Smutna wiadomość dotarła do nas z Holandii. Przedwczoraj, czyli 5 listopada 2014 roku zmarł Hans Nijman. Został zastrzelony przez nieznanych sprawców, którzy ze swoich samochodów strzelali do niego, gdy był we własnym aucie naprzeciwko należącego do niego gymu Top Team w Beverwijk. Miał 55 lat. 

Nijman, który rywalizował w wadze ciężkiej, był jednym z pionierów MMA. Największy rozgłos zdobył, walcząc dla organizacji RINGS w Japonii i Holandii w latach 1995-1999, dla której stoczył łącznie aż dwanaście pojedynków, z czeg wygrał w dziewięciu.

Dostał nawet możliwość wystąpienia na gali legendarnej PRIDE FC w styczniu 2000 roku, lecz w swoim jedynym boju dla niej uległ przez poddanie Kazuyuki'emu Fujicie. Ostatnią walkę Holender stoczył 8 czerwca 2003 roku w Amsterdamie. Przegrał wówczas przez balachę z Cheickiem Kongo.

Jego końcowy rekord to dziewięć zwycięstw i sześć porażek.

              

Niewykluczone, iż powodem, dla którego Nijman został zamordowany były kwestie związane z jego powiązaniami ze światkiem przestępczym. W tej działalności współpracował z innym zawodnikiem, mającym na koncie starty dla RINGS, Dickiem Vrijem, który od niedawna przebywa w więzieniu w obawie o własne życie. Niezależnie od tego, holenderskie środowisko sportów walki straciło właśnie jednego ze swoich zasłużonych przedstawicieli.