UFC 178: Demetrious Johnson poddaje Chrisa Cariaso, wielkie powroty Dominicka Cruza i Cat Zingano! Wyniki!
- Kategoria: Wyniki Świat
- Opublikowano: niedziela, 28, wrzesień 2014
Las Vegas, jak przystało na główną destynację gal UFC uraczyło nas stojącą na wysokim poziomie galą. Na UFC 178, która to odbyła się 27 września 2014 roku w słynnej jakini hazardu, nie brakowało dramaturgii i widowiskowości, o co wspaniale zadbali wykonawcy z absolutnie najwyższej półki. Wśród nich Demetrious Johnson (21-2-1 MMA, 9-1-1 UFC), którego dominacja w wadze muszej trwa i może trwać jeszcze długo.
Johnson był murowanym faworytem w starciu z Chrisem Cariaso (17-6 MMA, 7-4 UFC). ''Mighty Mouse'' pokazał, że od Cariaso dzieli go różnica klas, nie tylko pod względem umiejętności czysto sportowych, ale i pod względem mentalnym. Zdawał sobie sprawę ze swoich atutów, ale nie dążył do skończenia rywala za wszelką cenę. Tak naprawdę dopiero na koniec pierwszej rundy obrońca tytułu przyspieszył. A w drugiej pretendent, znany jako ''Kamikaze'' najwidoczniej wziął przykład z tych, od których przyjął swój przydomek i wystawił się jak na tacy, gdy poślizgnął się, a Johnson poszedł za nim do parteru, gdzie wyciągnął kimurę. Czy ktoś może zagrozić ciemnoskóremu czempionowi?
UFC 178 obfitowało w długo wyczekiwane walki, ale wielu szczególnie ostrzyło sobie apetyt na debiut w UFC Eddie'ego Alvareza (25-4 MMA, 0-1 UFC). Walcząc z weteranem tej organizacji, Donaldem Cerrone'm (25-6 MMA, 12-3 UFC) zaczął bardzo dobrze, gdyż jego akcje bokserskie bezkarnie dochodziły celu. Od drugiej rundy to jednak Cerrone objął rządy w oktagonie, odnalazł swój rytm, trafiając kopnięciami i kolanami. Jego o wiele bardziej techniczny i ułożony taktycznie styl zaczął przeważać nad artystycznym nieładem Alvareza. ''Cowboy'' poważnie napoczął fightera z Filadelfii lowkickami, które zmusiły Alvareza do wizty na ziemi. Cerrone miał sytuację pod kontrolą i zasłużenie wygrał na punkty. Jest coraz bliżej celu, jakim jest walka o tytuł w wadze lekkiej.
Mocno napompowna była także potyczka Conora McGregora (16-2 MMA, 4-0 UFC) z Dustinem Poirierem (16-4 MMA, 8-3 UFC). Jak wiadomo, McGregor ma w zwyczaju dużo mówić przed walką, ale trzeba mu oddać, że po raz kolejny wybronił się postawą w klatce. Irlandczyk na dużym luzie wygrał przed czasem, podczas gdy Poirier zdawał się być bez pomysłu i werwy. Wykorzystał to ''The Notorious'' trafiając rywala w ucho, co sprowadziło go na ziemię, a następnie dokończył całość ciosami. Możemy być pewni jednego - McGregor jeszcze głośniej i jeszcze częściej będzie domagać się title shota.
Zwrotów akcji nie zabrakło w konfrontacji Tim Kennedy (18-5 MMA, 3-1 UFC) kontra Yoel Romero (9-1 MMA, 5-0 UFC). Lepiej zaczął ten drugi, lecz w drugiej to Kennedy był o krok od wygranej przed czasem, a nie stało się tak prawdopodobnie jedynie z powodu syreny kończącej rundę. Potężnie oszołomiony Romero zaskoczył w trzeciej rundzie, gdy przystąpił do frontalnego natarcia. Kennedy próbował, lecz nie był w stanie uchronić się przed ciosami rywala. Piąte kolejne zwycięstwo byłego olimpijczyka wysyła jasny sygnał do wszystkich w kategorii średniej.
