Na razie Gromda mnie nie interesuje! Bartłomiej Król najlepszy Polak w BKFC!
Najlepszy obecnie Polak w BKFC, Bartłomiej Król (5-1) czeka na ogłoszenie swojej kolejnej walki. Udało nam się porozmawiać z pochodzącym z Piły fighterem, którego zapytaliśmy o kulisy dołączenia do BKFC, dlaczego na jego walkach Polacy przekrzykują komentatorów oraz czy jest szansa zobaczyć go w organizacji GROMDA. Zapraszamy do lektury.

Paweł Sawicki: Witaj Bartku! Na początek powiedz skąd w ogóle w Twojej głowie narodził się pomysł na boks? Piła to raczej żużlowe miasto.
Bartłomiej Król: Witam czytelników serwisu Fightsport.pl. Na początek odpowiem na drugą część pytania. Myślę, że Piła mocno stała sportem od zawsze. Wiadomo, największe sukcesy tutaj święcił żużel, ale myślę że siatkówka kobiet też nie ma sobie nic do zarzucenia. Nafta Gaz Piła to wieloletni mistrz Polski, zawsze w czołówce tabeli. Tak samo męska reprezentacja siatkówki Joker Piła. Ponadto mieliśmy lekkoatletów z osiągnięciami na arenie międzynarodowej i krajowej. Koszykówka też dobrze stała. Piła dobrze stała ze sportem, mamy wielu utytułowanych sportowców do dzisiaj przynajmniej na arenie krajowej.
Wracając do mnie to wszystko zaczęło się od filmów. Jako młody chłopak lubiłem oglądać filmy ze sportami walki w tle i zawsze interesowałem się aktywnością. W młodości trenowałem lekkoatletykę i byłem chodziarzem. Miałem nawet osiągnięcia, bo wywalczyłem brązowy medal na mistrzostwach Polski na hali w Spale i byłem czwarty na otwartym stadionie. Zawsze chętnie uczestniczyłem w zajęciach sportowych, sport to część mojego życia.
Co do sportów walki to zaczęło się od chęci rywalizacji. Zaczynałem od boksu w Sokole Piła. Później trenowałem kickboxing pod okiem Tomka Wojcieszaka. Kiedy wyjechałem do Anglii to z bratem szukaliśmy jakiś zajęć sportowych i tak trafiliśmy na MMA. Po 7-8 latach i rekordzie 9-2-1 MMA przestało być dla mnie ciekawe i szukałem większych wrażeń, tak trafiając do świata walk na gołe pięści.
PS: W miniony weekend walczyłeś po raz pierwszy w ojczyźnie, w dodatku w swoim mieście. Jak to jest zawalczyć w końcu przed swoją publicznością?
BK: Dokładnie 7 czerwca spełniłem swoje ukryte marzenie, bo nigdy wcześniej nie walczyłem w Polsce. Dzięki moim przyjaciołom, którzy zorganizowali galę Apex Fighting Championship, czyli Robert Broszkiewicz i Marcin Wójcik. Bardzo, bardzo, bardzo byłem szczęśliwy na opcję żeby zawalczyć u siebie, przed swoją publicznością. Jeszcze raz dziękuję Marcinowi i Robertowi za propozycję i to jak się mną zaopiekowali podczas samej gali. Czułem się wyjątkowo. Walkę niestety przegrałem na punkty z Oliwerem Chudzikiem. Walczyliśmy na zasadach boksu. Serdecznie pozdrawiam Oliwera, utalentowany młody chłopak, który wspina się po szczeblach swojej kariery.
PS: Jesteś najlepszym Polakiem w organizacji BKFC, Twój bilans to 5 zwycięstw i 1 porażka. Skąd w ogóle pomysł, żeby boksować bez rękawic i jak w ogóle doszło do tego, że zacząłeś walczyć dla BKFC czyli największej organizacji na świecie?
BK: Dziękuję za miłe słowa. Wiem jednak, że przede mną jeszcze wiele pracy i mam ambitne cele co do BKFC. Powiem szczerze, że zawsze lubiłem wyzwania i lubię adrenalinę. W końcowym okresie trenowania MMA, gdy rozstałem się z moim trenerem i kilka miesięcy w ogóle nie trenowałem. Bardzo brakowało mi sportu, regularnych treningów, przygotowań do walk.
Znalazłem sobie klub Kokoro Boxing Gym i w tym samym czasie BKFC zaczęło organizować pierwsze gale w Europie, konkretnie w Anglii. Pomyślałem sobie dlaczego nie? W weekendy pracowałem na bramkach i było bardzo dużo pracy, zwłaszcza że byłem Polakiem a wielu klientów chciało się sprawdzać i nie lubiło jak Polacy zwracają im uwagę. Wspólnie z moim kolegą, Davidem Oscarem i moim bratem Jakubem Królem zaczęliśmy się przygotowywać do zawodów, a później razem z Davidem zaczęliśmy walczyć dla BKFC.
PS: Rekord 5-1 rodzi naturalne pytanie czy są jakieś plany na walkę o pas mistrza Wielkiej Brytanii lub Europy BKFC, a może na walki w Stanach Zjednoczonych? Czy w ogóle jest szansa na Twój występ w walce o dużą stawkę?
