free templates joomla

Ronaldo Souza oferuje Gegardowi Mousasi pomoc w robieniu wagi!

Ronaldo Souza Już jutro, 5 września 2014 w Ledyard odbędzie się gala UFC Fight Night 50. W walce wieczoru, mającej kolosalne znaczenie dla dalszych losów w kategorii średniej zmierzą się Ronaldo Souza (20-3 MMA, 3-0 UFC) i Gegard Mousasi (35-4-2 MMA, 2-1 UFC). W związku ze stawką, o jaką toczy się to starcie możnaby podejrzewać, że obaj będą skupiać się na sobie, ale tak nie jest. Souza nawet złożył propozycję, że w razie czego jest w stanie pomóc swojemu przeciwnikowi w zbijaniu wagi, by osiągnął wymagany limit!

Cała sytuacja może jednak dziwić mniej, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, iż obaj prywatnie są przyjaciółmi, a zbliżający się bezpośredni pojedynek między nimi nie zmienia niczego w ich relacjach. Zdaniem Souzy to coś absolutnie normalnego.

"W Japonii pomogłem mu zbijać wagę i po tym walczyłem z Mousasi'm tego samego dnia. To część sportu. Jeśli potrzebuje pomocy w zrzucaniu wagi, bez problemu pomogę mu ponownie. Poza oktagonem jesteśmy przyjaciółmi i walczymy wewnątrz oktagonu. To część sportu. Kilka miesięcy temu Mousasi był w Brazylii i zjedliśmy razem lunch. Jesteśmy przyjaciółmi i jest to po prostu część sportu."

"Jacare", czyli "Aligator" przypomniał także o ich pierwszym pojedynku, jaki stoczyli w 2008 roku w finale turnieju organizacji DREAM, opisując jego przebieg ze swojej własnej perspektywy. Wówczas górą był "The Dreamcatcher".

"Pamiętam, iż czułem się bardzo dobrze w tamtej walce. Byłem w pozycji, którą bardzo lubię, będąc na górze w parterze. Czułem się bardzo komfortowo w tej pozycji i Mousasi wykonał to kopnięcie, potem bardziej uważałem na tego typu akcje. Wierzę, że to już się ponownie nie wydarzy."

Brazylijczyk chce wyrównać rachunki z holendersko-ormiańskim fighterem, lecz nie ma w tym choćby cienia zawiści. Takie zjawiska, gdy presja i chęć osiągnięcia szczytu MMA nie spychają na dalszy plan istniejącej między zawodnikami przyjaźni jest wspaniałym przykładem na to, że nie trzeba za wszelką cenę robić otoczki konfliktu przed walką. Nie było przed tym wydarzeniem żadnych prób podgrzania atmosfery jakąś wypowiedzią czy przepychankami. To było po prostu niemożliwe ze wzlędu na zażyłość między Souzą a Mousasi'm. Poza tym, obaj to wyborni zawodnicy, więc i takiej dodatkowej reklamy nie potrzebują. Ale gdy już wejdą do oktagonu możemy być pewni, że jeden drugiemu nie odpuści ani na milimetr. A po całej sprawie, jak przystało na kumpli zapewne wyskoczą razem na piwo lub inny trunek.