free templates joomla

Chandler vs Alvarez II - Walka Roku czy Przekręt Roku?

Alvarez vs ChandlerWiele kontrowersji w świecie MMA wywołała sobotnia walka o pas wagi lekkiej organizacji Bellator MMA. W Long Beach w Kalifornii w sobotę 2-go listopada Eddie Alvarez (25-3 MMA, 10-1 BMMA) i broniący pasa mistrzowskiego Michael Chandler (12-1 MMA, 9-1 BMMA) toczyli nieprawdopodobny bój o każdy centymetr klatki na gali Bellator 106. Bez mała w tej organizacji mogła to być nawet "Walka Roku" choć dobrych starć tam nie brakuje. Ich wysiłek nie bez trudu i kontrowersji oglądali i punktowali sędziowie. Właśnie owo sędziowanie spotkało się z szeroką dyskusją, która rozgorzała tuż po walce wygranej 2-1 przez Alvareza. Z grubsza "Walka Roku" wygląda na "Przekręt Roku" w odczuciu wielu fanów i nawet fachowców.

Oczywiście każdy ma prawo do własnej oceny walki, ale także kibice, media a także często inni walczący zawodnicy mają prawo do oceny decyzji sędziów. Ci w odróżnieniu od polskich sądów powszechnych i papieża - bywają omylni i to zadaje się potwierdzać sobotni bój w Long Beach Convention Center. Sędziowie Steven Davis i Derek Cleary postawili na Alvareza, zaś Mike Beltran na Chandlera. Każdy z nich oceniał inne walory każdego z zawodników i brał inne parametry oceny wydarzeń w klatce. Czy słusznie i czy sędziowie nie kierowali się innymi niż sportowe, względami?

Wiadomo powszechnie, że walka miała wiele aspektów pozasportowych a od nich, nie są niezależni także sędziowie, Stanowe Komisje Atletyki czy organizacje. Ze zwycięstwa Alvareza cieszył się sam Dana White - szef UFC, który zabiegał o kontrakt z Alvarezem, ale przegrał sądową batalię z Bellatorem i Bjornem Rebneyem. Uczuciowo związany z Daną White, Alvarez wygrywając, dołożył kolejną cegiełkę do i tak napiętej sytuacji na linii Bellator - UFC. Oczywiście nikt nie ma mu za złe wygranej z Chandlerem, ale czy była to słuszna wygrana?

 Czy rewanżowa walka wymaga by pretendent, który chce zabrać pas, musi wyraźnie pokazać, że jest tego godzien, czy wystarczy tylko mieć przerwać i uzbierać punkciki by stać się mistrzem? Przeanalizujmy zatem runda po rundzie tę walkę i to co działo się w niej. Fakty, które zadecydowały o werdykcie nie są jasne do końca, bo sędziowanie w Bellatorze, akurat w tej walce może nasuwać pytanie o to czy to to samo MMA co w UFC i innych organizacjach?

W pierwszym starciu Alvarez w końcówce rundy przegrywa ją ewidentnie lądując na głowie po suplesie Chandlera, wstaje ale na pewno to nie jest jego runda. W drugiej jest trzykrotnie obalany i odpowiada tylko raz ciosem, który powoduje to że Chandler raz przyklęka na ułamek sekundy. Rundę jednak Alvarez przegrywa, bo obalony kończy na plecach. Może w boksie, by ją punktowano na jego korzyść, ale to jest MMA i tej wygrać nie powinien, bo akcje Chandlera są wyraźniejsze i to on jest non stop w natarciu.

W trzeciej Chandler ma kryzys i przegrywa początkowo rundę w ciosach. Na twarzy widać opuchlizny i rozcięcia. Widać, że ciosy Alvareza nie trafiały w próżnię. Alvarez mądrze broni wejść w nogi i sam próbuje ataku i obalenia. Bezskutecznie i za chwilę trwoni przewagę. W końcówce rundy na minutę przed końcem Alvarez, znów jest obalony i walkę kończy na plecach, prasowany uderzeniami łokciem. Rundę sędziowie punktują ją dla niego, choć ewidentnie widać, że jej nie prowadzi, kończąc walkę na plecach i będąc obijanym.

