Tako rzecze Dana White: możemy robić biznes z Alistairem i Golden Glory!
Wówczas głównym powodem jak twierdził Dana White był „nieadekwatny model biznesowy” – nijak nie przystający do najlepszych amerykańskich wzorców, zupełnie tak jak sztuczne holenderskie pomidory do naturalnych amerykańskich produktów. Po odcięciu Holendrów od życiodajnych wód (czytaj dostępu do walk i pieniędzy) czyli zimnym prysznicu w postaci wykluczenia pozostałych zawodników Golden Glory z UFC i SF, okazało się że można przystąpić do negocjacji. Kluczowy jest powrót najważniejszego Holendra z całej ekipy, która chciała zawojować świat MMA i K-1. Co zrozumiałe model biznesowy się zmienił zdaniem White’a i ekipa z Martijnem De Jongiem i Basem Boonem reprezentująca Alistaira na czele skłonna jest zaakceptować większość warunków zaproponowanych przez UFC.

Jest to niewątpliwie spory sukces Dany White, któremu zależy na wzmacnianiu swojej UFC a osłabianiu Strikeforce. Już przechwycono w zasadzie najcenniejsze aktywa czyli Nicka Diaza wcześniej Jake’a Shiledsa (kiedy organizacje jeszcze rywalizowały) a za chwilę Overeema i okaże się, iż SF z jej bossem Scottem Cokerem jest już tylko wydmuszką lub poczekalnią dla tych, którzy wypadli z obiegu. Ma to też wymiar strategiczny z uwagi na podpisanie wieloletniej umowy UFC z Fox TV. W tym momencie Showtime (koncern CBS) transmitująca gale Strikeforce ma podcięte skrzydła mając coraz mniej do zaoferowania w materii MMA. Tak więc gra o Holendra ma też podwójne dno. Wkrótce zapewne nastąpi triumfalne ogłoszenie podpisania umowy i Holendrzy staną się przyjaciółmi UFC, bo jak wiadomo: „przyjaciele przyjaciół są naszymi przyjaciółmi” czyli „możemy z nimi robić biznes”.
Wydarzenia