''PFL to nie jest nawet liga Power Slapa! Francisowi chodzi tylko o pieniądze!'' Dana White komentuje pomysł szefa PFL.
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: sobota, 26, październik 2024
Słynący z ciętego języka i niezbyt poprawnych politycznie wypowiedzi szef UFC, Dana White skomentował ostatnią konferencję prasową szefa PFL, Donna Davisa. Oberwało się również mistrzowi PFL w wadze ciężkiej i byłemu czempionowi UFC, Francisowi Ngannou, którego White próbował zwolnić z kontraktu już w 2018 roku, ale ktoś błagał go, by tego nie robił.
Zacznijmy od zacytowania szefa UFC w związku z sensacyjnym doniesieniom, jakoby miał chęć zwolnić Ngannou już w 2018 roku. Na konferencji prasowej przed kolejną galą Power Slap White zapytany przez dziennikarzy w związku z sobotnim zwycięstwem Kameruńczyka w walce wieczoru PFL Battle of the Giants powiedział:
- Francisowi chodzi tylko o pieniądze. Francis odszedł, bo wiedział że nie miałby żadnych szans w walce z Jonem Jonesem, a to sprawiłoby, że nie mógłby zarabiać pieniądze których chciał Bądźmy jednak realistami, nasza oferta była lepsza. Gdyby został z UFC dostałby lepsze warunki. Oni mogą oczywiście negować wszystko co powiem, ale dlaczego miałbym kłamać? Dlaczego miałoby mnie to obchodzić i dlaczego miałbym posuwać się do kłamstwa? Dla mnie to już nie ma wielkiego znaczenia.
- skomentował White.
Oberwało się również szefowi PFL, Donnowi Davisowi, który podczas swojej konferencji prasowej wspominał o chęci zorganizowania pojedynku pomiędzy ich czempionem wagi ciężkiej, Jonem Jonesem, a mistrzem UFC w wadze ciężkiej, Jonem Jonesem. Jak to bywa w zwyczaju szefa największej organizacji MMA na świecie, nie gryzł się on w język.
Zawodnik Power Slap, Isaih Quinones ze swoim reelsem wykręcił 22 miliony odsłon. A to było wspomnienie starej walki. Stara walka przebiła Cristiano Ronaldo i Francisa. Ten koleś nie powinien nawet wspominać o UFC. Power Slap to nawet nie jest ich liga. Pobiliśmy ich we wszystkim: sprzedaży biletów, umowach sponsorskich i każdym innym aspekcie. To oczywiste, że gość nie jest fanem MMA. On próbuje grać jeb**go biznesmena z sukcesami. Słuchając go nie wydaje mi się gościem, z którym chciałbym inwestować pieniądze. Życzę powodzenia jego inwestorom. Ponadto nikt poza Francisem nie chce walczyć w PFL, wszyscy chcą walczyć w UFC.
- zakończył wątek Dana White.
Autor: Paweł Sawicki
Zacznijmy od zacytowania szefa UFC w związku z sensacyjnym doniesieniom, jakoby miał chęć zwolnić Ngannou już w 2018 roku. Na konferencji prasowej przed kolejną galą Power Slap White zapytany przez dziennikarzy w związku z sobotnim zwycięstwem Kameruńczyka w walce wieczoru PFL Battle of the Giants powiedział:
- Francisowi chodzi tylko o pieniądze. Francis odszedł, bo wiedział że nie miałby żadnych szans w walce z Jonem Jonesem, a to sprawiłoby, że nie mógłby zarabiać pieniądze których chciał Bądźmy jednak realistami, nasza oferta była lepsza. Gdyby został z UFC dostałby lepsze warunki. Oni mogą oczywiście negować wszystko co powiem, ale dlaczego miałbym kłamać? Dlaczego miałoby mnie to obchodzić i dlaczego miałbym posuwać się do kłamstwa? Dla mnie to już nie ma wielkiego znaczenia.
Powiem więcej, chciałem zwolnić Francisa po dwóch porażkach z rzędu. Ktoś z mojego otoczenia błagał mnie, bym jednak tego nie robił. Dla mnie to nie miało wielkiego znaczenia. Oczywiście historia jest dłuższa w całej tej sprawie, ale on zarabiałby lepsze pieniądze gdyby został w UFC. On nie chciał walczyć z Jonesem. Teraz wszyscy kochają Toma Aspinalla i chce zobaczyć walkę Jonesa z Tomem lub Stipe z Tomem.
Myślę, że kiedy Stipe i Jon byli młodzi ktoś dał im tą szansę na zostanie mistrzem. Myślę, że nie ważne kto wygra czy Jon czy Stipe, to powinien absolutnie dać szansę Aspinallowi. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że obaj ogłoszą zakończenie kariery, by mieć lepszą pozycję negocjacyjną.
- skomentował White.
Oberwało się również szefowi PFL, Donnowi Davisowi, który podczas swojej konferencji prasowej wspominał o chęci zorganizowania pojedynku pomiędzy ich czempionem wagi ciężkiej, Jonem Jonesem, a mistrzem UFC w wadze ciężkiej, Jonem Jonesem. Jak to bywa w zwyczaju szefa największej organizacji MMA na świecie, nie gryzł się on w język.
- PFL powinno trzymać słowo UFC z dala od swoich ust. Oni nie są nawet konkurencją dla Power Slapa. Power Slap niszczy swoimi wynikami PFL. To dziwne, że zadajesz mi takie pytanie, gdy mam twarde dane na poparcie moich słów. Zacznijmy od followersów. Power Slap ma 19,2 mln followersów, a PFL 10 milionów. Zasięg PFL w zeszłym tygodniu to 326 milionów, natomiast Power Slap 8 wykręciło 690 milionów. Podczas tygodnia PFL mieli oni 76 milionów odsłon, wliczając w to również materiały po gali. My jako Power Slap jeszcze przed pierwszą walką wkręciliśmy 68 milionów zasięgu. Reel PFL z Cristiano Ronaldo i Francisem zrobił 14 milionów odsłon.
Zawodnik Power Slap, Isaih Quinones ze swoim reelsem wykręcił 22 miliony odsłon. A to było wspomnienie starej walki. Stara walka przebiła Cristiano Ronaldo i Francisa. Ten koleś nie powinien nawet wspominać o UFC. Power Slap to nawet nie jest ich liga. Pobiliśmy ich we wszystkim: sprzedaży biletów, umowach sponsorskich i każdym innym aspekcie. To oczywiste, że gość nie jest fanem MMA. On próbuje grać jeb**go biznesmena z sukcesami. Słuchając go nie wydaje mi się gościem, z którym chciałbym inwestować pieniądze. Życzę powodzenia jego inwestorom. Ponadto nikt poza Francisem nie chce walczyć w PFL, wszyscy chcą walczyć w UFC.
- zakończył wątek Dana White.