Mike Zambidis wygrywa ze Steve'em Moxonem w swojej pożegnalnej walce! Video!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: wtorek, 30, czerwiec 2015
W dniu 27 czerwca 2015 roku w Atenach na gali Iron Challenge swoją ostatnią walkę karierze stoczył znakomity grecki kickboxer, Mike Zambidis (156-22). Pożegnanie było dla niego udane, gdyż przy ogromnym wsparciu trybun triumfował na kartach sędziowskich ze Steve'em Moxonem (39-12-1), zdobywając przy okazji pas mistrza świata organizacji WKU.
Sam pojedynek mógł się podobać, gdyż obaj fighterzy poszli na wymianę uderzeń i kopnięć. Bardzo niewiele do roboty w ringu miał sędzia, gdyż nie musiał rozdzielać zawodników, zdecydowanie dążących do dania publiczności jak najbardziej widowiskowego boju. Walka toczyła się przeważnie w bardzo bliskim dystansie, co poskutkowało twardą, nieustępliwą konfrontacją z obu stron.
I choć starcie śmiało można uznać za bardzo wyrównane, to jednak można było odnieść wrażenie, że zawodnikiem nieznacznie skuteczniejszym, którego akcje wywierały większe wrażenie na rywalu był Moxon. Australijczyk ani przez moment nie odstawał od faworyta gospodarzy, udało mu się nawet raz posadzić Zambidisa na deski, ale sędzia zakwalifikował to jako poślizgnięcie się Greka.
Na dobrą sprawę remis byłby sprawiedliwym rezultatem, ale najwidoczniej z racji wyjątkowego charakteru tego starcia dla Zambidisa, sędziowie przyznali mu wygraną. Przy tak równej rywalizacji ciężko mówić o jakimkolwiek wałku, chociaż Moxon może czuć się rozczarowany werdyktem. Stoczył zaciętą bitwę z Grekiem w Grecji, więc ciężko było się spodziewać, że przy takim jej przebiegu zostanie ogloszony zwycięzcą. Pokazał się jednak ze świetnej strony.
Trzeba jednak oddać również to co należne Zambidisowi, dla którego była to trzecia z rzędu wiktoria. Jak zwykle walczył do końca i poszedł na wojnę w ringu. Takim właśnie stylem walki zjednał sobie wielu fanów na całym świecie, uwielbiających jego bezkompromisowy sposób prowadzenia pojedynków. Jego wspaniałe boje, zwłaszcza takie jak ten z Chahidem Ouladem El Hadjem, a także efektowne nokauty na fighterach takich jak Albert Kraus czy Norifumi ''Kid'' Yamamoto, na zawsze pozostaną częścią współczesnej historii Kickboxingu. Możemy jedynie żałować, że upływ czasu robi swoje i nie możemy dłużej podziwiać tak wspaniałych fighterów jak Mike Zambidis.
Sam pojedynek mógł się podobać, gdyż obaj fighterzy poszli na wymianę uderzeń i kopnięć. Bardzo niewiele do roboty w ringu miał sędzia, gdyż nie musiał rozdzielać zawodników, zdecydowanie dążących do dania publiczności jak najbardziej widowiskowego boju. Walka toczyła się przeważnie w bardzo bliskim dystansie, co poskutkowało twardą, nieustępliwą konfrontacją z obu stron.
I choć starcie śmiało można uznać za bardzo wyrównane, to jednak można było odnieść wrażenie, że zawodnikiem nieznacznie skuteczniejszym, którego akcje wywierały większe wrażenie na rywalu był Moxon. Australijczyk ani przez moment nie odstawał od faworyta gospodarzy, udało mu się nawet raz posadzić Zambidisa na deski, ale sędzia zakwalifikował to jako poślizgnięcie się Greka.
Na dobrą sprawę remis byłby sprawiedliwym rezultatem, ale najwidoczniej z racji wyjątkowego charakteru tego starcia dla Zambidisa, sędziowie przyznali mu wygraną. Przy tak równej rywalizacji ciężko mówić o jakimkolwiek wałku, chociaż Moxon może czuć się rozczarowany werdyktem. Stoczył zaciętą bitwę z Grekiem w Grecji, więc ciężko było się spodziewać, że przy takim jej przebiegu zostanie ogloszony zwycięzcą. Pokazał się jednak ze świetnej strony.
Trzeba jednak oddać również to co należne Zambidisowi, dla którego była to trzecia z rzędu wiktoria. Jak zwykle walczył do końca i poszedł na wojnę w ringu. Takim właśnie stylem walki zjednał sobie wielu fanów na całym świecie, uwielbiających jego bezkompromisowy sposób prowadzenia pojedynków. Jego wspaniałe boje, zwłaszcza takie jak ten z Chahidem Ouladem El Hadjem, a także efektowne nokauty na fighterach takich jak Albert Kraus czy Norifumi ''Kid'' Yamamoto, na zawsze pozostaną częścią współczesnej historii Kickboxingu. Możemy jedynie żałować, że upływ czasu robi swoje i nie możemy dłużej podziwiać tak wspaniałych fighterów jak Mike Zambidis.