Duchowny Fiodora Emelianenko pod wpływem alkoholu i z bronią!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 09, luty 2015
Nie od dziś wiadomo, że mądry człowiek winien otaczać się właściwymi ludźmi. Niestety człowiek nie zawsze może przewidzieć konsekwencje takiej czy innej znajomości. Niezależnie od zaufania i statusu takiej osoby. Niestety doświadczył tego rosyjski zawodnik Fiodor Emelianenko. Rosjanin to największy fighter MMA wagi ciężkiej w historii tego sportu, ale i tak nie uniknął takiej kompromitującej (po kilku latach) znajomości. Niestety powodem jest jego dobre serce, wiara i pewien brat kościoła prawosławnego.
Bynajmniej też nie chodzi o jego młodszego brata Aleksandra, nadużywającego alkoholu i mającego mnóstwo problemów w tym ostatni, za który stoi w tych dniach przed sądem za porwanie i zgwałcenie kobiety.
Teraz powodem jest zupełnie inny brat a w zasadzie braciszek zakonny Władymir Gawriłow, którego rosyjski mistrz brał jako spowiednika i duchowego mentora na kilka walk w amerykańskiej organizacji Strikeforce w USA. Duchowny w pewnym stopniu stanowił o kolorycie i oryginalności rosyjskiego mistrza a ten podkreślał jak to ważne by tacy krystalicznie czyści i uczciwi ludzie go otaczali. Chyba jednak "nie wszystko złoto co się świeci" a nie wszyscy kapłani to święci.
Ojciec Władymir kilka dni temu będąc za kierownicą skromnej Toyoty Landcruiser spowodował wypadek. Niestety ojczulek był pijany a dodatkowo złapano go z kilkoma butelkami alkoholu w samochodzie podczas rutynowej kontroli. To nie wszystko, bo w trakcie przeszukania znaleziono przy nim broń palną (!). Na co religijnemu braciszkowi była prawdziwa spluwa za pasem? Bóg jeden raczy wiedzieć, ale Rosja to nie jest mimo wszystko oazą spokoju i być może poza pismem świętym warto dysponować ostrzejszymi argumentami?
Tych słownych też bratu Władymirowi nie brakowało co z lubością graniczącą z perwersją nagrała będąca przypadkowo na miejscu ekipa telewizyjna. Brat Władymir do kamery powiedział: "Jestem sługą Kościoła i umrę za niego". Na razie jednak, zamiast umierać za wiarę zapowiedział, ekspertyzę prawną na temat wypadku. Wracając jednak do Fiodora Emelianenko, ewidentnie widać, że czasem nawet tak prawy człowiek jak on nie przewidzi co w drugim człowieku siedzi. Wielebnego kapłana czeka teraz trochę wyjaśnień swojej roli i swojego zachowania wobec Cerkwi i oczywiście
Bynajmniej też nie chodzi o jego młodszego brata Aleksandra, nadużywającego alkoholu i mającego mnóstwo problemów w tym ostatni, za który stoi w tych dniach przed sądem za porwanie i zgwałcenie kobiety.
Teraz powodem jest zupełnie inny brat a w zasadzie braciszek zakonny Władymir Gawriłow, którego rosyjski mistrz brał jako spowiednika i duchowego mentora na kilka walk w amerykańskiej organizacji Strikeforce w USA. Duchowny w pewnym stopniu stanowił o kolorycie i oryginalności rosyjskiego mistrza a ten podkreślał jak to ważne by tacy krystalicznie czyści i uczciwi ludzie go otaczali. Chyba jednak "nie wszystko złoto co się świeci" a nie wszyscy kapłani to święci.
Ojciec Władymir kilka dni temu będąc za kierownicą skromnej Toyoty Landcruiser spowodował wypadek. Niestety ojczulek był pijany a dodatkowo złapano go z kilkoma butelkami alkoholu w samochodzie podczas rutynowej kontroli. To nie wszystko, bo w trakcie przeszukania znaleziono przy nim broń palną (!). Na co religijnemu braciszkowi była prawdziwa spluwa za pasem? Bóg jeden raczy wiedzieć, ale Rosja to nie jest mimo wszystko oazą spokoju i być może poza pismem świętym warto dysponować ostrzejszymi argumentami?
Tych słownych też bratu Władymirowi nie brakowało co z lubością graniczącą z perwersją nagrała będąca przypadkowo na miejscu ekipa telewizyjna. Brat Władymir do kamery powiedział: "Jestem sługą Kościoła i umrę za niego". Na razie jednak, zamiast umierać za wiarę zapowiedział, ekspertyzę prawną na temat wypadku. Wracając jednak do Fiodora Emelianenko, ewidentnie widać, że czasem nawet tak prawy człowiek jak on nie przewidzi co w drugim człowieku siedzi. Wielebnego kapłana czeka teraz trochę wyjaśnień swojej roli i swojego zachowania wobec Cerkwi i oczywiście