free templates joomla

''Ring był jego życiem i umarł jak mistrz'' - brat o śmierci na ringu zawodnika Muay Thai i boksera Christiana Daghio! ''Polski ślad" w karierze zawodnika z Italii

Christian Daghio"Umarł tak jak chciał umrzeć, nie żałuję tego, co mówię, bo tak jest. Powiedział mi, że chce walczyć do 80-tki. Ring był jego życiem i umarł jak mistrz" - powiedział Fabrizio, brat tragicznie zmarłego boksera a w zasadzie bardziej zawodnika Muay Thai 49-letniego Christiana Daghio (10-1, 10 KO), którego śmierć przed kilkoma dniami wstrząsnęła światem sztuk walki i światowymi serwisami sportowymi.

Przypomnijmy, że włoski wojownik zmarł w 5 dni po walce o wakujący srebrny pas WBC Asia (World Boxing Council Asian Boxing Council Silver Light Heavyweight Title) w wadze półciężkiej z 36-letnim Tajem Don Parueangiem (7-4 7 KO). Walka odbyła się 26-go października na Rangsit International Stadium w Rangsit w Tajlandii a paradoksem jest to, że po 11 rundach walki Włoch prowadził 105-104 na kartach punktowych dwóch z trzech sędziów pojedynku, zanim dwukrotnie poszedł na deski w 12 rundzie.

Po pierwszym nokdaunie 49-latek z Carpi koło Modeny, poderwał się zdecydowanie za szybko z maty i nie do końca był przytomny. Takie wnioski wynikają z analizy materiału filmowego z walki. Druga akcja, która była ostatnią była częściowo wynikiem pierwszej a częściowo wynikiem zmęczenia trudami walki w czasie, której przyjął sporo uderzeń. Ponieważ stał i walczył nie było podstaw do przerwania walki do 12 rundy. Nikogo nie dziwiło, że blisko 50-letni mężczyzna walczy na takim dystansie tym bardziej, że karierę stricte bokserską rozpoczął dopiero w wieku 46 lat (!).

Po nokaucie Włocha natychmiast zabrano do szpitala i przetransportowano do stolicy kraju, Bangkoku. Niewiele to pomogło a tajska służba zdrowia owiana jest złą sławą. Trudno tu jednak cokolwiek powiedzieć złego, jeśli wiadomo było, że próg krytyczny został przekroczony na kilku polach. Daghio był kilka dni w śpiączce z poważnymi uszkodzeniami mózgu przed śmiercią. To była sytuacja nieodwracalna i efektem była śmierć na ringu, bo przytomności po nokaucie już nie odzyskał niestety. Całość walki transmitowała tajska telewizcja Channel 7 co ma też swój wymiar medialny, ale największe tajski gazety i portale jak SiamSport, nawet się nie zająknęły o wypadku.

W całej sprawie są dwa "polskie ślady". Pierwszym jest fakt, iż w czerwcu 2017 roku w Modenie pokonał on na punkty po trudnej walce polskiego zawodnika Artura Zientalaka z Arkadii Kalisz. Pojedynek był starciem o pas mistrza świata WKL. To był 7 i jak się okazało ostatni tytuł mistrza świata zdobyty przez włoskiego zawodnika. Drugim jest fakt, iż walczył też z mieszkającym w Polsce Andrejem Molczanowem, szkoleniowcem wielu topowych zawodników K-1 i 9-krotnym mistrzem świata.

Ogółem Daghio stoczył w Kickboxingu i Muay Thai 189 walk z czego odniósł 145 zwycięstw. Osierocił pięcioletnią córkę a w Tajlandii mieszkał i walczył od ponad 20 lat. Prowadził też w Pattaya swój camp Kombat Group Thailand. Tam też zostanie pochowany, w kraju, który ukochał i traktował jako drugą ojczyznę. Cześć jego pamięci!