UFC 193: Joanna Jędrzejczyk utrzymuje pas! Klęska Rondy Rousey z Holly Holm! Podsumowanie gali!
- Kategoria: Wyniki Świat
- Opublikowano: niedziela, 15, listopad 2015
Za nami niesamowita gala UFC 193 w Melbourne. Niesamowita, gdyż odbyła się na stadionie Etihad, gdzie padł rekord frekwencji podczas pojedynczego wydarzenia największej światowej organizacji MMA. Ponadto, dwie najważniejsze walki, a więc boje o tytuły mistrzowskie kobiet, dostarczyły dużych emocji. Były one udziałem m.in. Joanny Jędrzejczyk (11-0 MMA, 5-0 UFC), broniącej pasa w wadze słomkowej przeciwko Valerie Letourneau (8-4 MMA, 3-1 UFC).
Zobacz także:
UFC 193 - video! Full wersja!
Polska mistrzyni triumfowała w tej walce i to dość pewnie, patrząc na karty punktowe. Z dotychczasowych bojów Jędrzejczyk, których stawką był pas mistrzowski, ten był zdecydowanie najtrudniejszy. Letourneau, tak jak można się było spodziewać, poszła na wymianę ognia z ex-mistrzynią świata Muay Thai.
W pierwszych dwóch rundach toczyła naprawdę równą walkę z zawodniczką Berkut Arrachionu Olsztyn, nie ustępując jej w wymianach. Jednak od trzeciej rundy przewaga Jędrzejczyk zaczęła się zaznaczać, gdyż walczyła bardziej kombinacyjnie. Kanadyjka stała się statyczniejsza niż na początku w dużej mierze z powodu dużej liczby lowkicków, jakie mistrzyni ulokowała na jej nogach, łącznie było ich aż sześćdziesiąt. A to wpływało na jej motorykę.
Letourneau nie powinna jednak czuć się rozczarowana, gdyż dała twardą walkę i pokazała się z o wiele lepszej strony niż poprzednie oponentki Jędrzejczyk. Pojedynek, choć mógł się podobać, miał dość jednostajne tempo, bez przyspieszeń. Polka była zadowolona z tego co pokazała i podziękowała Letourneau za to, że stawiła jej tak duży opór. Następna na celowniku Jędrzejczyk powinna znaleźć się Claudia Gadelha i będzie to okazja do rozwiania wątpliwości, jakie powstały po ich pierwszym starciu.
Jednak największym wydarzeniem tej gali, a może i nawet w historii MMA, był wynik rywalizacji między niepokonanymi jak do tej pory fighterkami: Rondą Rousey (12-1 MMA, 6-1 UFC) a Holly Holm (10-0 MMA, 3-0 UFC). Stawiana na piedestale Rousey, broniąca tytułu w wadze koguciej, została brutalnie zdetronizowana, co z pewnością podzieliło świat na dwie części: jedną, która nad tym ubolewa i drugą, która cieszy się ze względu na jej porażkę.
Holm zawalczyła wybornie. Od początku dała znać ''Rowdy'', że to będzie zupełnie inna walka, niż dotychczasowe w których Rousey demolowała kolejne rywalki. Raz po raz Rousey była karcona celnymi akcjami bokserskimi, a ewidentnie ''podpalona'' mistrzyni atakowała zupełnie bez głowy i była łatwym celem dla pretendentki. Holm dzięki zastosowaniu świetnej pracy nóg była nieuchwytna. Dodatkowo, potrafiła nawet obalić medalistkę olimpijską w Judo! Tak zdezorientowanej Rousey jeszcze nie widzieliśmy. Takiego łomotu, jaki zebrała przez pierwszych pięć minut, nie zebrała jeszcze nigdy.
W drugiej rundzie było tego mniej, bo po prostu Holm szybko zakończyła sprawę. ''Córka Kaznodzei'' nie miała żadnej litości dla Rousey i po celnym trafieniu zaatakowała lewym highkickiem, który rzucił oponentkę na deski. Kilka dodatkowych uderzeń w parterze spadło na głowę bezradnej gwiazdy, zanim Herb Dean nie przerwał tego jednostronnego pogromu.
