UFC 199: Michael Bisping szokuje świat! Wyniki
- Kategoria: Wyniki Świat
- Opublikowano: niedziela, 05, czerwiec 2016
Takiego scenariusza do jakiego doszło w hali The Forum w Inglewood w Kalifornii podczas walki wieczoru na UFC 199 chyba tak naprawdę nikt się nie spodziewał. 37-letni Anglik Michael Bisping (29-7 MMA, 19-7 UFC) znokautował już w pierwszej rundzie fenomenalną akcją bokserską mistrza wagi średniej Luke'a Rockholda (15-3 MMA, 5-2).
Stało się to dokładnie po 10 latach kariery, od momentu jak trafił do programu The Ultimate Fighter 3 zwyciężył w nim, pokonując na gali The Ultimate Fighter: Team Ortiz vs. Team Shamrock Finale, Josha Haynesa. Potem często wykpiwany zaciekle walczył o szansę walki o pas. W jednej z takich prób w 2014 roku Luke Rockhold, zmusił go do poddania gilotynowym duszeniem.
Anglikowi niewielu dawało szanse na zwycięstwo a na pewno już nie przez nokaut. Rockhold od pokonania Chrisa Weidmana, gdy wszedł w posiadanie pasa prezentował się jeszcze mocniej niż wówczas, gdy walczył z Bispingiem pierwszy raz. Początkowo także nic nie zapowiadał tak szybkiej detronizacji. Wydawało się, że były już mistrz kontroluje sytuację, ale wystarczył jeden błąd, gdy przestrzelił ciosem i Anglik wszedł w tempo z lewym sierpem a dalej wypadki potoczyły się szybko. Kolejne uderzenia dotarły do szczęki już w pozycji leżącej i sędzia Herb Dean nie miał wyjścia i musiał przerwać pojedynek.
Można rzec, że to ukoronowanie kariery mającego polskie korzenie Bispinga. Był straszliwie nokautowany jak podczas pamiętnej gali UFC 100 w 2009 roku, gdy wydawało się, że Dan Henderson ze swoim straszliwym "H-Bomb", wyłączył go z rzeczywistości i zakończył karierę. Także Vitor Belfort nie pozostawił mu złudzeń a już pojedynek w Londynie z Andersonem Silva, przejdzie na zawsze do annałów MMA, gdy Bisping wskutek błędu został znokautowany, ale anulowano decyzję i pozwolono mu wrócić do walki, w której zwyciężył. Czegoś takiego świat MMA na tym poziomie nie widział. Bisping pokazał, że warto wierzyć. Wierzył i dziś jest posiadaczem pasa mistrzowskiego. Czy to się komuś podoba czy nie. Bisping tym samym przestał być jednym z wybitnych zawodników, którzy nigdy nie mieli pasa UFC i w końcu sięgnął po najwyższy laur w świecie MMA.
Podczas gali drugą walką o pas było starcie broniącego pas Dominicka Cruza (22-1 MMA, 5-0 UFC) i wiecznie polującego na pas Urijaha Fabera (33-9 MMA, 9-5 UFC). To także był rewanż w samym UFC i ogólnie trzecia walka pomiędzy tymi zawodnikami. W zamierzchłych czasach nieistniejącej organizacji WEC, Faber zmusił do poddania Cruza, serwując mu jedyną porażkę w karierze. Później Cruz na UFC 132 obił rywala i utrzymał pas. Teraz powtórzył ten wyczyn i tak chyba rozwiał marzenia rywala o tym trofeum ostatecznie. Pojedynek zaczął się z wysokiego C, gdyż Faber ostro ruszył na rywala chcąc go wywrócić. Nawet mu się udawało, jednak mający bazę zapaśniczą Cruz łatwo nie oddawał pola. Jeden z sędziów dał nawet Faberowi pierwszą rundę, głównie za jego agresję w oktagonie. Od drugiej rundy trwał jednak bezdyskusyjny teatr jednego aktora, a był nim broniący pasa Cruz. W drugiej rundzie rzucił lewym na matę rywala, nie na tyle silnie by Faber stracił po ciosie przytomność. W trzeciej rundzie to Cruz dalej był zawodnikiem aktywniejszym, który ciągle trafiał lewymi w głowę Fabera, jednak Kalifornijczyk nie pozostawał dłużny i jego prawa ręka znajdowała drogę do szczęki broniącego tytułu Cruza. Pod koniec rundy nawet po jednym z obaleń Cruza postraszył go gilotyną, jednak przytomne zachowanie mistrza zniechęciło Fabera do trzymania na siłę uchwytu. W czwartej rundzie tylko uwidoczniła się przewaga ‘Dominatora’, który zdecydowanie lepiej radził sobie na nogach punktując ciosami oponenta. Faber nawet po jednym z ciosów padł na matę ale tylko po to, by za chwilę wstać. Sam się odgryzał pojedynczymi ciosami dając do zrozumienia, że do końca walki może być groźnym rywalem. W piątej rundzie Cruz postanowił obalać rywala i kilka razy ta sztuka mu się udała. Faber desperacko próbował trafić Cruza, jednak nie przyniosło to zamierzonego rezultatu i w konsekwencji, kolejna runda zapisana została na konto broniącego tytułu championa. Świetne zwycięstwo Cruza, który tym samym wygrał trylogię z Faberem i czeka na kolejnego rywala w kolejnej obronie pasa.
