Rafael dos Anjos pokonał Anthony'ego Pettisa z naderwanym więzadłem w kolanie!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 16, marzec 2015
W dodatku uraz, jakiego się nabawił był dość poważny, gdyż chodzi o naderwanie więzadła pobocznego piszczelowego w kolanie. Nie przeszkodził on jednak fighterowi z ''Kraju Kawy'' w odniesieniu najważniejszego zwycięstwa w swojej karierze. Na konferencji prasowej po UFC 185 opowiedział o całej sytuacji.
"W dniu, w którym UFC kręciło ze mną materiał do Countdownu, tego samego dnia gdy nagrywali część moich sparingów, uszkodziłem moje kolano. Myślę, że poprzez fakt, iż przez całą karierę byłem bardzo aktywny, nigdy nie miałem kontuzjowanego kolana. Przez całe życie. Moje kolano jest naprawdę bardzo twarde i silne. Lecz stało się to pierwszy raz. Było to jakieś trzy tygodnie temu - nie mogłem walczyć w parterze, nie mogłem robić zapasów od tamtego momentu."
"Nie wiem czy zauważyliście, ale nie wykonywałem żadnych kopnięć podczas otwartych treningów, ponieważ byłem odwodniony i nie chciałem pogorszyć swojej kontuzji. Więc wszystko poszło doskonale podczas walki.'"
W starciu, w którym wszystko szło po myśli dos Anjosa, perfekcyjnie zrealizował swój plan taktyczny. Do tego stopnia, iż wysoko notowany do tej pory w rankingach bez podziału na kategorie wagowe Pettis nie miał zupełnie sposobu na powstrzymanie rozpędzonego rywala."Strategia polegała na tym, żeby ścigać go, mocno uderzać i sprawieniu, że będzie się bać moich pięści. Myślę, że udało mi się to. Jak go trafiłem po raz pierwszy, obraz pojedynku się zmienił."
Pierwszy brazylijski mistrz wagi lekkiej w historii UFC jest pełen optymizmu i liczy na to, że kontuzja kolana w jego przypadku nie jest poważna."W zasadzie to jeszcze nie byłem u lekarza. Muszę zrobić prześwietlenie, tak dla pewności. Ale uważam, iż nie jest źle i nie będę potrzebować zabiegu. Poczułem tylko pstryknięcie, lecz nie sądzę, że konieczna będzie operacja.'"
30-letni dos Anjos sprawił dużą niespodziankę, gdyż nie tylko wygrał z Pettisem, ale i zdominował tę walkę od początku do końca, triumfując w każdej z pięciu rund. I to mimo poważnej dolegliwości, przez którą mógł nawet nie przystąpić w ogóle do tej rywalizacji. Na pewno nie żałuje swojej decyzji o podjęciu wyzwania i jako mistrz wagi lekkiej w pierwszej obronie pasa zmierzy się z wygranym w pojedynku Khabiba Nurmagomedova (22-0 MMA, 6-0 UFC) z Donaldem Cerrone (27-6 MMA, 14-3 UFC).