Rousey przegrała nie tylko z rywalką, która ją zdeklasowała, ale i z samą sobą. Podeszła do tej walki bardzo emocjonalnie po tym, co stało się na ważeniu. Wówczas po sprzeczce między zawodniczkami, Rousey wygłosiła przemowę o tym, jak złą i fałszywą osobą jest Holm z powodu tego jednego incydentu. W klatce wyglądała jak odurzony byk, z łatwością pacyfikowany przez matadora, brakowało tylko gromkiego ''ole!'' z trybun. To może być początek końca mitu o wspaniałej i jedynej w swoim rodzaju zawodniczce. Lekcja pokory, jaką zebrała, może jej pomóc, gdyż myślała, że złapała przysłowiowego Pana Boga za nogi i to wielokrotnie.
Holm obnażyła jej stójkowe braki. Pod względem wykonania game planu zrobiła wszystko tak, jak miała zamiar. Jej sukces to kolejny argument za wysoką klasą trenerską duetu Greg Jackson - Mike Winkeljohn. Od teraz Holm możemy tytułować jako mistrzynię świata w boksie oraz mistrzynię największej światowej federacji MMA. Jej wcześniejsze występy w oktagonie tego nie zwiastowały, ale jak widać najlepsze zostawiła na najważniejszy moment. Teraz stoi przed nią zadanie, żeby udowodnić swoją pozycję nowego numeru jeden. Najtrudniejsze teoretycznie za nią, ale to nie znaczy, że będzie mieć z górki, bo fighterki typu Mieshy Tate czy Cat Zingano mogą właśnie zwietrzyć swoją szansę na pas. Lecz tak przygotowana Holm jak do walki z Rousey może okazać się poza ich zasięgiem.
Mark Hunt (11-10-1 MMA, 6-4-1 UFC) i Antonio Silva (19-8-1 MMA, 3-5-1 UFC) pojawili się razem w klatce po raz drugi. Ich pierwsze starcie przeszło do historii MMA jako jedno z najbardziej epickich w dziejach wagi ciężkiej. Rewanż skończył się już w pierwszej rundzie po tym, jak reprezentujący Nową Zelandię Hunt wymierzył w stronę ''Bigfoota'' prawy sierpowy. Cios ten wstrząsnął Brazylijczykiem i w zasadzie dobitka leżącego oponenta w wykonaniu Hunta nie była już konieczna. ''The Super Samoan'' pokazał swoje największe atuty, co pozwoliło mu na odbudowanie się po wcześniejszej porażce ze Stipe Miocicem.
Robert Whittaker (15-4 MMA, 6-2 UFC) kontynuuje świetną serię jako zawodnik kategorii średniej. Australijczyk tym razem pokonał Uriah Halla (12-6 MMA, 5-4 UFC), a więc niedawnego pogromcę Gegarda Mousasi'ego. Dokonał tego głównie dzięki agresywnej stójce, gdzie punktował mocnymi uderzeniami i niskimi kopnięciami. Był też bardziej konsekwentny i zawzięty, gdyż jego amerykański oponent zbyt często pozwalał sobie na ekstrawaganckie akcje w stylu kopnięć obrotowych. ''The Reaper'', a więc ''Żniwiarz'', zebrał właśnie swój kolejny, niezwykle cenny plon.
Wydawało się, iż Holender Stefan Struve (26-8 MMA, 10-6 UFC) po zwycięstwie nad ''Minotauro'' Nogueirą powrócił na właściwą ścieżkę. Tak się jednak nie stało, gdyż został pokonany przez dość przeciętnego Jareda Rosholta (14-2 MMA, 6-1 UFC). Trzeba jednak Amerykaninowi oddać poprawną egzekucję swojego planu taktycznego, czyli zaliczanie kolejnych udanych sprowadzeń i kontrolę w parterze. Struve, najwyższy fighter w rosterze UFC, miał udany finisz, lecz to było o wiele za mało.
Peter Sobotta (15-5-1 MMA, 2-4 UFC) na pewno inaczej wyobrażał sobie przebieg swojego starcia z Kyle'em Noke'iem (22-7-1 MMA, 6-3 UFC). Już po dwóch minutach urodzony w Zabrzu fighter musiał skapitulować po akcji Australijczyka, rozpoczętej od znakomitego kopnięcia frontalnego na wątrobę, po którym Sobotta aż krzyknął z bólu. Potem Noke już tylko musiał dokończyć robotę i dobić go uderzeniami w parterze. Była to najszybciej rozstrzygnięta walka gali.
