free templates joomla

Cain Velasquez : to co stanie się w walce Alistaira i Silvy określi plany

Cain VelasquezPonowny mistrz UFC wagi ciężkiej Cain Velasquez (11-1) po zwycięstwie nad Brazylijczykiem Juniorem Dos Santosem na UFC 155, odbył podróży do rodzinnego Meksyku a po powrocie do USA gdzie mieszka spotkał się z dziennikarzami by porozmawiać o swojej przyszłości. Oczywiście najważniejsze pytania dotyczyły następnych rywali, którzy będą pretendentami do pasa mistrzowskiego, jaki wydarł po heroicznym boju byłemu już mistrzowi. Zdaniem Caina niemal pewne jest, iż będzie to ktoś z dwójki Antonio Silva (17-4) - Alistair Overeem (36-11), którzy będą walczyć na UFC 156 w dniu 2-go lutego.


Nie ma też raczej opcji na natychmiastowy rewanż z Juniorem. Cain mówi na ten temat: "To jest tak jak w moim przypadku, kiedy przegrałem z nim w pierwszej walce. Nie szukałem wymówki i musiałem walczyć z kimś innym, aby udowodnić, że posiadam umiejętności, że jestem godzien walki o tytuł. Myślę, że powinien zrobić to samo. Teraz nowy challenger będzie zwycięzcą pojedynku pomiędzy Alistairem Overeemem i Antonio Silvą".

Z pytaniami o ewentualny termin takiego pojedynku były zapaśnik dodaje: "To rozwiązuje UFC. Zobaczycie, że to co stanie się w walce Alistaira i Silvy określi plany. Po walce (z Juniorem - przyp. red.), nie mam żadnych obrażeń i czuję się dobrze. Lekko bolało mnie wszystko po samej walce i sam organizm był zmęczony po okresie treningowym".

Faworytem walki "Demolition Man" vs "Big Foot" wydaje się ten pierwszy i Velasquez mówi o Overeemie: "On jest wielkim, silnym fighterem. Ma dobre umiejętności w Muay Thai, dobre umiejętności uderzeń, kopnięć i kolan. We wszystkich aspektach jest bardzo silny. Na tym poziomie konkurencji nie ma łatwej walki, każdy przeciwnik jest niebezpieczny".

Cain sam wie ile kosztowało go zwycięstwo nad Dos Santosem. Wie też co ma robić dalej. "Tak to specjalne uczucie. Pomściłem klęskę, odzyskałem pas. Wszystko to na pewno jest jeszcze bardziej cennym zwycięstwem. Po spotkaniach z dziennikarzami w Miami, jadę do Chicago na jeden dzień z tymi samymi celami. Potem wracam do domu, zacznę trochę walczyć i trenować na sali" - wyznacza kierunek nowy-stary mistrz, bo wie, że w końcu ktoś zechce sięgnąć po pas i zaznać tego samego uczucia. Chętnych jest wielu i oni nie chcą czekać.

źródło: romanshow