Ladies Fight Night: emocjonujące walki i zwycięstwo Sylwii Juśkiewicz! Podsumowanie!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: sobota, 19, grudzień 2015
W ostatnią sobotę, 18 grudnia 2015 roku w Łodzi, swoją działalność zainaugurowała nowa organizacja na polskim rynku sportów walki, Ladies Fight Night. W gościnnych progach hotelu DoubleTree by Hilton odbyła się pierwsza w całości kobieca gala w Polsce z dziewięcioma pojedynkami w MMA i K-1 w karcie walk. Pękająca w szwach hala hotelowa sprawiała bardzo pozytywne wrażenie, do którego dostosowały się także uczestniczki tego historycznego wydarzenia.
Całość zaczęła się od pojedynków amatorskich. Na otwarcie w klatkoringu spotkały się dwie zawodniczki Corio Łódź w formule K-1: Paulina Maj i Magdalena Oleska. Na sześć minut obie panie zapomniały o tym, iż na codzień razem trenują i dały interesujący bój, zakończony triumfem Maj. Na tych samych zasadach Marta Gusztab z Kohorty Poznań wypunktowała Nikolę Zasępę z Uechi-Ryu Częstochowa.
Na zakończenie pierwszej części gali, w walce MMA, Kinga Jędrasik potrafiła odwrócić losy starcia z Hanną Gujwan z Millenium Rzeszów i w drugiej rundzie założyła rywalce duszenie zza pleców. Dla trenującej w Fit Fabric Łódź Jędrasik był to duży sukces.
Zobacz także:
Ladies Fight Night 1: wyniki!
Główna karta zaczęła się od konfrontacji MMA między Weroniką Zygmunt a Joanną Stysło. Jak należało oczekiwać, Stysło mocno rozpoczęła i szybko poszła po obalenie. Zawodniczka Gryfu Chełm próbowała rozbijać oponentkę z góry, lecz ta dobrze się broniła i nawet skontrowała próbą dźwigni na nogę. Przy kolejnym podejściu do sprowadzenia w wykonaniu Stysło, Zygmunt przechwyciła głowę rywalki i już w parterze wykończyła mocno założoną gilotynę. Waleczna Stysło nie odklepała, a walkę musiał przerwać sędzia po tym, jak zawodniczka na chwilę straciła przytomność. Reprezentująca Centrum Sportów Walki Zygmunt zanotowała w ten sposób swoją pierwszą zawodową wiktori, która może stać się dla niej ważnym przełomem.
Szybko potoczyło się kolejne starcie MMA, w którym Anna Urbanowicz pokonała Paulinę Borkowską. Zawodniczka Akademii Sportów Walki Free Fight po około minucie wymierzyła w kierunku oponentki potężny, nokautujący cios, kończący walkę. Urbanowicz w ten sposób kontynuuje dobrą passę, bo już wcześniej w grudniu wygrała jeden bój, także przed czasem.
Trzy kolejne walki odbyły się w kickboxerskiej formule K-1. Od mocnego uderzenia tę część zmagań rozpoczęły mistrzyni świata w Muay Thai, Katarzyna Posiadała i srebrna medalista mistrzostw świata K-1, Veronika Cmarova. Pierwsza runda to od samego startu niesamowite tempo, jakie narzuciła zwłaszcza Posiadała, z furią atakująca całym swoim bogatym arsenałem technik. W drugiej rundzie intensywność nieco spadła, co jednak nie oznacza, iż nie była ona na wysokim pułapie. Jednak dało się zauważyć, iż Słowaczka stopniowo opadała z sił, a z kolei fighterka Gladiatora Siedlce potrafiła regularnie wyprzedzać jej akcje. Trzecia runda zaś wyglądała na bardzo wyrównaną i obie dały w niej z siebie wszystko. Końcowy werdykt to niejednogłosna wygrana Posiadały, dla której był to pierwszy sukces wśród zawodowców, w dodatku badzo prestiżowy.