Aż o dodatkowe 100 000 dolarów wzbogaciła się Holly Holm, gdyż nie tylko zdaniem włodarzy UFC dała najlepszy występ, ale i najlepszą walkę. Wobec tego drugiego bonus trafił również do Rondy Rousey. Bonus otrzymał także Kyle Noke. Frekwencja, jaka wyniosła 56 214 osób to nowy rekord organizacji UFC. Zysk z biletów w wysokości 9,53 mln dolarow australijskich, czyli około 6,8 mln dolarów amerykańskich, to zaś trzeci rezultat w historii największej federacji MMA.
Komplet wyników:
Karta wstępna
57 kg: Ben Nguyen (USA) pokonał Ryana Benoit (USA) przez poddanie (duszenie zza pleców) w 1 rundzie (2:35 min)
77 kg: James Moontasri (USA) pokonał Antona Zafira (Australia) przez TKO (uderzenia) w 1 rundzie (4:36 min)
77 kg: Richard Walsh (Australia) pokonał Steve'a Kennedy'ego (Australia) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 29-28)
84 kg: Daniel Kelly (Australia) pokonał Steve'a Montgomery'ego (USA) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
57 kg: Danny Martinez (USA) pokonał Richie'ego Vaculika (Australia) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
93 kg: Gian Villante (USA) pokonał Anthony'ego Perosha (Australia) przez KO (uderzenie) w 1 rundzie (2:56 min)
77 kg: Kyle Noke (Australia) pokonał Petera Sobottę (Polska/Niemcy) przez TKO (frontkick na korpus i uderzenia) w 1 rundzie (2:01 min)
70 kg: Jake Matthews (Australia) pokonał Akbarha Arreolę (Meksyk) przez TKO (przerwanie przez lekarza) po 2 rundzie (5:00 min)
Główna karta
120 kg: Jared Rosholt (USA) pokonał Stefana Struve (Holandia) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
84 kg: Robert Whittaker (Australia) pokonał Uriaha Halla (USA) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 29-28)
120 kg: Mark Hunt (Nowa Zelandia) pokonał Antonio Silvę (Brazylia) przez TKO (uderzenia) w 1 rundzie (3:41 min)
Walka o mistrzostwo UFC w wadze słomkowej kobiet
52 kg: Joanna Jędrzejczyk (Polska) pokonała Valerie Letourneau (Kanada) przez decyzję 3-0 (49-46, 49-46, 50-45)
Walka o mistrzostwo UFC w wadze koguciej kobiet
61 kg: Holly Holm (USA) pokonała Rondę Rousey (USA) przez KO (wysokie kopnięcie i uderzenia) w 2 rundzie (0:59 min)
Zobacz także:
UFC 193 - video! Full wersja!
Polska mistrzyni triumfowała w tej walce i to dość pewnie, patrząc na karty punktowe. Z dotychczasowych bojów Jędrzejczyk, których stawką był pas mistrzowski, ten był zdecydowanie najtrudniejszy. Letourneau, tak jak można się było spodziewać, poszła na wymianę ognia z ex-mistrzynią świata Muay Thai.
W pierwszych dwóch rundach toczyła naprawdę równą walkę z zawodniczką Berkut Arrachionu Olsztyn, nie ustępując jej w wymianach. Jednak od trzeciej rundy przewaga Jędrzejczyk zaczęła się zaznaczać, gdyż walczyła bardziej kombinacyjnie. Kanadyjka stała się statyczniejsza niż na początku w dużej mierze z powodu dużej liczby lowkicków, jakie mistrzyni ulokowała na jej nogach, łącznie było ich aż sześćdziesiąt. A to wpływało na jej motorykę.
Letourneau nie powinna jednak czuć się rozczarowana, gdyż dała twardą walkę i pokazała się z o wiele lepszej strony niż poprzednie oponentki Jędrzejczyk. Pojedynek, choć mógł się podobać, miał dość jednostajne tempo, bez przyspieszeń. Polka była zadowolona z tego co pokazała i podziękowała Letourneau za to, że stawiła jej tak duży opór. Następna na celowniku Jędrzejczyk powinna znaleźć się Claudia Gadelha i będzie to okazja do rozwiania wątpliwości, jakie powstały po ich pierwszym starciu.
