free templates joomla

UFC zatrudnia "zawodnika" WWE z rekordem 0-0! Phil Brooks z kontraktem!

Phil Brooks Jednym z byłych mistrzów UFC w wadze ciężkiej był Brock Lesnar, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Zapisał się w historii zarówno MMA, jak i samego UFC, jako bardzo dobry zawodnik. Poza tym, że dobrze walczył, przynosił organizacji bardzo duże pieniądze. Wygląda na to, że to właśnie z ich powodu, a raczej ich braku, Dana White postanowił "dać szansę" zawodnikowi WWE, Philowi Brooksowi, znanemu jako "CM Punk". Niestety popularny wrestler nie stoczył nigdy w życiu walki na zasadach MMA. Dlaczego więc trafił do UFC?

Decyzja o podpisaniu kontraktu z Brooksem została ogłoszona w weekend, podczas gali UFC 181. Od razu została skrytykowana przez fanów oraz specjalistów. Jednym z pierwszych głosów oburzenia był głos Bena Askrena, zawodnika wagi półśredniej, z rekordem 14-0. Dlaczego ten zawodnik tak zareagował? Kilka dni wcześniej Dana White odmówił podpisania kontraktu z mistrzem organizacji Bellator FC i olimpijczykiem w zapasach, z rekordem 14-0, bo miał za mało doświadczenia.

Smutne w całej historii jest to, że UFC przez system pay-per-view oraz wysokie ceny biletów na gale traci wielu fanów, którzy nie mogą pozwolić sobie na kibicowanie i śledzenie eventów na żywo. Powoduje to także problemy dla organizacji, której w ostatnim czasie zaczyna brakować pieniędzy. Dlatego władze federacji zwróciły się w stronę WWE, aby zatrudniając ich zawodnika, zabrać także fanów popularnego w tamtym środowisku "CM Punka". Ruch z biznesowego punktu widzenia jest na pewno niegłupi, jednak ze sportowego bardzo krzywdzący dla prawdziwych zawodników MMA, którzy ciężko pracują, aby dostać szansę walki w UFC. Dlatego też, przez takie posunięcia UFC może stracić sympatię fanów.

Traci też wizerunek UFC, o którym sam Dana White mówił, że jest to miejsce w którym walczą najlepsi z najlepszymi. W obliczu ostatnich wiadomości ciężko zastosować to stwierdzenie. Zabawny jest również fakt, że sam zawodnik nie wie, czy będzie startował w kategorii średniej czy półśredniej, pomiędzy którymi waha się jego waga.

Cała historia budzi pewien niesmak, jednak z drugiej strony uśmiech i nadzieje. Jeśli trafi się kolejny "Brock Lesnar", to na pewno wpłynie to pozytywnie na samą organizację i jej finanse. Jednak możliwe, że epizod Brooksa w UFC zaliczy się do kategorii "one and done" i po jego debiucie więcej o nim nie usłyszymy. Niemniej jak pokazuje praktyka, chociażby z krajowego podwórka, celebryci przyciągają ludzi na gale. Może dzięki temu zabiegowi UFC faktycznie zarobi więcej pieniędzy, co pozytywnie odbije się na innych zawodnikach i galach. Zobaczymy.