Mirko Cro Cop Filipovic: bracia Emelianenko stracili mój szacunek!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: piątek, 22, listopad 2013
Stare dobre czasy odeszły w niepamięć, zdaje się mówić weteran MMA i K-1 Mirko "Cro Cop" Filipovic, w niespełna dwa tygodnie po walce na gali Legend 2 w Moskwie, gdzie przegrał z Rosjaninem Alexeym Oleinikiem, który zastąpił w ostatniej chwili Alexandra Emelianenko. Chorwacki weteran nie przeżywa tak bardzo porażki jak krytykę, którą usłyszał ze strony swojego dawnego kompana z czasów Pride, Fiodora Emelianenko i nie przypadkiem brata Alexandra Emelianenko. Mirko nie bolało by to tak bardzo, gdyby korzystający z uprzywilejowanej pozycji w Rosji, Fiodor powiedział mu to w oczy a nie do prasy.
"Odpocząłem po walce i mogę teraz patrzeć na wszystko, co działo się przed i po niej. Okazuje się Fiodor mówił o mnie i dzisiaj czytam komentarze jego dobrego braciszka. To nie znaczy, że ja ich szczerze poważam, ponieważ czasy Kiedy walczyliśmy jak kolega z kolegą, ze sobą w Japonii już dawno minęły. Nie zamierzam komentować Alexandra, który dzielnie pokonał 63-letniego mężczyznę tak po prostu, a potem nie wyszedł do ringu ze mną. On nie zasługuje na wiele uwagi. Ale Fiodor jest poważnym rozczarowaniem. Jeśliby Fiodor występował w moim mieście, to przyszedłbym do hotelu, by zaprosić go na kolację, aby porozmawiać i powiedzieć wszystkim w twarz, a nie za pośrednictwem gazet. Obaj mamy swoiste "braterstwo broni" i nasza walka uznawana jest za najlepszą w historii MMA. On nie tylko nie ma odwagi przywitać się ze mną za kulisami, ale wciąż prowadził dyskusje o mnie za moimi plecami. To nie jest Fiodor, którego znałem wcześniej" - powiedział Cro Cop i nawiązał do wypowiedzi Rosjanina, który tak samo wyraził się o Mirko.
"Każda z jego klęsk była zawodem dla mnie, takim jakbym sam przegrywał, ale ten człowiek publicznie powiedział, że nie wie, dlaczego ja wciąż jestem w sporcie, dlaczego jestem w MMA i powiedział, że nie jestem w formie. Każdy ma prawo do swojej opinii. Ale to jest moja decyzja, to jest moja sprawa, jak długo będę musiał walczyć" - wyraża swoje zdanie Filipovic, który widział upokarzające porażki Rosjanina z Werdumem, Antonio Silvą i Danem Hendersonem, tego samego Fiodora, który dziś krytykuje Mirko i domaga się niemalże jego odejścia ze sportu. Chorwat mówi wprost, że stracił dla obu braci Emelianenko szacunek.
"Jestem zdenerwowany, z powodu tej klęski. Prawie złapał się na gilotynę, następnie miałem trójkąt, byłem zadowolony ze swojego grapplingu. Jeśli utrzymałbym go nogami to, bym go skończył i mówiono by mi: "świetnie, mistrzu!" - mówi rozżalony chorwacki mistrz stójki, który co by nie powiedzieć o jego jednostronności, tym razem pokazał, iż sporo czasu spędził na macie trenując elementy jiu-jitsu. Filipovic faktycznie był bliski poddania Oleinika, problem w tym, że próbował pokonać go na jego polu i niestety na tym polu poległ. Mirko podjął ryzyko nie trzymając walki w stójce i niestety szybko za to zapłacił. Płaci też za łączenie walk MMA i K-1, gdzie bił się ostatnio. Od momentu odejścia z UFC tylko raz wygrał walkę w MMA ze słabiutkim Schinichi Suzukawą w Japonii.
Wracając do Fiodora Emelianenko, ich walka odbyła się w 2005 roku roku i Rosjanin odniósł jednogłośnie zwycięstwo, mszcząc się za porażkę brata Alexandra, którego Cro Cop znokautował w 2004 roku na japońskiej gali Pride. W 2013 na Legend 2, miało dość do wielkiego rewanżu, ale młodszy z braci Emelianenko pobił po pijanemu gościa jednej z moskiewskich restauracji co wpisało się w ciąg skandali wywołanych i z wielkiej walki wyszedł wielki skandal, bo Alexandra skreślono z karty walk i w to miejsce wprowadzono Oleinika. Być może było to posunięcie konsultowane z Cro Copem i stąd zawsze stojący po stronie brata Fiodor, miał za złe Filipovicovi, że nie wymusił pozostawienia Alexandra na organizatorach. Może tak było a może nie, ale faktem jest, iż relacje Mirko z obu braćmi to tak jak stare dobre czasy - są już przeszłością.