Równie pewne zwycięstwo padło łupem Maxa Holloway’a (16-3, 12-3 UFC), który przedłużył passę zwycięstw do dziewięciu pokonując pewnie na punkty Ricardo Lamasa (16-5, 7-3 UFC). Holloway w pierwszej rundzie zaprezentował niemal cały arsenał ciosów dostępny w UFC. Doskonale trafiał w korpus, głowę i nogi rywala. Lamas nie pozostawał dłużny, jednak przewaga rywala była widoczna. Mający latynoskie korzenie zawodnik próbował obalić rywala, jednak Holloway umiejętnie wybronił tą próbę i sędziowie zgodnie punktowali pierwszą rundę dla niego. W drugiej rundzie historia była podobna, jednak po koniec odsłony po próbie obalenia Lamasa, Holloway zdobył plecy i postraszył duszeniem Lamasa, który jednak był w stanie przetrwać atak i gong na przerwę zakończył kolejne dobre starcie w wykonaniu Holloway’a. Trzecia runda to znów popis umiejętności stójkowych Holloway’a, który został ogłoszony po niej zwycięzcą.
Jednym z najbardziej oczekiwanych starć na gali było epickie starcie 45-letniego weterana i legendy MMA Dana Hendersona (32-14 MMA, 9-8 UFC) z byłym mistrzem Bellator MMA Hectorem Lombardem (34-6-1 MMA, 3-4 UFC). Tu również nie spodziewano się tak dramatycznego rozstrzygnięcia jakie miało miejsce. Obydwaj od początku polowali na jeden mocny cios. Starcie naładowane było emocjami i zaszłościami z czasów krótkiego pobytu Lombarda w teamie Hendersona. To gwarantowało emocje i nie ominęły one kibiców. Wszystko szło po myśli Hendersona, który trafił nieco więcej w pierwszych sekundach walki zarówno lewą, jak i swoją słynną prawą ręką. W pewnym momencie Henderson trafił potężnym prawym Lombarda, który poczuł cios, jednak chwila nieuwagi kosztowała 45-letniego byłego zapaśnika potężny prawy, który nim wstrząsnął. Lombard rzucił rywala na deski, przeszedł do pozycji bocznej i próbował klucza na rękę. Po chwili przerwy w tej emocjonującej walce Henderson wstał, jednak w stójce znów czekała na niego bomba od Lombarda. Henderson znów był zraniony, jednak zdołał przetrwać kryzys. Lombard próbował skończyć przeciwnika w stójce, jednak szczęka Hendersona wytrzymywała wszystkie uderzenia i Kubańczyk postanowił położyć na matę rywala. Niesiony dopingiem publiczności Amerykanin zdołał przetrwać do końca rundy. W drugiej rundzie po krótkiej wymianie ciosów i kopnięć, Henderson wypalił kopnięciem na głowę, poprawił jeszcze łokciem i Lombard upadł na matę. Na taką okazję czekał Amerykanin, który kilkoma mocnymi ciosami w parterze pozbawił przytomności Kubańczyka. Po walce Henderson powiedział, że widzi już na horyzoncie koniec swojej kariery. Po tym "wypadku" Lombard będzie długo szukał drogi powrotnej do domu, by rzec eufemistycznie i kto wie czy nie znajdzie się na liście zawodników do skreślenia z list UFC.
W walce otwierającej główną kartę zawodnik American Top Team, Dustin Porier (20-4, 12-3 UFC) po przejściu do wagi lekkiej notuje same wygrane. Na UFC 199 znokautował w pierwszej rundzie Bobby’ego Greena (23-7, 4-2 UFC). Była to bardzo udana gala, która była tylko przedsmakiem przed doskonale zapowiadającą się galą UFC 200 z Brockiem Lesnarem!
