Tyson Fury wyzywa Boba Sappa!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: wtorek, 08, styczeń 2013
Choć nie stoczył jeszcze żadnej walki, ale coraz bardziej znany w świecie MMA brytyjski bokser wagi ciężkiej Tyson Fury (20-0, 14 KO), tylko kilka dni dał odpocząć fanom tego sportu. Po ataku na Caina Velasqueza i Michaela Bispinga i przysłowiowym "spuszczeniu na drzewo" elokwentnego 24 latka przez wyżej wymienionych, niezrażony postanowił podnieść poprzeczkę i chwilowo znaleźć inny obiekt swoich twitterowych akcji. Na cel został wzięty nie kto inny jak znany nie tylko na świecie, ale i w Polsce( z występu w KSW), Bob "Bestia" Sapp (11-16-1).
"Hej Bob, chodź zatańczymy. Pamiętam jak wyzywałeś Mike Tysona, spróbuj wyzwać Tysona Fury i wszyscy zobaczą, co się stanie" - napisał romsko-irlandzko-angielski ponad dwumetrowy fighter, do ważącego 140 kg rywala. Trzeba czekać teraz na reakcję Boba i jego przemożną chęć sprawdzenia się z Fury'm w MMA.
Czemu akurat Sapp a nie np. James Thompson? Trudno powiedzieć. Obaj nie są nawet zawodnikami UFC. Może gdyby Bob pokonał Pudzianowskiego to wtedy byłaby jakaś sportowa podstawa a tak, nijak to nie pasuje do rzekomo najwyższych sportowych celów w jakie mierzy Fury. Wyzywając Boba powołał się na...Tysona. Oczywiście Mike Tysona, którego kiedyś namiętnym wzrokiem prowokował Bob Sapp podczas swojej walki, gdy roześmiany Mike siedział na widowni.
Jednak było to wielki temu (2003) i najstarsi fani o tym już zapomnieli a Tyson Fury do najstarszych nie należy. To zupełnie tak jak niegdyś "Iron Mike", nokautował Larry'ego Holmesa (1988) mówiąc, że zrobił to za krzywdzenie Muahammada Alego i złośliwe obijanie go w 1980-ym. Sęk w tym, że Mike miał wówczas kilkanaście lat i nie marzył nawet o telewizorze a jedynie o wyjściu z poprawczaka. Sapp jeśli zaś obijał Mike Tysona to tylko...wzrokiem. W tym jest prawdziwą "Bestią" zresztą.
Bob Sapp jak przystało na człowieka pracy na oferty nie narzeka. Dostarczał pracowicie w 2011 i 2012 roku nazwiska do rekordów lokalnym gwiazdom a to w Polsce, a to na Bałkanach a to w Kazachstanie czy Korei. Wszędzie zbierał solidny łomot, brał pieniądze i z groźną miną meldował się na kolejnej gali przed tłumami gawiedzi, która chciała go oglądać. Teraz postanowił zluzować i zacząć od prowrestlingu w którym też potrafi się mniej lub bardziej odnaleźć (film poniżej). Tysonowi Fury nie pozostaje teraz nic innego niż trenować solidnie i stawić się w ringu lub klatce w dobrej formie. A z tą różnie bywało, jak pokazała jego ostatnia paradoksalnie wygrana walka bokserska w grudniu 2012. Zatem Tyson Fury to jeszcze nie Mike Tyson a Bob Sapp to nie... Fiodor Emelianenko?
"Hej Bob, chodź zatańczymy. Pamiętam jak wyzywałeś Mike Tysona, spróbuj wyzwać Tysona Fury i wszyscy zobaczą, co się stanie" - napisał romsko-irlandzko-angielski ponad dwumetrowy fighter, do ważącego 140 kg rywala. Trzeba czekać teraz na reakcję Boba i jego przemożną chęć sprawdzenia się z Fury'm w MMA.
Czemu akurat Sapp a nie np. James Thompson? Trudno powiedzieć. Obaj nie są nawet zawodnikami UFC. Może gdyby Bob pokonał Pudzianowskiego to wtedy byłaby jakaś sportowa podstawa a tak, nijak to nie pasuje do rzekomo najwyższych sportowych celów w jakie mierzy Fury. Wyzywając Boba powołał się na...Tysona. Oczywiście Mike Tysona, którego kiedyś namiętnym wzrokiem prowokował Bob Sapp podczas swojej walki, gdy roześmiany Mike siedział na widowni.
Jednak było to wielki temu (2003) i najstarsi fani o tym już zapomnieli a Tyson Fury do najstarszych nie należy. To zupełnie tak jak niegdyś "Iron Mike", nokautował Larry'ego Holmesa (1988) mówiąc, że zrobił to za krzywdzenie Muahammada Alego i złośliwe obijanie go w 1980-ym. Sęk w tym, że Mike miał wówczas kilkanaście lat i nie marzył nawet o telewizorze a jedynie o wyjściu z poprawczaka. Sapp jeśli zaś obijał Mike Tysona to tylko...wzrokiem. W tym jest prawdziwą "Bestią" zresztą.
Bob Sapp jak przystało na człowieka pracy na oferty nie narzeka. Dostarczał pracowicie w 2011 i 2012 roku nazwiska do rekordów lokalnym gwiazdom a to w Polsce, a to na Bałkanach a to w Kazachstanie czy Korei. Wszędzie zbierał solidny łomot, brał pieniądze i z groźną miną meldował się na kolejnej gali przed tłumami gawiedzi, która chciała go oglądać. Teraz postanowił zluzować i zacząć od prowrestlingu w którym też potrafi się mniej lub bardziej odnaleźć (film poniżej). Tysonowi Fury nie pozostaje teraz nic innego niż trenować solidnie i stawić się w ringu lub klatce w dobrej formie. A z tą różnie bywało, jak pokazała jego ostatnia paradoksalnie wygrana walka bokserska w grudniu 2012. Zatem Tyson Fury to jeszcze nie Mike Tyson a Bob Sapp to nie... Fiodor Emelianenko?