Fighter UFC Shane del Rosario nie żyje!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: piątek, 29, listopad 2013
30-letni amerykański zawodnik wagi ciężkiej w organizacji UFC, Shane del Rosario niestety nie żyje. Ta smutna wiadomość dotarła ze szpitala Hoag Memorial Hospital Presbyterian w Newport Beach, w Kalifornii i została potwierdzona przez policję, managera i rodzinę zawodnika. Przypomnijmy, że trzy dni temu po zatrzymaniu akcji serca del Rosario doznał zapaści i został hospitalizowany. Odkryto niewydolność krążenia. Od wtorku 27-go listopada sytuacja była krytyczna według menedżera, Jasona House i tylko cud mógł uratować życie zawodnika.
Niestety takowy nie nastąpił i mamy tragiczną wiadomość o śmierci młodego jeszcze sportowca. Zapewne zrodzi się wiele pytań, jak zawodnik będący w szczycie kariery, badany, diagnozowany i objęty systematyczną opieką lekarską - mógł umrzeć w oczekiwaniu na kolejną walkę, która czekać go miała na gali UFC 168? Jednak są to już kwestie i wnioski post factum, bo dziś świat Mieszanych Sztuk Walki, okrył się żałobą po stracie świetnego fightera.
Shane del Rosario trenujący w Team Oyama zaczynał wielką karierę od zdobycia tytułu mistrza świata Muay Thai w organizacji WBC Muay Thai. Stracił go w 2008 roku w walce z Holendrem Ginty Vrede, który w dwa tygodnie później w podobnych okolicznościach jak opisane powyżej, zmarł w wieku 22 lat. Shane odzyskał osierocony pas. Jednocześnie kontynuował karierę w MMA, którą rozpoczął w 2006 roku w organizacji KOTC. Serię zwycięstw bez porażki poprzez organizacje EliteXC, M-1 Global i Strikeforce kontynuował, aż do pierwszej walki w UFC ze Stipe Miocicem, z którym przegrał niespodziewanie. Drugi i ostatni pojedynek stoczył blisko rok temu przegrywając z Patem Barrym.
Niestety takowy nie nastąpił i mamy tragiczną wiadomość o śmierci młodego jeszcze sportowca. Zapewne zrodzi się wiele pytań, jak zawodnik będący w szczycie kariery, badany, diagnozowany i objęty systematyczną opieką lekarską - mógł umrzeć w oczekiwaniu na kolejną walkę, która czekać go miała na gali UFC 168? Jednak są to już kwestie i wnioski post factum, bo dziś świat Mieszanych Sztuk Walki, okrył się żałobą po stracie świetnego fightera.
Shane del Rosario trenujący w Team Oyama zaczynał wielką karierę od zdobycia tytułu mistrza świata Muay Thai w organizacji WBC Muay Thai. Stracił go w 2008 roku w walce z Holendrem Ginty Vrede, który w dwa tygodnie później w podobnych okolicznościach jak opisane powyżej, zmarł w wieku 22 lat. Shane odzyskał osierocony pas. Jednocześnie kontynuował karierę w MMA, którą rozpoczął w 2006 roku w organizacji KOTC. Serię zwycięstw bez porażki poprzez organizacje EliteXC, M-1 Global i Strikeforce kontynuował, aż do pierwszej walki w UFC ze Stipe Miocicem, z którym przegrał niespodziewanie. Drugi i ostatni pojedynek stoczył blisko rok temu przegrywając z Patem Barrym.