Po ponad rocznej przerwy powróciła Cat Zingano (9-0 MMA, 2-0 UFC). W tym czasie zmagała się z kontuzją kolana oraz ze stratą męża, który popełnił samobójstwo. Udanego comebacku nie ułatwiła jej Amanda Nunes (9-4 MMA, 2-1 UFC), która od startu zdominowała ją. Zingano jedynie w sobie znany sposób przetrwała nawałnicę ciosów w parterze. Od drugiej rundy ''Alpha'' przypomniała o tym, jak świetną jest zawodniczką. Umiejętnie łącząc siłę z techniką nie dała Brazylijce okazji do odgryzienia się. W trzeciej przeszła szybko do parteru, zdobyła dosiad i zaczęła masakrować Nunes uderzeniami oraz łokciami, co w końcu musiał przerwać sędzia. Zingano utrzymała swój status niepokonanej, poza tym w nagrodę została już oficjalnie ogłoszona kolejną przeciwniczką dla Rondy Rousey.
Absencja Dominicka Cruza (20-1 MMA, 3-0 UFC) trwała z kolei trzy lata. Stracił tytuł w wadze koguciej z powodu przedłużającego się leczenia kontuzji. Ale gdy już wrócił, to w prawdziwie mistrzowskim stylu. Takeya Mizugaki (20-8-2 MMA, 7-3 UFC) to bardzo twardy oponent, ale w starciu z Cruzem nie miał nic do powiedzenia. Gdy spojrzymy na przebieg wydarzeń w oktagonie, przydomek ''The Dominator'' idealnie pasuje do Cruza. Emanujący ogromną pewnością siebie fighter obalił Japończyka raz i drugi, aż w końcu wziął się ostro za rozbijanie go w parterze, na co Mizugaki nie potrafił znaleźć żadnej recepty. 61 sekund i po wszystkim. Powrót króla? Wiele na to wskazuje. Dana White nie zwlekał długo i przyznał Cruzowi title shota z T.J. Dillashawem. W takiej formie może być nie do zatrzymania.
Tradycyjne bonusy od UFC otrzymali: Yoel Romero i Tim Kennedy za ''Fight of the Night'' oraz Conor McGregor i Dominick Cruz za ''Performance of the Night''. Do MGM Grand Garden Arena przybyło wczoraj 10. 544 widzów, którzy wnieśli do kasy 2.2 mln dolarów.
Komplet wyników:
Walki eliminacyjne
61 kg: Manny Gamburyan (USA) pokonał Cody'ego Gibsona (USA) przez poddanie (duszenie gilotynowe) w 2 rundzie (4:56 min)
70 kg: Kevin Lee (USA) pokonał Jona Tucka (Guam) przez decyzję 3-0 (30-26, 30-26, 30-26)
77 kg: Brian Ebersole (USA) pokonał Johna Howarda (USA) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28, 28-29, 29-28)
77 kg: Stephen Thompson (USA) pokonał Patricka Cote (Kanada) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 30-27)
70 kg: Jorge Masvidal (USA) pokonał Jamesa Krause (USA) przez decyzję 3-0 (30-27, 29-28, 30-27)
61 kg: Dominick Cruz (USA) pokonał Takeyę Mizugaki'ego (Japonia) przez TKO (ciosy) w 1 rundzie (1:01 min)
Główna karta
61 kg: Cat Zingano (USA) pokonała Amandę Nunes (Brazylia) przez TKO (ciosy) w 3 rundzie (1:21 min)
84 kg: Yoel Romero (USA) pokonał Tima Kennedy'ego (USA) przez TKO (ciosy) w 3 rundzie (0:58 min)
66 kg: Conor McGregor (Irlandia) pokonał Dustina Poiriera (USA) przez TKO (ciosy) w 1 rundzie (1:46 min)