BK: Nie chcę zdradzać do końca tego co mamy zaplanowane jeszcze w tym roku. Na razie zdradzę, że mam zaplanowaną walkę na 30 sierpnia w Manchesterze, na którą serdecznie zapraszam. Będzie to gala na AO Arena, która może pomieścić 15 tysięcy ludzi. Pierwszy event w Manchesterze był organizowany pod koniec marca, w którym brałem udział okazał się wielkim sukcesem. Wyprzedana cała hala, sprzedane przyłącza PPV, więc myślę że tym razem będzie jeszcze większe uderzenie.
Mój manager pracuje nad walkami poza Anglią, chociaż nie chcę zapeszać. Walka o pas mistrzowski jest dosłownie za rogiem. Najważniejsza jest dla mnie jednak walka 30. sierpnia, zadebiutuje w nowej kategorii wagowej. Tak naprawdę swoje sześć dotychczasowych walk w BKFC stoczyłem w różnych kategoriach wagowych i dopiero teraz znalazłem odpowiednią, w której będę się piął w rankingach.
PS: Oglądając Twoją ostatnią walkę w Manchesterze kibice krzyczący „Bartek Król” przebijali się przez komentatorów. Czy walcząc w Anglii czujesz się tak jakbyś walczył u siebie?
BK: Każdą walkę w UK dobrze wspominam. To są moi ludzie, nie nazywam ich kibicami ani fanami. Ja jestem Bartłomiej Król, a to są moi ludzie którzy przyjeżdżają i mnie wspierają. Cieszę się, że mam takie mocne wsparcie. Zawsze skandują ”Król jest jeden’ co się bardzo podoba ludziom. Ten okrzyk wymyślił mój znajomy z Piły, Łukasz Zając i tak viralowo to się rozeszło.
W Anglii czuje się dobrze, mieszkam tu już ponad 12 lat. Nigdy nie zapominam jednak, że jestem Polakiem i pochodzę z Polski. Zresztą na walkach zapowiadają mnie 'The Last Polish King’, król reprezentujący Polskę, Piłę to się nie zmieni, to są moje korzenie z których jestem bardzo dumny. Łatwo jest walczyć w Anglii, tu jest dużo Polaków, sam się obracam w środowisku Polskim. Nawet z Walii, ze Szkocji przyjeżdżają ludzie żeby wspierać nas na walkach. Mamy mega duże wsparcie wśród Polonii z czego bardzo się cieszę, także tutaj nie zabraknie polskiego akcentu.
PS: W Polsce sukcesy święci Gromda. Czy były jakieś plany lub podchody, żebyś zawalczył w organizacji Mariusza Grabowskiego?
BK: Kiedyś byłem zainteresowany żeby zawalczyć na Gromdzie. Pamiętam jak organizowali turniej do 80-ciu kg. Nie pamiętam, ale chyba wysłałem zgłoszenie do tego turnieju. Byłem mocno zainteresowany w owym czasie. Na dzień dzisiejszy myślę, że BKFC ma lepsze zasięgi i można tutaj budować swoją karierę globalnie.
Zasady Gromdy nie są tutaj żadną przeszkodą. Walki na gołe pięści są brutalne, za to kochamy ten sport. Między zawodnikami jest szacunek, jest też brutalność, ale szacunek przede wszystkim. Na dzień dzisiejszy nie myślę żeby walczyć w Gromdzie, tu gdzie jestem jest mi bardzo dobrze. Mam odpowiednich ludzi, którzy dbają o to żebym rozwijał się sportowo i moja kariera szła w odpowiednim kierunku.
Korzystając z okazji chciałbym podziękować wszystkim ludziom, którzy przyjeżdżają na moje walki. Zawsze powtarzam: moje nazwisko Król, jestem ostatnim polskim królem, a moi ludzie to jest moje królestwo, a król bez królestwa jest nikim. Dziękuję tym, którzy oglądają mnie w telewizji, zwłaszcza z mojej rodzinnej Piły. Tydzień temu walczyłem w Pile i sam nie spodziewałem się jakie mam wsparcie. Dziękuję i bardzo się z tego cieszę.
Dziękuję mojemu trenerowi Jasonowi Cortizowi, który nauczył mnie wielu rzeczy z bokserskiego rzemiosła. Od niedawna współpracuję z Paulinio Silvą, któremu również dziękuję. Dziękuję Kamilowi Kubackiemu z Performance Ninja. Dziękuję mojej rodzinie, która mnie wspiera na każdym kroku. Całą rodzinę mam za sobą i dziękuję, to jest moja siła, moja rodzina.
Dziękuję też firmom, które mnie wspierają. Chciałbym podziękować firmie Kinlan, Brickworks, chciałbym podziękować Mateuszowi, który odpowiada za promocję mojej osoby w internecie, firmie Vital Fuel Shop, firmie Biohacking Adam z Manchesteru, który dba o moją regenerację. Dziękuję również Kubie z Mindfull Mindset, Klinika u Królika i wszystkim ludziom, dzięki którym rozwijam się jako sportowiec.

Wydarzenia