej żeby to się stało w walce przy lekarzach niż na ulicy.

Szkoda, że ktoś celowo wstawił tylko fragment filmu, który nie pokazał kulisów walki i co było potem. W sporcie zdarzają się mniejsze lub większe kontuzje. Ohydnym jest, że ktoś potrafi wyciąć kawałek filmu i oczerniać. Walka nie była rankingowa, a jedynie sparingowa. Dzieci dzięki temu nabierają doświadczenia, a nie robią sobie krzywdę. Trenerzy którzy mają dzieci startujące w zawodach, mają z pewnością podobne zdanie.

Corio Team Facebook