70 kg: Donald Cerrone (USA) pokonał Eddie'ego Alvareza (USA) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
Walka o mistrzostwo UFC w wadze muszej
57 kg: Demetrious Johnson (USA) pokonał Chrisa Cariaso (USA) przez poddanie (kimura) w 2 rundzie (2:29 min)
Johnson był murowanym faworytem w starciu z Chrisem Cariaso (17-6 MMA, 7-4 UFC). ''Mighty Mouse'' pokazał, że od Cariaso dzieli go różnica klas, nie tylko pod względem umiejętności czysto sportowych, ale i pod względem mentalnym. Zdawał sobie sprawę ze swoich atutów, ale nie dążył do skończenia rywala za wszelką cenę. Tak naprawdę dopiero na koniec pierwszej rundy obrońca tytułu przyspieszył. A w drugiej pretendent, znany jako ''Kamikaze'' najwidoczniej wziął przykład z tych, od których przyjął swój przydomek i wystawił się jak na tacy, gdy poślizgnął się, a Johnson poszedł za nim do parteru, gdzie wyciągnął kimurę. Czy ktoś może zagrozić ciemnoskóremu czempionowi?
UFC 178 obfitowało w długo wyczekiwane walki, ale wielu szczególnie ostrzyło sobie apetyt na debiut w UFC Eddie'ego Alvareza (25-4 MMA, 0-1 UFC). Walcząc z weteranem tej organizacji, Donaldem Cerrone'm (25-6 MMA, 12-3 UFC) zaczął bardzo dobrze, gdyż jego akcje bokserskie bezkarnie dochodziły celu. Od drugiej rundy to jednak Cerrone objął rządy w oktagonie, odnalazł swój rytm, trafiając kopnięciami i kolanami. Jego o wiele bardziej techniczny i ułożony taktycznie styl zaczął przeważać nad artystycznym nieładem Alvareza. ''Cowboy'' poważnie napoczął fightera z Filadelfii lowkickami, które zmusiły Alvareza do wizty na ziemi. Cerrone miał sytuację pod kontrolą i zasłużenie wygrał na punkty. Jest coraz bliżej celu, jakim jest walka o tytuł w wadze lekkiej.
Mocno napompowna była także potyczka Conora McGregora (16-2 MMA, 4-0 UFC) z Dustinem Poirierem (16-4 MMA, 8-3 UFC). Jak wiadomo, McGregor ma w zwyczaju dużo mówić przed walką, ale trzeba mu oddać, że po raz kolejny wybronił się postawą w klatce. Irlandczyk na dużym luzie wygrał przed czasem, podczas gdy Poirier zdawał się być bez pomysłu i werwy. Wykorzystał to ''The Notorious'' trafiając rywala w ucho, co sprowadziło go na ziemię, a następnie dokończył całość ciosami. Możemy być pewni jednego - McGregor jeszcze głośniej i jeszcze częściej będzie domagać się title shota.
Zwrotów akcji nie zabrakło w konfrontacji Tim Kennedy (18-5 MMA, 3-1 UFC) kontra Yoel Romero (9-1 MMA, 5-0 UFC). Lepiej zaczął ten drugi, lecz w drugiej to Kennedy był o krok od wygranej przed czasem, a nie stało się tak prawdopodobnie jedynie z powodu syreny kończącej rundę. Potężnie oszołomiony Romero zaskoczył w trzeciej rundzie, gdy przystąpił do frontalnego natarcia. Kennedy próbował, lecz nie był w stanie uchronić się przed ciosami rywala. Piąte kolejne zwycięstwo byłego olimpijczyka wysyła jasny sygnał do wszystkich w kategorii średniej.