"Odpocząłem po walce i mogę teraz patrzeć na wszystko, co działo się przed i po niej. Okazuje się Fiodor mówił o mnie i dzisiaj czytam komentarze jego dobrego braciszka. To nie znaczy, że ja ich szczerze poważam, ponieważ czasy Kiedy walczyliśmy jak kolega z kolegą, ze sobą w Japonii już dawno minęły. Nie zamierzam komentować Alexandra, który dzielnie pokonał 63-letniego mężczyznę tak po prostu, a potem nie wyszedł do ringu ze mną. On nie zasługuje na wiele uwagi. Ale Fiodor jest poważnym rozczarowaniem. Jeśliby Fiodor występował w moim mieście, to przyszedłbym do hotelu, by zaprosić go na kolację, aby porozmawiać i powiedzieć wszystkim w twarz, a nie za pośrednictwem gazet. Obaj mamy swoiste "braterstwo broni" i nasza walka uznawana jest za najlepszą w historii MMA. On nie tylko nie ma odwagi przywitać się ze mną za kulisami, ale wciąż prowadził dyskusje o mnie za moimi plecami. To nie jest Fiodor, którego znałem wcześniej" - powiedział Cro Cop i nawiązał do wypowiedzi Rosjanina, który tak samo wyraził się o Mirko.
"Każda z jego klęsk była zawodem dla mnie, takim jakbym sam przegrywał, ale ten człowiek publicznie powiedział, że nie wie, dlaczego ja wciąż jestem w sporcie, dlaczego jestem w MMA i powiedział, że nie jestem w formie. Każdy ma prawo do swojej opinii. Ale to jest moja decyzja, to jest moja sprawa, jak długo będę musiał walczyć" - wyraża swoje zdanie Filipovic, który widział upokarzające porażki Rosjanina z Werdumem, Antonio Silvą i Danem Hendersonem, tego samego Fiodora, który dziś krytykuje Mirko i domaga się niemalże jego odejścia ze sportu. Chorwat mówi wprost, że stracił dla obu braci Emelianenko szacunek.
"Jestem zdenerwowany, z powodu tej klęski. Prawie złapał się na gilotynę, następnie miałem trójkąt, byłem zadowolony ze swojego grapplingu. Jeśli utrzymałbym go nogami to, bym go skończył i mówiono by mi: "świetnie, mistrzu!" - mówi rozżalony chorwacki mistrz stójki, który co by nie powiedzieć o jego jednostronności, tym razem pokazał, iż sporo czasu spędził na macie trenując elementy jiu-jitsu. Filipovic faktycznie był bliski poddania Oleinika, problem w tym, że próbował pokonać go na jego polu i niestety na tym polu poległ. Mirko podjął ryzyko nie trzymając walki w stójce i niestety szybko za to zapłacił. Płaci też za łączenie walk MMA i K-1, gdzie bił się ostatnio. Od momentu odejścia z UFC tylko raz wygrał walkę w MMA ze słabiutkim Schinichi Suzukawą w Japonii.
Wracając do Fiodora Emelianenko, ich walka odbyła się w 2005 roku roku i Rosjanin odniósł jednogłośnie zwycięstwo, mszcząc się za porażkę brata Alexandra, którego Cro Cop znokautował w 2004 roku na japońskiej gali Pride. W 2013 na Legend 2, miało dość do wielkiego rewanżu, ale młodszy z braci Emelianenko pobił po pijanemu gościa jednej z moskiewskich restauracji co wpisało się w ciąg skandali wywołanych i z wielkiej walki wyszedł wielki skandal, bo Alexandra skreślono z karty walk i w to miejsce wprowadzono Oleinika. Być może było to posunięcie konsultowane z Cro Copem i stąd zawsze stojący po stronie brata Fiodor, miał za złe Filipovicovi, że nie wymusił pozostawienia Alexandra na organizatorach. Może tak było a może nie, ale faktem jest, iż relacje Mirko z obu braćmi to tak jak stare dobre czasy - są już przeszłością.