Łatwo swój bój wygrała Róża Gumienna. Zawodniczka Fightera Wrocław zamknęła bardzo udany dla siebie rok wygraną nad Białorusinką Veroniką Polovikovą. Gumienna od początku ruszyła do przodu ze swoimi akcjami, z którymi zaledwie 18-letnia rywalka zdecydowanie sobie nie radziła. Po kolejnym bombardowaniu Polovikova zdecydowała się nie kontynuować dalej walki, najwidoczniej zdając sobie sprawę z tego, iż Róża na ten moment to dla niej zdecydowanie za wysoka półka. Gumienna zakończyła rok 2015 z bilansem kompletu czterech zawodowych zwycięstw i z optymizmem może spoglądać na to, co przyniesie dla niej kolejny sezon, poprzedzający priorytetowy dla niej rok 2017 z wrocławskimi World Games jako głównym celem.
Na pewno nie tak swój występ wyobrażała sobie Judyta Niepogoda. Kolejna z fighterek Gladiatora Siedlce bowiem wygrała swoją konfrontację z Iloną Dziashkevich... bez walki. Białorusinka na rozgrzewce doznała kontuzji i jak się okazało, złamała rękę. To uniemożliwiło jej przystąpienie do pojedynku. Oficjalnie w rekordzie Niepogoda ma dopisaną trzecią zawodową wygraną, ale jak przyznała sama zainteresowana, tak naprawdę nie uznaje tego za zwycięstwo. Ambitna zawodniczka liczyła na pokazanie się przed łódzką publicznością, wspieraną dodatkowo przez gorący doping fanów z Siedlec. Na zobaczenie jej kunsztu będziemy musieli poczekać do kolejnych startów.
Wieczór kobiecych pojedynków wieńczyła walka wieczoru na zasadach MMA z udziałem lokalnej bohaterki, Sylwii Juśkiewicz z Fight Club Łódź. Wszechstronna atletka, która z powodzeniem rywalizuje także w Kickboxingu, mierzyła swoje siły z reprezentującą Rumunię, ale trenującą w Niemczech Alice Ardelean. Potyczka ta w pełni zasłużyła na miano walki wieczoru. Obie jej uczestniczki nie oszczędzały się ani przez moment, bez przerwy okładając się uderzeniami i kopnięciami. Prym w wymianach wiodła Juśkiewicz, pokazując ogromną agresję i chęć rozstrzygnięcia przed czasem.
W tym miejscu trzeba jednak oddać Rumunce, iż okazała się być nieprawdopodobnie twardą przeciwniczką dla ''Małej''. Potężnie rozbita i pokrwawiona Ardelean nie poddawała się do samego końca i mimo nieustannego naporu Sylwii twardo stała na nogach i nie zamierzała paść na deski. Za jej determinację ogromne słowa uznania.
Juśkiewicz za to potwierdziła swoje ogromne aspiracje, sięgające największych polskich, ale i światowych organizacji. Mimo młodego wieku udowodniła już wielokrotnie, że będzie z niej wspaniała zawodniczka, może nawet w MMA i Kickboxingu jednocześnie, gdyż w najbliższym czasie nie zamierza porzucać jednej z tych dyscyplin. I dobrze, bo w obu jest czołową polską wojowniczką. Przyszłość należy do ''Małej''.
Odnosząc się do ciekawostek, związanych z galą, pewnym urozmaiceniem, jakie zostało wprowadzone na Ladies Fight Night, była zamiana tradycyjnych pań z numerkami na... panów, którzy numery poszczególnych rund mieli wymalowane na swoich potężnych torsach. Należy pochwalić także to, że w miejscu, w którym ulokowana została ścianka prasowa, znajdował się duży telebim, na którym dalej można było śledzić przebieg walk.