Jednak największym wydarzeniem tej gali, a może i nawet w historii MMA, był wynik rywalizacji między niepokonanymi jak do tej pory fighterkami: Rondą Rousey (12-1 MMA, 6-1 UFC) a Holly Holm (10-0 MMA, 3-0 UFC). Stawiana na piedestale Rousey, broniąca tytułu w wadze koguciej, została brutalnie zdetronizowana, co z pewnością podzieliło świat na dwie części: jedną, która nad tym ubolewa i drugą, która cieszy się ze względu na jej porażkę.
Holm zawalczyła wybornie. Od początku dała znać ''Rowdy'', że to będzie zupełnie inna walka, niż dotychczasowe w których Rousey demolowała kolejne rywalki. Raz po raz Rousey była karcona celnymi akcjami bokserskimi, a ewidentnie ''podpalona'' mistrzyni atakowała zupełnie bez głowy i była łatwym celem dla pretendentki. Holm dzięki zastosowaniu świetnej pracy nóg była nieuchwytna. Dodatkowo, potrafiła nawet obalić medalistkę olimpijską w Judo! Tak zdezorientowanej Rousey jeszcze nie widzieliśmy. Takiego łomotu, jaki zebrała przez pierwszych pięć minut, nie zebrała jeszcze nigdy.
W drugiej rundzie było tego mniej, bo po prostu Holm szybko zakończyła sprawę. ''Córka Kaznodzei'' nie miała żadnej litości dla Rousey i po celnym trafieniu zaatakowała lewym highkickiem, który rzucił oponentkę na deski. Kilka dodatkowych uderzeń w parterze spadło na głowę bezradnej gwiazdy, zanim Herb Dean nie przerwał tego jednostronnego pogromu.
Rousey przegrała nie tylko z rywalką, która ją zdeklasowała, ale i z samą sobą. Podeszła do tej walki bardzo emocjonalnie po tym, co stało się na ważeniu. Wówczas po sprzeczce między zawodniczkami, Rousey wygłosiła przemowę o tym, jak złą i fałszywą osobą jest Holm z powodu tego jednego incydentu. W klatce wyglądała jak odurzony byk, z łatwością pacyfikowany przez matadora, brakowało tylko gromkiego ''ole!'' z trybun. To może być początek końca mitu o wspaniałej i jedynej w swoim rodzaju zawodniczce. Lekcja pokory, jaką zebrała, może jej pomóc, gdyż myślała, że złapała przysłowiowego Pana Boga za nogi i to wielokrotnie.
Holm obnażyła jej stójkowe braki. Pod względem wykonania game planu zrobiła wszystko tak, jak miała zamiar. Jej sukces to kolejny argument za wysoką klasą trenerską duetu Greg Jackson - Mike Winkeljohn. Od teraz Holm możemy tytułować jako mistrzynię świata w boksie oraz mistrzynię największej światowej federacji MMA. Jej wcześniejsze występy w oktagonie tego nie zwiastowały, ale jak widać najlepsze zostawiła na najważniejszy moment. Teraz stoi przed nią zadanie, żeby udowodnić swoją pozycję nowego numeru jeden. Najtrudniejsze teoretycznie za nią, ale to nie znaczy, że będzie mieć z górki, bo fighterki typu Mieshy Tate czy Cat Zingano mogą właśnie zwietrzyć swoją szansę na pas. Lecz tak przygotowana Holm jak do walki z Rousey może okazać się poza ich zasięgiem.
Mark Hunt (11-10-1 MMA, 6-4-1 UFC) i Antonio Silva (19-8-1 MMA, 3-5-1 UFC) pojawili się razem w klatce po raz drugi. Ich pierwsze starcie przeszło do historii MMA jako jedno z najbardziej epickich w dziejach wagi ciężkiej. Rewanż skończył się już w pierwszej rundzie po tym, jak reprezentujący Nową Zelandię Hunt wymierzył w stronę ''Bigfoota'' prawy sierpowy. Cios ten wstrząsnął Brazylijczykiem i w zasadzie dobitka leżącego oponenta w wykonaniu Hunta nie była już konieczna. ''The Super Samoan'' pokazał swoje największe atuty, co pozwoliło mu na odbudowanie się po wcześniejszej porażce ze Stipe Miocicem.
