Wanderlei Silva o Sonnenie: chcę skopać mu tyłek!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: środa, 25, wrzesień 2013
Będący do niedawna na topie po kilkutygodniowej ciszy brazylijski weteran MMA Wanderlei Silva wrócił do treningów po kolejnej kontuzji i opowiedział o swoich planach na przyszłość. Jak pamięta większość fanów jego nazwisko pojawiało się w kontekście walki z Amerykaninem Chaelem Sonnenem, który pokonał innego Brazylijczyka Mauricio Ruę a z Wanderlei jest jego ulubionym celem ataków słownych. Amerykanin czeka na Wanderleia, ale ten łapie kontuzję za kontują i pojedynek jest nadal w sferze planów i marzeń.
"Już wróciłem do treningu, ale nie wiem, kiedy będę gotowy do wyjścia do oktagonu. Gdy pracujesz dla UFC, konieczne jest, aby stale być w gazie, bo można dostać walkę w każdej chwili" - mówi Silva o swojej gotowości i wymaganiach organizacji. Silva chciałby spotkać się z Chaelem Sonnenem i jego zdaniem to jego długo oczekiwany rywal. "Rozmawiałem z Daną White i powiedział, że mogę walczyć z Sonnenem w Oregonie lub Brazylii. Ja mówię, żeby przyszli na to jego wszyscy przyjaciele, bo zamierzam pokonać go na ich oczach" - mówi wprost zawsze bojowy Brazylijczyk, który w UFC jednak nie ma za wielu zwycięstw a przynajmniej takich jak miał w Pride.
Wynik ewentualnej walki z Rashada Evansa z Sonnenem także nie ma wpływu na decyzję Wanderleia, który cierpliwie poczeka, aż wykrwawią się ze sobą w wewnątrzamerykańskim pojedynku. "Chcę z nim walczyć i nie kalkuluję czy wygram lub przegram. Ja nie mam z tym problemu. Nie jestem jednym z tych, którzy podejmują walkę z okazji zwycięstwa przyszłego przeciwnika. Chcę robić to, czego oczekują ode mnie fani: skopać mu tyłek" - deklaruje gorąco wobec rywala, którego nie tylko traktuje jako przeciwnika, ale wprost nienawidzi.
Wanderlei jest w pełni przekonany jednak, że bardziej przekonujące zwycięstwo odniesie Rashad. "Rashad to po prostu wie. Sonnen nie będzie w stanie go utrzymać go przez dwie rundy. Mam nadzieję, że po tym wszystkim Sonnen będzie już wyłącznie dla mnie" - mówi Wanderlei Silva, który dwa razy miał szansę na walkę z Sonnem i dwa razy nie doszła do skutku z jego winy. Stare powiedzenie mówi "do trzech razy sztuka" i może tym razem się sprawdzi.
"Już wróciłem do treningu, ale nie wiem, kiedy będę gotowy do wyjścia do oktagonu. Gdy pracujesz dla UFC, konieczne jest, aby stale być w gazie, bo można dostać walkę w każdej chwili" - mówi Silva o swojej gotowości i wymaganiach organizacji. Silva chciałby spotkać się z Chaelem Sonnenem i jego zdaniem to jego długo oczekiwany rywal. "Rozmawiałem z Daną White i powiedział, że mogę walczyć z Sonnenem w Oregonie lub Brazylii. Ja mówię, żeby przyszli na to jego wszyscy przyjaciele, bo zamierzam pokonać go na ich oczach" - mówi wprost zawsze bojowy Brazylijczyk, który w UFC jednak nie ma za wielu zwycięstw a przynajmniej takich jak miał w Pride.
Wynik ewentualnej walki z Rashada Evansa z Sonnenem także nie ma wpływu na decyzję Wanderleia, który cierpliwie poczeka, aż wykrwawią się ze sobą w wewnątrzamerykańskim pojedynku. "Chcę z nim walczyć i nie kalkuluję czy wygram lub przegram. Ja nie mam z tym problemu. Nie jestem jednym z tych, którzy podejmują walkę z okazji zwycięstwa przyszłego przeciwnika. Chcę robić to, czego oczekują ode mnie fani: skopać mu tyłek" - deklaruje gorąco wobec rywala, którego nie tylko traktuje jako przeciwnika, ale wprost nienawidzi.
Wanderlei jest w pełni przekonany jednak, że bardziej przekonujące zwycięstwo odniesie Rashad. "Rashad to po prostu wie. Sonnen nie będzie w stanie go utrzymać go przez dwie rundy. Mam nadzieję, że po tym wszystkim Sonnen będzie już wyłącznie dla mnie" - mówi Wanderlei Silva, który dwa razy miał szansę na walkę z Sonnem i dwa razy nie doszła do skutku z jego winy. Stare powiedzenie mówi "do trzech razy sztuka" i może tym razem się sprawdzi.