James "Colossus" Thompson z piwną wizytą w Polsce!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 28, kwiecień 2014
Dość niespodziewanie w Polsce pojawił się słynny dwukrotny pogromca naszego Mariusza Pudzianowskiego i człowiek, który spowodował (nie z własnej winy) największy w historii "błąd sędziowski" w naszej rodzimej KSW, czyli Anglik James "Colossus" Thompson. Przez ostatni weekend 35-letni zawodnik London Shootfighters, solidnie zaangażował się nie w walki czy seminaria a w promocję...polskiego piwa i przebywał w Warszawie.
Marki nie będziemy zdradzać, by nie zepsuć smaku złocistego napoju, jaki na pewno zyska na znaczeniu, po pokazaniu Polakom, że pija go "Colossus". James zgodził się na rozmowę z nami ujawniając, że chętnie zawalczyłby w Polsce, jednak nie w KSW, gdzie dwa razy starł się z Mariuszem Pudzianowskim. Pamięć o ostatnim ich pojedynku do dziś wzbudza u niego silne emocje i potok słów raczej nie nadających się do publikacji. Stąd James stwierdził, że chętnie podejmie wyzwanie z jakimś innym polskim zawodnikiem i jest mu to obojętne, kim on będzie.
Wciągnięty w rozmowę zaznaczył, że przerwa w walkach od 2012 roku w dużej mierze spowodowana była rehabilitacją oka, ale dziś mu już nic nie dolega. Anglik z uznaniem wyrażał się o polskim MMA a z zawodników najlepiej zna i szanuje Damiana Grabowskiego - uważając go za najlepszego fightera wagi ciężkiej w Europie. Stwierdził, że widział jego walki i Bellatorze i w M-1 Global. Jest pod wrażeniem jego umiejętności. James wbrew pozorom sporo wie o naszym krajowym rynku.
Szczerze był też zdziwiony jak taki zawodnik jak Mamed Khalidov nie jest jeszcze w UFC. Owszem zauważył, iż dziś największa światowa organizacja MMA ma przynajmniej kilkunastu zawodników ściągniętych z rosyjskiego Dagestanu czy nadal rosyjskiej Czeczenii o podobnym potencjale, z których dwóch już wkrótce będzie walczyć o pasy UFC. Tym nie mniej jego zdaniem - Mamed szybko zrobiłby porządek w wadze średniej i dostałby walkę o pas UFC. Tyle miał do powiedzenia na temat polskich zawodników.
O karierze Mariusza Pudzianowskiego nie chciał za to się wypowiadać. Wymownie machając gestem politowania dał do zrozumienia, iż ten nie wykazał chęci do trzeciej walki i uznał to za rejteradę. Dla niego ważny był fakt, że polscy fani po walce przychodzili i przepraszali go za werdykt (który potem unieważniono). O przyszłym rywalu Pudzianowskiego, Oli Thompsonie także ciężko było cokolwiek wyciągnąć poza stwierdzeniem, że nie jest złym zawodnikiem, ale prawie nie walczył a już na pewno nie wygrał z żadnym klasowym zawodnikiem MMA. Wynik starcia zdawał się go mało interesować poza faktem, iż ważne by Oli nie przyniósł wstydu nazwisku Thompson, ani angielskiemu MMA.
Fakt pozostaje faktem, że Thompson nawet walkom w Polsce nie mówi "nie" choć zdaje sobie sprawę, że na naszym rynku nie ma praktycznie podmiotu, którego stać byłoby na zakontraktowanie go. Wcześniejsze zapytania MMA Attack traktował w kategoriach sondażowych a obecnie skupia się na ofertach z USA i Południowej Afryki. Czy zobaczymy go w Polsce? Na pewno...w reklamie piwa a co dalej? To pokaże czas.
O rzekomych rozmowach kontraktowych Anglika w Polsce, kilku redakcjom branżowych portali, rozesłano informację. Zrobiła to osoba prawdopodobnie żywotnie zainteresowana zarobieniem paru groszy na Angliku, by podnieść cenę ewentualnego kontraktu. Jest pewne, iż także po to by redakcje pisały pozytywne artykuły o tej bardzo źle postrzeganej postaci, jaka pojawiła się w polskim MMA. Zapewne publikacje były transakcją wymienną i wkrótce doczekamy się hymnów pochwalnych o kolejnym zdobyciu pasa bez walki. Właśnie takiej osobie jedna z polskich organizacji, dała szansę na odbudowanie wizerunku na przekór opiniom i jak widać osoba ta - nie zasługiwała na taką szansę. Mamy nadzieję, że jej właściciele zareagują adekwatnie do tej sytuacji.
