Dana White zapowiedział, że nie jest do końca pewny co do przyszłości bohaterów walki poprzedzającej pojedynek wieczoru na gali UFC 154. Wydawało się, że zwycięzca pojedynku Johny Hendricks (13-1 MMA, 8-1 UFC) vs. Martin Kampmann (20-5 MMA, 11-4 UFC) dostanie z miejsca szansę na walkę o pas mistrzowski UFC w kategorii półśredniej. Powodem takiej decyzji jest domniemanie iż mistrz, Georges St-Pierre (22-2 MMA, 16-2 UFC) zgodzi się na przejście do wagi średniej i walkę z Andersonem Silvą (33-4 MMA, 16-0 UFC),  który dla odmiany dzierży pas w dywizji średniej.

Dana White o pojedynku Hendricks vs. Kampmann:
"Nie mam pojęcia, czy obaj zawodnicy są gotowi na walkę o pas. Wszystko zależy od tego jak zaprezentują się 17 listopada w Montrealu."

White o pojedynku Silva vs. GSP:
"To starcie ma sens. Obaj mistrzowie utrzymują się najdłużej na szczytach swoich dywizji. Są też liderami rankingu bez podziału wagowego. Takie starcie byłoby świetną gratką dla fanów. Mam nadzieję, że dojdzie do takiego pojedynku."

Wygląda na to, że Dana jest nie tylko świetnym prezesem, ale wybornym aktorem. Nie może powiedzieć swoim zawodnikom, że są brani pod uwagę w ustalaniu walki o pas. Część zawodników "pali się" wychodząc do pojedynku, od którego zależy czy w kolejnym starciu będą walczyć w roli pretendenta, czy też nie.

Hendricks i Kampmann powinni się skupić na tym, aby pokazać się z jak najlepszej strony i dopiero potem domagać się walki o pas. Co do pojedynku GSP vs. Silva wydaje się, że negocjacje już dawno się rozpoczęły, ale dużo mądrzejsi będziemy dopiero po gali w Montrealu gdzie, Georges St-Pierre zmierzy się z Carlosem Conditem, który na pewno nie odda Kanadyjczykowi zwycięzca w prezencie.