Hotel DoubleTree by Hilton bardzo komfortowo ugościł uczestniczki i widzów premierowego eventu Ladies Fight Night. Mamy nadzieję, że nie ostatniego, bo cały projekt, oceniając po pierwszej gali, ma w sobie duży potencjał. Gratulacje za to należą się organizatorom gali: Łukaszowi Chmalowi i Grzegorzowi Chałubińskiemu.
Całość zaczęła się od pojedynków amatorskich. Na otwarcie w klatkoringu spotkały się dwie zawodniczki Corio Łódź w formule K-1: Paulina Maj i Magdalena Oleska. Na sześć minut obie panie zapomniały o tym, iż na codzień razem trenują i dały interesujący bój, zakończony triumfem Maj. Na tych samych zasadach Marta Gusztab z Kohorty Poznań wypunktowała Nikolę Zasępę z Uechi-Ryu Częstochowa.
Na zakończenie pierwszej części gali, w walce MMA, Kinga Jędrasik potrafiła odwrócić losy starcia z Hanną Gujwan z Millenium Rzeszów i w drugiej rundzie założyła rywalce duszenie zza pleców. Dla trenującej w Fit Fabric Łódź Jędrasik był to duży sukces.
Zobacz także:
Ladies Fight Night 1: wyniki!
Główna karta zaczęła się od konfrontacji MMA między Weroniką Zygmunt a Joanną Stysło. Jak należało oczekiwać, Stysło mocno rozpoczęła i szybko poszła po obalenie. Zawodniczka Gryfu Chełm próbowała rozbijać oponentkę z góry, lecz ta dobrze się broniła i nawet skontrowała próbą dźwigni na nogę. Przy kolejnym podejściu do sprowadzenia w wykonaniu Stysło, Zygmunt przechwyciła głowę rywalki i już w parterze wykończyła mocno założoną gilotynę. Waleczna Stysło nie odklepała, a walkę musiał przerwać sędzia po tym, jak zawodniczka na chwilę straciła przytomność. Reprezentująca Centrum Sportów Walki Zygmunt zanotowała w ten sposób swoją pierwszą zawodową wiktori, która może stać się dla niej ważnym przełomem.
Szybko potoczyło się kolejne starcie MMA, w którym Anna Urbanowicz pokonała Paulinę Borkowską. Zawodniczka Akademii Sportów Walki Free Fight po około minucie wymierzyła w kierunku oponentki potężny, nokautujący cios, kończący walkę. Urbanowicz w ten sposób kontynuuje dobrą passę, bo już wcześniej w grudniu wygrała jeden bój, także przed czasem.
Trzy kolejne walki odbyły się w kickboxerskiej formule K-1. Od mocnego uderzenia tę część zmagań rozpoczęły mistrzyni świata w Muay Thai, Katarzyna Posiadała i srebrna medalista mistrzostw świata K-1, Veronika Cmarova. Pierwsza runda to od samego startu niesamowite tempo, jakie narzuciła zwłaszcza Posiadała, z furią atakująca całym swoim bogatym arsenałem technik. W drugiej rundzie intensywność nieco spadła, co jednak nie oznacza, iż nie była ona na wysokim pułapie. Jednak dało się zauważyć, iż Słowaczka stopniowo opadała z sił, a z kolei fighterka Gladiatora Siedlce potrafiła regularnie wyprzedzać jej akcje. Trzecia runda zaś wyglądała na bardzo wyrównaną i obie dały w niej z siebie wszystko. Końcowy werdykt to niejednogłosna wygrana Posiadały, dla której był to pierwszy sukces wśród zawodowców, w dodatku badzo prestiżowy.
