Tako rzecze Dana White: Bellator już nie istnieje!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: wtorek, 19, luty 2013
Prezes UFC Dana White walczy z konkurencją w nie mniejszym stopniu niż jego zawodnicy w okatgonie z rywalami. Teraz z uwagi na celowe przejęcie i miękką upadłość Strikeforce, koncentracja bossa spoczęła na organizacji Bellator FC i jej szefie Bjornie Rebney'u. Smaczkiem jest współpraca BFC ze słynną Spike TV, niegdyś lojalnego partnera UFC i stację, która wniosła ogromny wkład w rozwój UFC. Stacją zarządza ogromny koncern Viacom a UFC porzuciła Spike dla innego potentata czyli FOX TV.
Zatem: "przyjaciel mojego wroga, jest też moim wrogiem" - zdaje się stosować tę zasadę Dana White. Choć z drugiej strony jako żywo, jego udziały nie są wolne od zależności, ale to już inna historia. Na konferencji prasowej po gali UFC on Fuel TV 7 w Londynie, Dana nie oszczędzał konkurenta.
"Widzicie ludzie, nie mamy tutaj do czynienia z Bellatorem. Organizacja ta już nie istnieje. Myślicie, że Bjorn zarządza Bellatorem? Czy naprawdę, tak myślicie? Nic podobnego. Te gale prowadzone są przez Viacom, który zarządza wielomiliardowym biznesem. Jest to jedna z najpotężniejszych firm medialnych na planecie Ziemia. Interesujące jakim majątkiem zarządzają? 5,5 miliardów w gotówce? Niech oderwą kawałek i zapłacą Eddie Alvarezowi to na co zasłużył.
Bellatora ogląda 700 tysięcy widzów, ale jest ich coraz mniej każdego roku. W tej sytuacji, ich szefostwo powinno coś przyspieszyć. Jedno jest pewne: prezes Viacom, Philippe Dauman to nadęty, arogancki facet, który kieruje Viacomem i twierdzi, że wprowadził tam UFC. Czy można było trzymać tam UFC? Lepiej, spróbować zacząć od nowa, bo sam zarządzasz a to tam nie wygląda za dobrze" - powiedział White krytycznie o relacjach konkurenta z Viacom i chyba wie co mówi na podstawie własnych doświadczeń.
Zatem: "przyjaciel mojego wroga, jest też moim wrogiem" - zdaje się stosować tę zasadę Dana White. Choć z drugiej strony jako żywo, jego udziały nie są wolne od zależności, ale to już inna historia. Na konferencji prasowej po gali UFC on Fuel TV 7 w Londynie, Dana nie oszczędzał konkurenta.
"Widzicie ludzie, nie mamy tutaj do czynienia z Bellatorem. Organizacja ta już nie istnieje. Myślicie, że Bjorn zarządza Bellatorem? Czy naprawdę, tak myślicie? Nic podobnego. Te gale prowadzone są przez Viacom, który zarządza wielomiliardowym biznesem. Jest to jedna z najpotężniejszych firm medialnych na planecie Ziemia. Interesujące jakim majątkiem zarządzają? 5,5 miliardów w gotówce? Niech oderwą kawałek i zapłacą Eddie Alvarezowi to na co zasłużył.
Bellatora ogląda 700 tysięcy widzów, ale jest ich coraz mniej każdego roku. W tej sytuacji, ich szefostwo powinno coś przyspieszyć. Jedno jest pewne: prezes Viacom, Philippe Dauman to nadęty, arogancki facet, który kieruje Viacomem i twierdzi, że wprowadził tam UFC. Czy można było trzymać tam UFC? Lepiej, spróbować zacząć od nowa, bo sam zarządzasz a to tam nie wygląda za dobrze" - powiedział White krytycznie o relacjach konkurenta z Viacom i chyba wie co mówi na podstawie własnych doświadczeń.