Mateusz Gamrot ulega Danowi Hookerowi na UFC 305
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 18, sierpnia 2024
Niestety porażką i końcem marzeń o bliskiej walce o pas wagi lekkiej zakończyła się australijska wyprawa byłego mistrza KSW Mateusza Gamrota (24-3 MMA, 7-3 UFC). 33-latek z Kudowy Zdroju uległ na punkty Danowi Hookerowi (24-12 MMA, 14-8 UFC) z pobliskiej Nowej Zelandii.
Do walki na gali UFC 305 doszło w mieście Perth a Polak uległ "Hangmanowi" niejednogłośnie na punkty. Sędziowie punktowali: znany z KSW Ben Cartlidge i Mark Christie 29-28 dla Hookera a Mick Meany 28-29 dla Gamrota.
Będący nr #5 Gamrot wziął walkę w ostatniej chwili, nie chcąc od marca czekać na kolejną szansę na jesieni. 11-sty w rankingu kickboxer wydawał się być łatwą przeszkodą, co podkreślał Polak w wywiadach. Gamrot nie obawiał się parteru rywala a jedynie jego stójki. Nie do końca się to sprawdziło. Polak wygrał pierwszą rundę, ale miał w niej kłopoty. W drugiej do głosu doszedł Hooker a "Gamer" osłabł. Był atakowany nawet gilotyną. W trzeciej losy walki ważyły się do ostatnich sekund. Optycznie to była runda Hookera i tak też uznali to dwaj arbitrzy.
Nasz fighter na pewno straci wysokie miejsce rankingowe. Walka o pas tymczasowy z Armanem Tsarukyanem, którą proponował Gamrot organizacji, to raczej marzenie ściętej głowy. Nie mówiąc o mistrzu Islamie Makhachevie. Tyrrady o wyższości polskiego zapaśnika nad dagestańskim, trzeba między bajki włożyć. Nie Gamrot też decyduje o wyborze rywali. Zwłaszcza po porażce. UFC jest tu bezwzględne. Słabsza stójka i mocne zapasy dają rywalom spore pole do ataków lub uników. Dają też UFC wskazówkę, że walka o pas w takiej dyspozycji, nie ma sensu.
Wnioski są jasne. Trzeba zadbać o lepsze przygotowania, czas i aklimatyzację na każdym trudnym terenie. Trzeba też mieć profesjonalny sztab a nie bazować na klubowych kolegach i wspierać się amerykańskim trenerem, którego nie było w trakcie przygotowań. To wystarczało wcześniej na słabszych rywali jak 39 latkowie Rafael Dos Anjos czy Diego Ferreira, którzy najlepsze lata mają za sobą. Inaczej wejście na szczyt będzie dużo trudniejsze.
Autor: Tomasz Majewski
Do walki na gali UFC 305 doszło w mieście Perth a Polak uległ "Hangmanowi" niejednogłośnie na punkty. Sędziowie punktowali: znany z KSW Ben Cartlidge i Mark Christie 29-28 dla Hookera a Mick Meany 28-29 dla Gamrota.
Będący nr #5 Gamrot wziął walkę w ostatniej chwili, nie chcąc od marca czekać na kolejną szansę na jesieni. 11-sty w rankingu kickboxer wydawał się być łatwą przeszkodą, co podkreślał Polak w wywiadach. Gamrot nie obawiał się parteru rywala a jedynie jego stójki. Nie do końca się to sprawdziło. Polak wygrał pierwszą rundę, ale miał w niej kłopoty. W drugiej do głosu doszedł Hooker a "Gamer" osłabł. Był atakowany nawet gilotyną. W trzeciej losy walki ważyły się do ostatnich sekund. Optycznie to była runda Hookera i tak też uznali to dwaj arbitrzy.
Nasz fighter na pewno straci wysokie miejsce rankingowe. Walka o pas tymczasowy z Armanem Tsarukyanem, którą proponował Gamrot organizacji, to raczej marzenie ściętej głowy. Nie mówiąc o mistrzu Islamie Makhachevie. Tyrrady o wyższości polskiego zapaśnika nad dagestańskim, trzeba między bajki włożyć. Nie Gamrot też decyduje o wyborze rywali. Zwłaszcza po porażce. UFC jest tu bezwzględne. Słabsza stójka i mocne zapasy dają rywalom spore pole do ataków lub uników. Dają też UFC wskazówkę, że walka o pas w takiej dyspozycji, nie ma sensu.
Wnioski są jasne. Trzeba zadbać o lepsze przygotowania, czas i aklimatyzację na każdym trudnym terenie. Trzeba też mieć profesjonalny sztab a nie bazować na klubowych kolegach i wspierać się amerykańskim trenerem, którego nie było w trakcie przygotowań. To wystarczało wcześniej na słabszych rywali jak 39 latkowie Rafael Dos Anjos czy Diego Ferreira, którzy najlepsze lata mają za sobą. Inaczej wejście na szczyt będzie dużo trudniejsze.
Autor: Tomasz Majewski