Czwarte starcie Alvarez zaczyna bardzo bojowo. Możliwe, że czuje, iż przegrywa na punkty. Goni Chandlera, zapędza go pod siatkę, uderza kopie...i po chwili dostaje filmowe kopniecie kolanem na szczękę po czym jest obalony i znów obijany z góry. Zaczyna też krwawić z łuku brwiowego. Broni się ale Chandler pojedynczymi silnymi uderzeniami z góry bije go i ciąga po całej macie. Alvarez nie wstaje do końca rundy z pleców. W tej rundzie nie ma o czym mówić. Przegrana z kretesem Alvareza.

Ostatnią rundą Alvarez chce nadrobić niekorzystne wrażenie, ale kolejne ciosy na początku prują powietrze. Unika jednak dwóch kopnięć z wyskoku i broni wejścia w nogi. Chandler zaś pokazuje czym są odchylenia i świetnie broni się przed kolejnymi atakami Alvareza, kontruje też mocno podbródkowym i to robi wrażenie. Po chwili jest obalony a Chandler siedzi mu na plecach i próbuje duszenia. Alvarezowi udaje się wybronić z trudem, ale przechodzi do kontrataku i w szamotaninie to on przez moment jest górą. Jednak po kilkunastu sekundach Chandler wstaje pokazując też wielką sprawność jaką dysponuje. Alvarez zyskuje optyczną i na dwie minuty przed po nieudanym przetoczeniu się Chandlera, ma pozycję do duszenia! Duszenie się nie udaje, ale obija Chandlera. Jednak na 40 sekund przed końcem traci pozycję i Chandler przechodzi do kontrataku. Nadludzkim wysiłkiem rzuca go suplesem na biodra i Alvarez do końca już walki siedzi na tyłku czekając na końcową syrenę. Rundę można minimalnie zapisać na jego konto choć ani początek, ani koniec nie należał do niego.

Cóż, sędziowie wbrew pozorom nie mieli tu, aż tak trudnego zadania jak by się zdawało. Generalnie zawsze można postawić to przed wojskowym wyborem: czy lepiej wygrać bitwę i stracić 70% żołnierzy czy przegrać i ponieść tylko 20% strat? Patrząc na obrażenia obu fighterów, taki wybór nasuwa się samoistnie na myśl. Kolejną sprawą jest punktacja ciosów w stosunku do obaleń i na odwrót. Ciosy są po stronie Alvareza ilościowo, ale poza jednym silnym uderzeniem, po którym Chandler przyklęknął to właśnie uderzenia Chandlera były wyraźniejsze. Eddie zyskał przewagę uderzeniami w parterze tylko w piątem starciu, ale mimo to nie mógł utrzymać Chandlera dłużej w tej płaszczyźnie, bo zapasy ma nieporównywalnie słabsze.

Co zatem zadecydowało o punktacji na jego korzyść? Naprawdę trudno dociec. Ponoć mistrza trzeba pokonać wyraźnie a tu trudno nawet taki wątek podjąć, bo Alvarez nie miał przewagi a już o wyraźnej - trudno mówić. Na dobrą sprawę z pięciu rund można mu zapisać jedną na plus (piątą) lub z nadużyciem obrazu, alkoholu lub ciemnych okularach - dwie. Czy to wystarczająca przepustka, by sędziowie decydowali o utracie tytułu przez Chandlera, który dodatkowo ich pierwszą walkę zakończył przed czasem? Wygrywasz z kimś przed czasem, jesteś mistrzem i on odbiera ci pas po dwóch wygranych rundach z pięciu - czy to jest uczciwe? Jesteś gorszym fighterem w przekroju obu walk? Jakie są kryteria oceny i jak daleko sędziowie mogą się posunąć w nadinterpretacji? Patrząc na zawodowy boks i wyczyny tamtejszych "arbitrów" - można jeszcze bardziej. Byle zawodnik stał na nogach. Tu niestety nie stał a siedział i to obronić się nie da. Zresztą do cholery, to takim kierunku ma to zmierzać?!