Bonusy po gali zostały przydzielone i trafiły do Michaela Bispinga, Dana Hendersona, Polo Reyesa i ”Maestro” Dong Hyun Kima. Pierwsi otrzymali je za tak zwany "Performance of the Night" a Reyes i Kim za "Fight of the Night". Galę obejrzało w hali The Forum 15,587 widzów, którzy wnieśli do kas 2,168,675 dolarów. Poniżej pełne wyniki eventu.
Komplet wyników:
Walka o pas wagi średniej
83,9 kg: Michael Bisping (Anglia) pokonał Luke Rockholda (USA) przez KO (uderzenia) w 1 rundzie (3:36 min)
Walka o pas wagi koguciej
61,2 kg: Dominick Cruz (USA) pokonał Urijaha Fabera (USA) przez decyzję 3-0 (50-45, 50-45, 49-46)
Główna karta
66,2 kg: Max Holloway (USA) pokonał Ricardo Lamasa (USA) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
84,4 kg: Dan Henderson (USA) pokonał Hectora Lombarda (Kuba/Australia) przez KO (kopnięcie w głowę/uderzenia) w 2 rundzie (1:27 min)
70,8 kg: Dustin Poirier (USA) pokonał Bobby Greena (USA) przez KO (uderzenia) w 1 rundzie (2:53 min)
66,2 kg: Brian Ortega (USA) pokonał Claya Guida (USA) przez TKO (latające kolano) w 3 rundzie (4:40 min)
70,8 kg: Beneil Dariush (USA) pokonał Jamesa Vicka (USA) przez KO (uderzenie) w 1 rundzie (4:16 min)
52,6 kg: Jessica Andrade (Brazylia) pokonała Jessicę Penne (USA) przez TKO (uderzenia) w 2 rundzie ( 2:56 min)
66,2 kg: Alex Caceres (USA) pokonał Cole Millera (USA) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 30-27)
77,6 kg: Sean Strickland (USA) pokonał Toma Breese (Anglia) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28, 28-29, 29-28)
93,4 kg: Luis Henrique da Silva (Brazylia) pokonał Jonathana Wilsona przez KO (uderzenia) w 2 rundzie ( 4:11 min)
84,4 kg: Kevin Casey (USA) vs. Elvis Mutapcic (USA) - Remis (29-28, 28-29, 28-28)
70,8 kg: Polo Reyes (Meksyk) pokonał Dong Hyun Kima (Korea) przez KO (uderzenia) w 3 rundzie (1:52 min)
Stało się to dokładnie po 10 latach kariery, od momentu jak trafił do programu The Ultimate Fighter 3 zwyciężył w nim, pokonując na gali The Ultimate Fighter: Team Ortiz vs. Team Shamrock Finale, Josha Haynesa. Potem często wykpiwany zaciekle walczył o szansę walki o pas. W jednej z takich prób w 2014 roku Luke Rockhold, zmusił go do poddania gilotynowym duszeniem.
Anglikowi niewielu dawało szanse na zwycięstwo a na pewno już nie przez nokaut. Rockhold od pokonania Chrisa Weidmana, gdy wszedł w posiadanie pasa prezentował się jeszcze mocniej niż wówczas, gdy walczył z Bispingiem pierwszy raz. Początkowo także nic nie zapowiadał tak szybkiej detronizacji. Wydawało się, że były już mistrz kontroluje sytuację, ale wystarczył jeden błąd, gdy przestrzelił ciosem i Anglik wszedł w tempo z lewym sierpem a dalej wypadki potoczyły się szybko. Kolejne uderzenia dotarły do szczęki już w pozycji leżącej i sędzia Herb Dean nie miał wyjścia i musiał przerwać pojedynek.
Można rzec, że to ukoronowanie kariery mającego polskie korzenie Bispinga. Był straszliwie nokautowany jak podczas pamiętnej gali UFC 100 w 2009 roku, gdy wydawało się, że Dan Henderson ze swoim straszliwym "H-Bomb", wyłączył go z rzeczywistości i zakończył karierę. Także Vitor Belfort nie pozostawił mu złudzeń a już pojedynek w Londynie z Andersonem Silva, przejdzie na zawsze do annałów MMA, gdy Bisping wskutek błędu został znokautowany, ale anulowano decyzję i pozwolono mu wrócić do walki, w której zwyciężył. Czegoś takiego świat MMA na tym poziomie nie widział. Bisping pokazał, że warto wierzyć. Wierzył i dziś jest posiadaczem pasa mistrzowskiego. Czy to się komuś podoba czy nie. Bisping tym samym przestał być jednym z wybitnych zawodników, którzy nigdy nie mieli pasa UFC i w końcu sięgnął po najwyższy laur w świecie MMA.
