Rosyjski zawodnik MMA i K-1 Sergei Kharitonov (19-5) nie był specjalnie zaskoczony kolejnym wybrykiem swojego wiecznego adwersarza Alexandra Emelianenko (23-6), jaki ten zaliczył w minionym tygodniu w moskiewskiej restauracji "Fajna". Sytuacja był "nie-fajna", bo Aleksander skatował 63-letniego gościa restauracji i wywołał tym skandal na całą Rosję, dając kolejny raz świadectwo chamstwa, uzależnienia od alkoholu i brutalności. Tym samym potwierdził tezy Kharitonova, który zna jego i jego wybryki od lat, gdy razem trenowali.

Sergei nie komentował samej sytuacji, ale delikatnie ocenił ją jako "do wyjaśnienia" z sugestią, że młodszy z braci Emelienenko znów znalazł się w złym miejscu i czasie. Jego zdaniem to typowe zachowanie dla Emelianenko i ludzie tacy jak on powinni być eliminowani ze sportu. Jego zdaniem przysparza on tylko problemów, swojemu bratu Fiodorowi, który jako człowiek jest kryształową postacią i wzorem dla młodych sportowców w Rosji.

Przypomnijmy, że między Kharitonovem a Alexandrem dochodziło do spięć od czasu gdy po wspólnym trenowaniu, stoczyli walkę w organizacji Pride w Japonii. Wygrał wówczas dość szczęśliwie Alexander, ale Sergei nigdy nie pogodził się z porażką i zabiegał o rewanż. Niestety nigdy nie udało się do niego doprowadzić a Alexander nie zrobił międzynarodowej kariery po czasach Pride. Kharitonov zrobił większą, walcząc w Strikeforce, K-1 i Glory a na dodatek "podsiadł" Alexandra w M-1 Global i wkrótce stoczy pierwszą walkę z Alexei'em Kudinem na M-1 Challenge 43. Tak więc w medialnym pojedynku Kharitonov jest górą. I jako zawodnik i jako człowiek.