Łatwo swój bój wygrała Róża Gumienna. Zawodniczka Fightera Wrocław zamknęła bardzo udany dla siebie rok wygraną nad Białorusinką Veroniką Polovikovą. Gumienna od początku ruszyła do przodu ze swoimi akcjami, z którymi zaledwie 18-letnia rywalka zdecydowanie sobie nie radziła. Po kolejnym bombardowaniu Polovikova zdecydowała się nie kontynuować dalej walki, najwidoczniej zdając sobie sprawę z tego, iż Róża na ten moment to dla niej zdecydowanie za wysoka półka. Gumienna zakończyła rok 2015 z bilansem kompletu czterech zawodowych zwycięstw i z optymizmem może spoglądać na to, co przyniesie dla niej kolejny sezon, poprzedzający priorytetowy dla niej rok 2017 z wrocławskimi World Games jako głównym celem.
Na pewno nie tak swój występ wyobrażała sobie Judyta Niepogoda. Kolejna z fighterek Gladiatora Siedlce bowiem wygrała swoją konfrontację z Iloną Dziashkevich... bez walki. Białorusinka na rozgrzewce doznała kontuzji i jak się okazało, złamała rękę. To uniemożliwiło jej przystąpienie do pojedynku. Oficjalnie w rekordzie Niepogoda ma dopisaną trzecią zawodową wygraną, ale jak przyznała sama zainteresowana, tak naprawdę nie uznaje tego za zwycięstwo. Ambitna zawodniczka liczyła na pokazanie się przed łódzką publicznością, wspieraną dodatkowo przez gorący doping fanów z Siedlec. Na zobaczenie jej kunsztu będziemy musieli poczekać do kolejnych startów.
Wieczór kobiecych pojedynków wieńczyła walka wieczoru na zasadach MMA z udziałem lokalnej bohaterki, Sylwii Juśkiewicz z Fight Club Łódź. Wszechstronna atletka, która z powodzeniem rywalizuje także w Kickboxingu, mierzyła swoje siły z reprezentującą Rumunię, ale trenującą w Niemczech Alice Ardelean. Potyczka ta w pełni zasłużyła na miano walki wieczoru. Obie jej uczestniczki nie oszczędzały się ani przez moment, bez przerwy okładając się uderzeniami i kopnięciami. Prym w wymianach wiodła Juśkiewicz, pokazując ogromną agresję i chęć rozstrzygnięcia przed czasem.
W tym miejscu trzeba jednak oddać Rumunce, iż okazała się być nieprawdopodobnie twardą przeciwniczką dla ''Małej''. Potężnie rozbita i pokrwawiona Ardelean nie poddawała się do samego końca i mimo nieustannego naporu Sylwii twardo stała na nogach i nie zamierzała paść na deski. Za jej determinację ogromne słowa uznania.
Juśkiewicz za to potwierdziła swoje ogromne aspiracje, sięgające największych polskich, ale i światowych organizacji. Mimo młodego wieku udowodniła już wielokrotnie, że będzie z niej wspaniała zawodniczka, może nawet w MMA i Kickboxingu jednocześnie, gdyż w najbliższym czasie nie zamierza porzucać jednej z tych dyscyplin. I dobrze, bo w obu jest czołową polską wojowniczką. Przyszłość należy do ''Małej''.
Odnosząc się do ciekawostek, związanych z galą, pewnym urozmaiceniem, jakie zostało wprowadzone na Ladies Fight Night, była zamiana tradycyjnych pań z numerkami na... panów, którzy numery poszczególnych rund mieli wymalowane na swoich potężnych torsach. Należy pochwalić także to, że w miejscu, w którym ulokowana została ścianka prasowa, znajdował się duży telebim, na którym dalej można było śledzić przebieg walk.
Hotel DoubleTree by Hilton bardzo komfortowo ugościł uczestniczki i widzów premierowego eventu Ladies Fight Night. Mamy nadzieję, że nie ostatniego, bo cały projekt, oceniając po pierwszej gali, ma w sobie duży potencjał. Gratulacje za to należą się organizatorom gali: Łukaszowi Chmalowi i Grzegorzowi Chałubińskiemu.