Podczas gali drugą walką o pas było starcie broniącego pas Dominicka Cruza (22-1 MMA, 5-0 UFC) i wiecznie polującego na pas Urijaha Fabera (33-9 MMA, 9-5 UFC). To także był rewanż w samym UFC i ogólnie trzecia walka pomiędzy tymi zawodnikami. W zamierzchłych czasach nieistniejącej organizacji WEC, Faber zmusił do poddania Cruza, serwując mu jedyną porażkę w karierze. Później Cruz na UFC 132 obił rywala i utrzymał pas. Teraz powtórzył ten wyczyn i tak chyba rozwiał marzenia rywala o tym trofeum ostatecznie. Pojedynek zaczął się z wysokiego C, gdyż Faber ostro ruszył na rywala chcąc go wywrócić. Nawet mu się udawało, jednak mający bazę zapaśniczą Cruz łatwo nie oddawał pola. Jeden z sędziów dał nawet Faberowi pierwszą rundę, głównie za jego agresję w oktagonie. Od drugiej rundy trwał jednak bezdyskusyjny teatr jednego aktora, a był nim broniący pasa Cruz. W drugiej rundzie rzucił lewym na matę rywala, nie na tyle silnie by Faber stracił po ciosie przytomność. W trzeciej rundzie to Cruz dalej był zawodnikiem aktywniejszym, który ciągle trafiał lewymi w głowę Fabera, jednak Kalifornijczyk nie pozostawał dłużny i jego prawa ręka znajdowała drogę do szczęki broniącego tytułu Cruza. Pod koniec rundy nawet po jednym z obaleń Cruza postraszył go gilotyną, jednak przytomne zachowanie mistrza zniechęciło Fabera do trzymania na siłę uchwytu. W czwartej rundzie tylko uwidoczniła się przewaga ‘Dominatora’, który zdecydowanie lepiej radził sobie na nogach punktując ciosami oponenta. Faber nawet po jednym z ciosów padł na matę ale tylko po to, by za chwilę wstać. Sam się odgryzał pojedynczymi ciosami dając do zrozumienia, że do końca walki może być groźnym rywalem. W piątej rundzie Cruz postanowił obalać rywala i kilka razy ta sztuka mu się udała. Faber desperacko próbował trafić Cruza, jednak nie przyniosło to zamierzonego rezultatu i w konsekwencji, kolejna runda zapisana została na konto broniącego tytułu championa. Świetne zwycięstwo Cruza, który tym samym wygrał trylogię z Faberem i czeka na kolejnego rywala w kolejnej obronie pasa.
Równie pewne zwycięstwo padło łupem Maxa Holloway’a (16-3, 12-3 UFC), który przedłużył passę zwycięstw do dziewięciu pokonując pewnie na punkty Ricardo Lamasa (16-5, 7-3 UFC). Holloway w pierwszej rundzie zaprezentował niemal cały arsenał ciosów dostępny w UFC. Doskonale trafiał w korpus, głowę i nogi rywala. Lamas nie pozostawał dłużny, jednak przewaga rywala była widoczna. Mający latynoskie korzenie zawodnik próbował obalić rywala, jednak Holloway umiejętnie wybronił tą próbę i sędziowie zgodnie punktowali pierwszą rundę dla niego. W drugiej rundzie historia była podobna, jednak po koniec odsłony po próbie obalenia Lamasa, Holloway zdobył plecy i postraszył duszeniem Lamasa, który jednak był w stanie przetrwać atak i gong na przerwę zakończył kolejne dobre starcie w wykonaniu Holloway’a. Trzecia runda to znów popis umiejętności stójkowych Holloway’a, który został ogłoszony po niej zwycięzcą.
