Rousimar Palhares: ''Poddam Jake'a Shieldsa!''
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 22, styczeń 2015
W najbliższych miesiącach dojdzie do jednej z najciekawszych na papierze walk w dotychczasowej historii World Series of Fighting. Zmierzą się bowiem dwaj byli zawodnicy UFC i stawką tego boju będzie pas mistrzowski w wadze półśredniej, w którego posiadaniu jest obecnie Rousimar Palhares (17-6). Chrapkę na jego tytuł ma Jake Shields (31-7-1).
Po ostatniej wygranej na WSOF 17 z Brianem Fosterem, Shields zapewnił sobie pozycję pretendenta, ale nie jest znana jeszcze ani data, ani miejsce rozegrania jego starcia z Brazylijczykiem. Amerykanin zaraz po tym sukcesie zaatakował słownie Palharesa, nazywając go ''walczącym w brudny sposób zawodnikiem'', co odnosi się do jego firmowych dźwigni na nogę, którymi często powoduje poważne kontuzje u swoich przeciwników. Shields zapowiedział, że zrobi to samo ze swoim najbliższym rywalem. Jak on na to zareagował?
''To co ten gość o mnie mówi jest dziwne, ale nawet papuga potrafi mówić. Nadszedł czas na ciężką pracę i przekonamy się, kto jest lepszy. Wiecie, dlaczego jest tak wściekły? Ponieważ wie, że teraz musi walczyć ze mną i zdaje sobie sprawę z tego, że przegra, a ja go poddam. On trenuje Jiu-Jitsu i wie o tym.''
Uwagi odnośnie jego nieczystego stylu walki też spływają po nim jak po kaczce. ''Nie przejmuje się już tym. Dzięki Bogu nie marnuje zbyt dużo energii, by zwracać uwagę na tego typu opinie. Jestem teraz bardziej doświadczony, więc to już mnie nie obejmuje.''
To zestawienie sprawia, że ''Toquinho'' jest przekonany o tym, że po jego zakończeniu to jego ręka powędruje do góry. On i Shields znani są ze swoich umiejętności grapplerskich, razem mają na koncie 26 zwycięstw przez poddania. Ale zdecydowanie wyżej ocenia własne Jiu-Jitsu.
''Uważam, iż to wspaniałe, gdyż wie jak to się wszystko skończy. Teraz może sobie dużo mówić, ponieważ gdy nadejdzie właściwa pora, zwycięstwo będzie moje. Nie wiem, czy to tylko pewność siebie, ale po prostu wiem, iż tak będzie. Nie mam co do tego wątpliwości, bo obaj wywodzimy się z Jiu-Jitsu, a przynajmniej ja, więc to moja walka i wygram ją. Gdy położę na nim ręce, zda sobie sprawę z tego z kim rywalizuje.''
Palhares obecnie jest w USA, gdzie wspiera Richardsona Moreirę w jego przygotowaniach do konfrontacji z Ildemarem Alcantarą na UFC Fight Night 183. Potem, jak już wróci do ojczyzny, podda się operacji kontuzjowanego kolana. Nie zmienia to faktu, iż chce walki z Shieldsem najszybciej, jak to będzie możliwe.
''Jestem teraz w Kalifornii, pomagam przyjacielowi w jego obozie treningowym i gdy wrócę nie zajmie mi dużo czasu, by znowu walczyć. Przejdę operację kolana w ciągu 20 dni i rozpocznę terapię cztery dni po tej operacji. Po trzech tygodniach będę w stanie znowu trenować i wówczas poproszę mojego menadżera o ustalenie daty mojego kolejnego zwycięstwa'' - buńczucznie zapowiada Palhares.
Ostatnio Brazyliczyk poddał w charakterystycznym dla siebie, brutalnym stylu innego weterana UFC, Jona Fitcha. Czy podobny los czeka Jake'a Shieldsa?
Po ostatniej wygranej na WSOF 17 z Brianem Fosterem, Shields zapewnił sobie pozycję pretendenta, ale nie jest znana jeszcze ani data, ani miejsce rozegrania jego starcia z Brazylijczykiem. Amerykanin zaraz po tym sukcesie zaatakował słownie Palharesa, nazywając go ''walczącym w brudny sposób zawodnikiem'', co odnosi się do jego firmowych dźwigni na nogę, którymi często powoduje poważne kontuzje u swoich przeciwników. Shields zapowiedział, że zrobi to samo ze swoim najbliższym rywalem. Jak on na to zareagował?
''To co ten gość o mnie mówi jest dziwne, ale nawet papuga potrafi mówić. Nadszedł czas na ciężką pracę i przekonamy się, kto jest lepszy. Wiecie, dlaczego jest tak wściekły? Ponieważ wie, że teraz musi walczyć ze mną i zdaje sobie sprawę z tego, że przegra, a ja go poddam. On trenuje Jiu-Jitsu i wie o tym.''
Uwagi odnośnie jego nieczystego stylu walki też spływają po nim jak po kaczce. ''Nie przejmuje się już tym. Dzięki Bogu nie marnuje zbyt dużo energii, by zwracać uwagę na tego typu opinie. Jestem teraz bardziej doświadczony, więc to już mnie nie obejmuje.''
To zestawienie sprawia, że ''Toquinho'' jest przekonany o tym, że po jego zakończeniu to jego ręka powędruje do góry. On i Shields znani są ze swoich umiejętności grapplerskich, razem mają na koncie 26 zwycięstw przez poddania. Ale zdecydowanie wyżej ocenia własne Jiu-Jitsu.
''Uważam, iż to wspaniałe, gdyż wie jak to się wszystko skończy. Teraz może sobie dużo mówić, ponieważ gdy nadejdzie właściwa pora, zwycięstwo będzie moje. Nie wiem, czy to tylko pewność siebie, ale po prostu wiem, iż tak będzie. Nie mam co do tego wątpliwości, bo obaj wywodzimy się z Jiu-Jitsu, a przynajmniej ja, więc to moja walka i wygram ją. Gdy położę na nim ręce, zda sobie sprawę z tego z kim rywalizuje.''
Palhares obecnie jest w USA, gdzie wspiera Richardsona Moreirę w jego przygotowaniach do konfrontacji z Ildemarem Alcantarą na UFC Fight Night 183. Potem, jak już wróci do ojczyzny, podda się operacji kontuzjowanego kolana. Nie zmienia to faktu, iż chce walki z Shieldsem najszybciej, jak to będzie możliwe.
''Jestem teraz w Kalifornii, pomagam przyjacielowi w jego obozie treningowym i gdy wrócę nie zajmie mi dużo czasu, by znowu walczyć. Przejdę operację kolana w ciągu 20 dni i rozpocznę terapię cztery dni po tej operacji. Po trzech tygodniach będę w stanie znowu trenować i wówczas poproszę mojego menadżera o ustalenie daty mojego kolejnego zwycięstwa'' - buńczucznie zapowiada Palhares.
Ostatnio Brazyliczyk poddał w charakterystycznym dla siebie, brutalnym stylu innego weterana UFC, Jona Fitcha. Czy podobny los czeka Jake'a Shieldsa?