free templates joomla

Quinton Jackson o odejściu z UFC!

Quinton JacksonPo chłodnym pożegnaniu ze swoim pracodawcą czyli UFC, Quinton Jackson (32-11) jest wolnym zawodnikiem i sam będzie prowadził własną karierę. Słynny "Rampage", stwierdził, że w niedalekiej przyszłości będzie sam w stanie negocjować z potencjalnymi pracodawcami, a głównym kryterium w wyborze nowej organizacji, będzie właściwy szacunek jaki wobec niego takowa będzie wykazywać.

Zawodnik, który zarobił tylko 16 mln dolarów w organizacji czuje się gorszym sportowcem niż np. wrotkarze czy surferzy, co ujawnił w jednym z wywiadów a co z kolei skontrował Dana White podając kwotę. Istotnie można ubolewać nad biednym Quintonem, wobec takich zniewag. "Ja po prostu chcę być w organizacji, która będzie traktować mnie właściwie. Walczę 12 lat i przyczyniłem się znacząco do rozwoju tego sportu. Myślę, że to czas, aby zadbać o siebie" - powiedział zaniedbany i lekceważony fighter, który z rozbrajającą szczerością wyznał niedawno, iż nie jest już w stanie rywalizować z najlepszymi. No chyba, że pod względem płac, ale tu ci nieszczęśni wrotkarze i surferzy robią dym i zamieszanie w głowach Quintona swoimi pensjami i przychodami.

"Dawałem publiczności dobre show i starałem się być interesującym zawodnikiem, ale teraz czuję, że jestem między młotem a kowadłem. W sześciu ostatnich walkach miałem kontuzje. Poświęciłem się dla sportu i świata Mieszanych Sztuk Walki" - powiedział były mistrz wagi półciężkiej, który niewątpliwie chce kontestować swoją popularność.

Z drugiej strony mówiąc poważnie, organizacja UFC była jego lojalnym pracodawcą i wychodziła ponad standard, gdy np. wpadał w kłopoty uciekając przed policją i gdy  stała murem za nim. Także szereg jego seksistowskich wybryków było zamiatanych pod dywan. Wielu innych zapewne wyleciałoby z hukiem z UFC za tego typu incydenty, które psuły wizerunek nie Quintona a głównie właśnie organizacji. Obiektywnie trzeba przyznać, że korzyści były obustronne, ale Jackson na tej współpracy wychodził znacznie lepieja teraz ewidentnie wypiął się na chlebodawcę. Na pewno nie będzie długo czekał na oferty choć kto wie czy najbliższej pięciolatce zdoła zarobić takie pieniądze. Jednak dla niego ważniejszy jest chyba szacunek. Oczywiście szacunek zrównujący go dochodami z wrotkarzami i surferami.

Chimerycznym i wiecznie narzekającym "Rampage'm" zainteresowana mogłaby być młoda organizacja World Series of Fighting, której przewodzi gwiazda K-1 i czasem także zawodnik MMA, Nowozelandczyk Ray Sefo (31-21-1 K-1), ale raczej nie będzie jej stać na Quintona a dodatkowo poszłaby ewidentnie na kurs zderzeniowy z UFC a raczej chyba tego stara się uniknąć na początku swojej działaloności.

"Każdy fighter musi gdzieś walczyć , oczywiście. Nie sądzę, że jesteśmy w miejscu, w którym możemy pozwolić sobie na grę z tego rodzaju pieniędzmi. Tu poważne podejście i to jest ważne, aby nie popełniać błędów" - powiedział Sefo, dając do zrozumienia, że współpraca z Quintonem byłaby zbyt droga i ryzykowna.

 "Rampage jest wielkim wojownikiem i mógł być świetnym uzupełnieniem naszej organizacji, ale nie w obecnym czasie i by porozmawiać o tym już teraz, jest bez sensu, jak również przy prowadzeniu negocjacji. Nasze propozycja może wyjdzie dopiero wtedy, gdy zakończy swoją działalność z UFC" - powiedział Sefo o całej sytuacji.