Robert Whittaker (15-4 MMA, 6-2 UFC) kontynuuje świetną serię jako zawodnik kategorii średniej. Australijczyk tym razem pokonał Uriah Halla (12-6 MMA, 5-4 UFC), a więc niedawnego pogromcę Gegarda Mousasi'ego. Dokonał tego głównie dzięki agresywnej stójce, gdzie punktował mocnymi uderzeniami i niskimi kopnięciami. Był też bardziej konsekwentny i zawzięty, gdyż jego amerykański oponent zbyt często pozwalał sobie na ekstrawaganckie akcje w stylu kopnięć obrotowych. ''The Reaper'', a więc ''Żniwiarz'', zebrał właśnie swój kolejny, niezwykle cenny plon.
Wydawało się, iż Holender Stefan Struve (26-8 MMA, 10-6 UFC) po zwycięstwie nad ''Minotauro'' Nogueirą powrócił na właściwą ścieżkę. Tak się jednak nie stało, gdyż został pokonany przez dość przeciętnego Jareda Rosholta (14-2 MMA, 6-1 UFC). Trzeba jednak Amerykaninowi oddać poprawną egzekucję swojego planu taktycznego, czyli zaliczanie kolejnych udanych sprowadzeń i kontrolę w parterze. Struve, najwyższy fighter w rosterze UFC, miał udany finisz, lecz to było o wiele za mało.
Peter Sobotta (15-5-1 MMA, 2-4 UFC) na pewno inaczej wyobrażał sobie przebieg swojego starcia z Kyle'em Noke'iem (22-7-1 MMA, 6-3 UFC). Już po dwóch minutach urodzony w Zabrzu fighter musiał skapitulować po akcji Australijczyka, rozpoczętej od znakomitego kopnięcia frontalnego na wątrobę, po którym Sobotta aż krzyknął z bólu. Potem Noke już tylko musiał dokończyć robotę i dobić go uderzeniami w parterze. Była to najszybciej rozstrzygnięta walka gali.
Aż o dodatkowe 100 000 dolarów wzbogaciła się Holly Holm, gdyż nie tylko zdaniem włodarzy UFC dała najlepszy występ, ale i najlepszą walkę. Wobec tego drugiego bonus trafił również do Rondy Rousey. Bonus otrzymał także Kyle Noke. Frekwencja, jaka wyniosła 56 214 osób to nowy rekord organizacji UFC. Zysk z biletów w wysokości 9,53 mln dolarow australijskich, czyli około 6,8 mln dolarów amerykańskich, to zaś trzeci rezultat w historii największej federacji MMA.
Komplet wyników:
Karta wstępna
57 kg: Ben Nguyen (USA) pokonał Ryana Benoit (USA) przez poddanie (duszenie zza pleców) w 1 rundzie (2:35 min)
77 kg: James Moontasri (USA) pokonał Antona Zafira (Australia) przez TKO (uderzenia) w 1 rundzie (4:36 min)
77 kg: Richard Walsh (Australia) pokonał Steve'a Kennedy'ego (Australia) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 29-28)
84 kg: Daniel Kelly (Australia) pokonał Steve'a Montgomery'ego (USA) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
57 kg: Danny Martinez (USA) pokonał Richie'ego Vaculika (Australia) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
93 kg: Gian Villante (USA) pokonał Anthony'ego Perosha (Australia) przez KO (uderzenie) w 1 rundzie (2:56 min)
77 kg: Kyle Noke (Australia) pokonał Petera Sobottę (Polska/Niemcy) przez TKO (frontkick na korpus i uderzenia) w 1 rundzie (2:01 min)
70 kg: Jake Matthews (Australia) pokonał Akbarha Arreolę (Meksyk) przez TKO (przerwanie przez lekarza) po 2 rundzie (5:00 min)
Główna karta
120 kg: Jared Rosholt (USA) pokonał Stefana Struve (Holandia) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
84 kg: Robert Whittaker (Australia) pokonał Uriaha Halla (USA) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 29-28)
120 kg: Mark Hunt (Nowa Zelandia) pokonał Antonio Silvę (Brazylia) przez TKO (uderzenia) w 1 rundzie (3:41 min)
Walka o mistrzostwo UFC w wadze słomkowej kobiet
52 kg: Joanna Jędrzejczyk (Polska) pokonała Valerie Letourneau (Kanada) przez decyzję 3-0 (49-46, 49-46, 50-45)
Walka o mistrzostwo UFC w wadze koguciej kobiet
61 kg: Holly Holm (USA) pokonała Rondę Rousey (USA) przez KO (wysokie kopnięcie i uderzenia) w 2 rundzie (0:59 min)