Jednym z najbardziej oczekiwanych starć na gali było epickie starcie 45-letniego weterana i legendy MMA Dana Hendersona (32-14 MMA, 9-8 UFC) z byłym mistrzem Bellator MMA Hectorem Lombardem (34-6-1 MMA, 3-4 UFC). Tu również nie spodziewano się tak dramatycznego rozstrzygnięcia jakie miało miejsce. Obydwaj od początku polowali na jeden mocny cios. Starcie naładowane było emocjami i zaszłościami z czasów krótkiego pobytu Lombarda w teamie Hendersona. To gwarantowało emocje i nie ominęły one kibiców. Wszystko szło po myśli Hendersona, który trafił nieco więcej w pierwszych sekundach walki zarówno lewą, jak i swoją słynną prawą ręką. W pewnym momencie Henderson trafił potężnym prawym Lombarda, który poczuł cios, jednak chwila nieuwagi kosztowała 45-letniego byłego zapaśnika potężny prawy, który nim wstrząsnął. Lombard rzucił rywala na deski, przeszedł do pozycji bocznej i próbował klucza na rękę. Po chwili przerwy w tej emocjonującej walce Henderson wstał, jednak w stójce znów czekała na niego bomba od Lombarda. Henderson znów był zraniony, jednak zdołał przetrwać kryzys. Lombard próbował skończyć przeciwnika w stójce, jednak szczęka Hendersona wytrzymywała wszystkie uderzenia i Kubańczyk postanowił położyć na matę rywala. Niesiony dopingiem publiczności Amerykanin zdołał przetrwać do końca rundy. W drugiej rundzie po krótkiej wymianie ciosów i kopnięć, Henderson wypalił kopnięciem na głowę, poprawił jeszcze łokciem i Lombard upadł na matę. Na taką okazję czekał Amerykanin, który kilkoma mocnymi ciosami w parterze pozbawił przytomności Kubańczyka. Po walce Henderson powiedział, że widzi już na horyzoncie koniec swojej kariery. Po tym "wypadku" Lombard będzie długo szukał drogi powrotnej do domu, by rzec eufemistycznie i kto wie czy nie znajdzie się na liście zawodników do skreślenia z list UFC.
W walce otwierającej główną kartę zawodnik American Top Team, Dustin Porier (20-4, 12-3 UFC) po przejściu do wagi lekkiej notuje same wygrane. Na UFC 199 znokautował w pierwszej rundzie Bobby’ego Greena (23-7, 4-2 UFC). Była to bardzo udana gala, która była tylko przedsmakiem przed doskonale zapowiadającą się galą UFC 200 z Brockiem Lesnarem!
Bonusy po gali zostały przydzielone i trafiły do Michaela Bispinga, Dana Hendersona, Polo Reyesa i ”Maestro” Dong Hyun Kima. Pierwsi otrzymali je za tak zwany "Performance of the Night" a Reyes i Kim za "Fight of the Night". Galę obejrzało w hali The Forum 15,587 widzów, którzy wnieśli do kas 2,168,675 dolarów. Poniżej pełne wyniki eventu.
Komplet wyników:
Walka o pas wagi średniej
83,9 kg: Michael Bisping (Anglia) pokonał Luke Rockholda (USA) przez KO (uderzenia) w 1 rundzie (3:36 min)
Walka o pas wagi koguciej
61,2 kg: Dominick Cruz (USA) pokonał Urijaha Fabera (USA) przez decyzję 3-0 (50-45, 50-45, 49-46)
Główna karta
66,2 kg: Max Holloway (USA) pokonał Ricardo Lamasa (USA) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
84,4 kg: Dan Henderson (USA) pokonał Hectora Lombarda (Kuba/Australia) przez KO (kopnięcie w głowę/uderzenia) w 2 rundzie (1:27 min)
70,8 kg: Dustin Poirier (USA) pokonał Bobby Greena (USA) przez KO (uderzenia) w 1 rundzie (2:53 min)
66,2 kg: Brian Ortega (USA) pokonał Claya Guida (USA) przez TKO (latające kolano) w 3 rundzie (4:40 min)
70,8 kg: Beneil Dariush (USA) pokonał Jamesa Vicka (USA) przez KO (uderzenie) w 1 rundzie (4:16 min)
52,6 kg: Jessica Andrade (Brazylia) pokonała Jessicę Penne (USA) przez TKO (uderzenia) w 2 rundzie ( 2:56 min)
66,2 kg: Alex Caceres (USA) pokonał Cole Millera (USA) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 30-27)
77,6 kg: Sean Strickland (USA) pokonał Toma Breese (Anglia) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28, 28-29, 29-28)
93,4 kg: Luis Henrique da Silva (Brazylia) pokonał Jonathana Wilsona przez KO (uderzenia) w 2 rundzie ( 4:11 min)
84,4 kg: Kevin Casey (USA) vs. Elvis Mutapcic (USA) - Remis (29-28, 28-29, 28-28)
70,8 kg: Polo Reyes (Meksyk) pokonał Dong Hyun Kima (Korea) przez KO (uderzenia) w 3 rundzie (1:52 min)