Charyzmatyczny podopieczny Cesara Gracie, Nate Diaz (17-9) w sobotę 30-ego listopada zwycięsko wyszedł z trylogii z Gray'em Maynardem (11-3-1) w walce wieczoru gali TUF 18 Finale. Zawodnik ze Stockton w stanie Kalifornia nie dał najmniejszych szans rywalowi stopując go już w pierwszej rundzie. Oto co miał do powiedzenia Nate po walce.

Podczas konferencji prasowej padło pytanie o najbliższe plany młodszego z braci Diaz. Zapytany czy wolałby walczyć z obecnym mistrzem UFC w wadze lekkiej, Antony'm Pettisem, czy może marzy mu się rewanż z kimś z dwójki: Josh Thomson lub Benson Henderson Nate odpowiada:

"Naprawdę nie mam pojęcia. Może po prostu zrobię sobie przerwę i poczekam, aż ktoś dozna kontuzji i jak każdy fighter w ten sposób dostanę swoją szansę walki o mistrzowski pas."

Jak widać, żadnemu z braci Diaz nie można odmówić szczerości, podobnie jak wiary we własne umiejętności oraz znajomości słów, które znajdziemy w słownikach w dziale 'niecenzuralne'. Sam zainteresowany jest zniesmaczony obecną świadomością fanów oraz dziennikarzy, którzy głośno komentują jego porażki, ale nie zwracają uwagi na częstotliwość walk:

"Fakt, mam sporo porażek w swoim rekordzie, a ludzie rozwodzą się nad moimi porażkami wylewając sporo gówna na forach i w prasie. Jednak kiedy obiektywnie porównają mój rekord z każdym innym zawodnikiem to zauważą, że ja na każde dwie walki przeciętnego fightera, toczę ich siedem.'

Faktycznie można zauważyć taką prawidłowość, a najlepszym kontrastem dla Diaza jest jego sobotni rywal. Do tej pory Diaz stoczył 19 walk w oktagonie najlepszej organizacji MMA na świecie, podczas gdy Maynard wychodził do klatki 'jedynie' 14 razy.

"Gdyby inni walczyli tak często jak ja, to mieliby nawet więcej porażek w swoich rekordach. Myślę więc, że spokojne przeczekanie na czyjąś kontuzję byłoby dla mnie rozsądnym rozwiązaniem."