Marki nie będziemy zdradzać, by nie zepsuć smaku złocistego napoju, jaki na pewno zyska na znaczeniu, po pokazaniu Polakom, że pija go "Colossus". James zgodził się na rozmowę z nami ujawniając, że chętnie zawalczyłby w Polsce, jednak nie w KSW, gdzie dwa razy starł się z Mariuszem Pudzianowskim. Pamięć o ostatnim ich pojedynku do dziś wzbudza u niego silne emocje i potok słów raczej nie nadających się do publikacji. Stąd James stwierdził, że chętnie podejmie wyzwanie z jakimś innym polskim zawodnikiem i jest mu to obojętne, kim on będzie.
Wciągnięty w rozmowę zaznaczył, że przerwa w walkach od 2012 roku w dużej mierze spowodowana była rehabilitacją oka, ale dziś mu już nic nie dolega. Anglik z uznaniem wyrażał się o polskim MMA a z zawodników najlepiej zna i szanuje Damiana Grabowskiego - uważając go za najlepszego fightera wagi ciężkiej w Europie. Stwierdził, że widział jego walki i Bellatorze i w M-1 Global. Jest pod wrażeniem jego umiejętności. James wbrew pozorom sporo wie o naszym krajowym rynku.
Szczerze był też zdziwiony jak taki zawodnik jak Mamed Khalidov nie jest jeszcze w UFC. Owszem zauważył, iż dziś największa światowa organizacja MMA ma przynajmniej kilkunastu zawodników ściągniętych z rosyjskiego Dagestanu czy nadal rosyjskiej Czeczenii o podobnym potencjale, z których dwóch już wkrótce będzie walczyć o pasy UFC. Tym nie mniej jego zdaniem - Mamed szybko zrobiłby porządek w wadze średniej i dostałby walkę o pas UFC. Tyle miał do powiedzenia na temat polskich zawodników.
O karierze Mariusza Pudzianowskiego nie chciał za to się wypowiadać. Wymownie machając gestem politowania dał do zrozumienia, iż ten nie wykazał chęci do trzeciej walki i uznał to za rejteradę. Dla niego ważny był fakt, że polscy fani po walce przychodzili i przepraszali go za werdykt (który potem unieważniono). O przyszłym rywalu Pudzianowskiego, Oli Thompsonie także ciężko było cokolwiek wyciągnąć poza stwierdzeniem, że nie jest złym zawodnikiem, ale prawie nie walczył a już na pewno nie wygrał z żadnym klasowym zawodnikiem MMA. Wynik starcia zdawał się go mało interesować poza faktem, iż ważne by Oli nie przyniósł wstydu nazwisku Thompson, ani angielskiemu MMA.
Fakt pozostaje faktem, że Thompson nawet walkom w Polsce nie mówi "nie" choć zdaje sobie sprawę, że na naszym rynku nie ma praktycznie podmiotu, którego stać byłoby na zakontraktowanie go. Wcześniejsze zapytania MMA Attack traktował w kategoriach sondażowych a obecnie skupia się na ofertach z USA i Południowej Afryki. Czy zobaczymy go w Polsce? Na pewno...w reklamie piwa a co dalej? To pokaże czas.
O rzekomych rozmowach kontraktowych Anglika w Polsce, kilku redakcjom branżowych portali, rozesłano informację. Zrobiła to osoba prawdopodobnie żywotnie zainteresowana zarobieniem paru groszy na Angliku, by podnieść cenę ewentualnego kontraktu. Jest pewne, iż także po to by redakcje pisały pozytywne artykuły o tej bardzo źle postrzeganej postaci, jaka pojawiła się w polskim MMA. Zapewne publikacje były transakcją wymienną i wkrótce doczekamy się hymnów pochwalnych o kolejnym zdobyciu pasa bez walki. Właśnie takiej osobie jedna z polskich organizacji, dała szansę na odbudowanie wizerunku na przekór opiniom i jak widać osoba ta - nie zasługiwała na taką szansę. Mamy nadzieję, że jej właściciele zareagują adekwatnie do tej sytuacji.