Karty punktowe po walce Robbie Lawlera z Carlosem Conditem na UFC 195!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: środa, 06, styczeń 2016
Choć walka między Robbie Lawlerem (27-10 MMA, 12-4 UFC) a Carlosem Conditem (30-9 MMA, 7-5 UFC) na UFC 195 z pewnością zapisze się w historii ze względu na jej przebieg, a zwłaszcza niesamowitą piątą rundę, to jednak wywołuje również wiele kontrowersji. A to ze względu na końcowy werdykt sędziowski, dzięki któremu to Lawler zachował przy sobie pas mistrzowski w wadze półśredniej, choć zdaniem większości obserwatorów na wygraną bardziej zasłużył sobie pretendent do tytułu.
Przy stołkach bój ten punktowało trzech sędziów: Derek Cleary, Chris Lee i Tony Weeks. Jedynie w oczach tego ostatniego triumfował Condit (48-47). Pozostali zaś przyznali zwycięstwo Lawlerowi (2x 48-47). Jak pokazuje wgląd na ich karty punktowe, jedyne rozbieżności między nimi powstały przy punktowaniu trzeciej rundy. W czterech pozostałych nie mieli problemów ze wskazaniem lepszego z zawodników. Trzecia jednak należała do bardzo zaciętych, choć biorąc pod uwagę ilość wyprowadzonych akcji, zwycięzcą w niej powinien zostać Condit.
Zresztą w przekroju całego pojedynku to właśnie ''The Natural Born Killer'' zadał więcej uderzeń i kopnięć, zresztą w każdej pojedynczej rundzie przeważał w tym elemencie. Globalnie w tym względzie wyszło 177 do 93 na jego korzyść. Wielu zwraca uwagę na to, że akcje Condita miały mniejszą moc niż te w wykonaniu Lawlera. Wyszło to zwłaszcza w piątej rundzie, gdy czempion był bliski skończenia przeciwnika, poza tym Lawler miał rywala na deskach w drugim starciu, ale nie zapominajmy, iż Condit również powalił ''Ruthlessa'' na ziemię w pierwszej rundzie, a w czwartej mocno nim wstrząsnął.
Oczywiście, w UFC i MMA w ogóle miały miejsce większe ''kradzieże'', niż ta z sobotniej walki wieczoru, lecz w przypadku Lawlera to już druga sytuacja, gdy wygrał ważny pojedynek niejednogłośną decyzją sędziów. Poprzednio stało się tak w rewanżu z Johny'm Hendricksem. Wówczas fighter American Top Team zdobył pas w kategorii półśredniej, ale co do samego werdyktu i w tamtym przypadku można było mieć wiele zastrzeżeń, gdyż wydawało się, że to Hendricks kontroluje przebieg wydarzeń. Nikt Lawlera nie nazywa ''papierowym mistrzem'', ponieważ w swoich walkach daje z siebie absolutnie wszystko, lecz sędziowie widocznie muszą mu dodatkowo pomagać, żeby najpierw mógł w ogóle ten tytuł zdobyć, a następnie go przy sobie utrzymać.
Przy stołkach bój ten punktowało trzech sędziów: Derek Cleary, Chris Lee i Tony Weeks. Jedynie w oczach tego ostatniego triumfował Condit (48-47). Pozostali zaś przyznali zwycięstwo Lawlerowi (2x 48-47). Jak pokazuje wgląd na ich karty punktowe, jedyne rozbieżności między nimi powstały przy punktowaniu trzeciej rundy. W czterech pozostałych nie mieli problemów ze wskazaniem lepszego z zawodników. Trzecia jednak należała do bardzo zaciętych, choć biorąc pod uwagę ilość wyprowadzonych akcji, zwycięzcą w niej powinien zostać Condit.
Zresztą w przekroju całego pojedynku to właśnie ''The Natural Born Killer'' zadał więcej uderzeń i kopnięć, zresztą w każdej pojedynczej rundzie przeważał w tym elemencie. Globalnie w tym względzie wyszło 177 do 93 na jego korzyść. Wielu zwraca uwagę na to, że akcje Condita miały mniejszą moc niż te w wykonaniu Lawlera. Wyszło to zwłaszcza w piątej rundzie, gdy czempion był bliski skończenia przeciwnika, poza tym Lawler miał rywala na deskach w drugim starciu, ale nie zapominajmy, iż Condit również powalił ''Ruthlessa'' na ziemię w pierwszej rundzie, a w czwartej mocno nim wstrząsnął.
Oczywiście, w UFC i MMA w ogóle miały miejsce większe ''kradzieże'', niż ta z sobotniej walki wieczoru, lecz w przypadku Lawlera to już druga sytuacja, gdy wygrał ważny pojedynek niejednogłośną decyzją sędziów. Poprzednio stało się tak w rewanżu z Johny'm Hendricksem. Wówczas fighter American Top Team zdobył pas w kategorii półśredniej, ale co do samego werdyktu i w tamtym przypadku można było mieć wiele zastrzeżeń, gdyż wydawało się, że to Hendricks kontroluje przebieg wydarzeń. Nikt Lawlera nie nazywa ''papierowym mistrzem'', ponieważ w swoich walkach daje z siebie absolutnie wszystko, lecz sędziowie widocznie muszą mu dodatkowo pomagać, żeby najpierw mógł w ogóle ten tytuł zdobyć, a następnie go przy sobie utrzymać.