Po ponad rocznej przerwy powróciła Cat Zingano (9-0 MMA, 2-0 UFC). W tym czasie zmagała się z kontuzją kolana oraz ze stratą męża, który popełnił samobójstwo. Udanego comebacku nie ułatwiła jej Amanda Nunes (9-4 MMA, 2-1 UFC), która od startu zdominowała ją. Zingano jedynie w sobie znany sposób przetrwała nawałnicę ciosów w parterze. Od drugiej rundy ''Alpha'' przypomniała o tym, jak świetną jest zawodniczką. Umiejętnie łącząc siłę z techniką nie dała Brazylijce okazji do odgryzienia się. W trzeciej przeszła szybko do parteru, zdobyła dosiad i zaczęła masakrować Nunes uderzeniami oraz łokciami, co w końcu musiał przerwać sędzia. Zingano utrzymała swój status niepokonanej, poza tym w nagrodę została już oficjalnie ogłoszona kolejną przeciwniczką dla Rondy Rousey.
Absencja Dominicka Cruza (20-1 MMA, 3-0 UFC) trwała z kolei trzy lata. Stracił tytuł w wadze koguciej z powodu przedłużającego się leczenia kontuzji. Ale gdy już wrócił, to w prawdziwie mistrzowskim stylu. Takeya Mizugaki (20-8-2 MMA, 7-3 UFC) to bardzo twardy oponent, ale w starciu z Cruzem nie miał nic do powiedzenia. Gdy spojrzymy na przebieg wydarzeń w oktagonie, przydomek ''The Dominator'' idealnie pasuje do Cruza. Emanujący ogromną pewnością siebie fighter obalił Japończyka raz i drugi, aż w końcu wziął się ostro za rozbijanie go w parterze, na co Mizugaki nie potrafił znaleźć żadnej recepty. 61 sekund i po wszystkim. Powrót króla? Wiele na to wskazuje. Dana White nie zwlekał długo i przyznał Cruzowi title shota z T.J. Dillashawem. W takiej formie może być nie do zatrzymania.
Tradycyjne bonusy od UFC otrzymali: Yoel Romero i Tim Kennedy za ''Fight of the Night'' oraz Conor McGregor i Dominick Cruz za ''Performance of the Night''. Do MGM Grand Garden Arena przybyło wczoraj 10. 544 widzów, którzy wnieśli do kasy 2.2 mln dolarów.
Komplet wyników:
Walki eliminacyjne
61 kg: Manny Gamburyan (USA) pokonał Cody'ego Gibsona (USA) przez poddanie (duszenie gilotynowe) w 2 rundzie (4:56 min)
70 kg: Kevin Lee (USA) pokonał Jona Tucka (Guam) przez decyzję 3-0 (30-26, 30-26, 30-26)
77 kg: Brian Ebersole (USA) pokonał Johna Howarda (USA) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28, 28-29, 29-28)
77 kg: Stephen Thompson (USA) pokonał Patricka Cote (Kanada) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 30-27)
70 kg: Jorge Masvidal (USA) pokonał Jamesa Krause (USA) przez decyzję 3-0 (30-27, 29-28, 30-27)
61 kg: Dominick Cruz (USA) pokonał Takeyę Mizugaki'ego (Japonia) przez TKO (ciosy) w 1 rundzie (1:01 min)
Główna karta
61 kg: Cat Zingano (USA) pokonała Amandę Nunes (Brazylia) przez TKO (ciosy) w 3 rundzie (1:21 min)
84 kg: Yoel Romero (USA) pokonał Tima Kennedy'ego (USA) przez TKO (ciosy) w 3 rundzie (0:58 min)
66 kg: Conor McGregor (Irlandia) pokonał Dustina Poiriera (USA) przez TKO (ciosy) w 1 rundzie (1:46 min)
70 kg: Donald Cerrone (USA) pokonał Eddie'ego Alvareza (USA) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
Walka o mistrzostwo UFC w wadze muszej
57 kg: Demetrious Johnson (USA) pokonał Chrisa Cariaso (USA) przez poddanie (kimura) w 2 rundzie (2:29 min)