Tito Ortiz: Czy warto walczyć z kimś takim jak King Mo?
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: piątek, 05, grudzień 2014
Były mistrz UFC w wadze półciężkiej a obecnie zawodnik Bellator MMA Tito Ortiz w wywypowiedzi dla amerykańskiego portalu mmamania.com powiedział, że nie zamierza walczyć z Muhammedem "King Mo" Lawalem, bo zwycięstwo w tej walce nie przyniesie mu ani tytułu, ani chwały. Ortiz powiedział, że Lawal co prawda opowiada wiele nieprzyjemnych rzeczy o nim, ale nie ma żadnej wartości jako rywal.
"Mam jeszcze dwie walki w umowie i walczyć z King Mo to będzie krok wstecz. Chcę walczyć z kimś kto ma realne możliwości do walki o tytuł. Czy warto walczyć z kimś takim jak King Mo? To nie ma sensu. Dlaczego miałbym tracić pozostałe pojedynki z kimś kto nie ma sensu?" - powiedział doświadczony w pojedynkach w oktagonie i na słowa Tito Ortiz mający za sobą wiele takich trash talk za sobą.
"To przegrana sytuacja. Gdybym go pokonał, to wszystko byłoby w porządku. Jeśli przegrasz - zostaniesz pokonany przez "Kinga Mo". To jest głupia walka. On jest tylko wyrobnikiem. Mówi, jak uliczny szczur i nie ma to dla mnie sensu" - kontynuował swoje stanowisko na szalę kładąc cały swój autorytet jaki zdobył w UFC i obecnie zdobywa w Bellator MMA zarządzanym przez Scotta Cokera.
W uzasadnieniu stwierdził: "Chcę zostać mistrzem świata, walczyć z kimś, kto będzie dla mnie dobry. Nie chcę walczyć z tymi, którzy nie wygrywają normalnie". Zapewne szybko doczekamy się odpowiedzi drugiej strony, ale warto pamiętać, że to Tito Ortiz walką ze Stephanem Bonnarem "wykręcił" rekordową oglądalność w Spike TV gali Bellator 131 na poziomie 2 milionów widzów. Było to blisko dwa razy więcej niż druga walka Chandlera i Alvareza. Tak więc to on dyktuje warunki.
"Mam jeszcze dwie walki w umowie i walczyć z King Mo to będzie krok wstecz. Chcę walczyć z kimś kto ma realne możliwości do walki o tytuł. Czy warto walczyć z kimś takim jak King Mo? To nie ma sensu. Dlaczego miałbym tracić pozostałe pojedynki z kimś kto nie ma sensu?" - powiedział doświadczony w pojedynkach w oktagonie i na słowa Tito Ortiz mający za sobą wiele takich trash talk za sobą.
"To przegrana sytuacja. Gdybym go pokonał, to wszystko byłoby w porządku. Jeśli przegrasz - zostaniesz pokonany przez "Kinga Mo". To jest głupia walka. On jest tylko wyrobnikiem. Mówi, jak uliczny szczur i nie ma to dla mnie sensu" - kontynuował swoje stanowisko na szalę kładąc cały swój autorytet jaki zdobył w UFC i obecnie zdobywa w Bellator MMA zarządzanym przez Scotta Cokera.
W uzasadnieniu stwierdził: "Chcę zostać mistrzem świata, walczyć z kimś, kto będzie dla mnie dobry. Nie chcę walczyć z tymi, którzy nie wygrywają normalnie". Zapewne szybko doczekamy się odpowiedzi drugiej strony, ale warto pamiętać, że to Tito Ortiz walką ze Stephanem Bonnarem "wykręcił" rekordową oglądalność w Spike TV gali Bellator 131 na poziomie 2 milionów widzów. Było to blisko dwa razy więcej niż druga walka Chandlera i Alvareza. Tak więc to on dyktuje warunki.