Marcin Prachnio i Robert Bryczek ze zmiennym szczęściem na UFC Fight Night 236! Video
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 11, luty 2024
Dwójka polskich zawodników MMA Marcin Prachnio (17-7 MMA, 4-5 UFC) i Robert Bryczek (17-6 MMA, 0-1 UFC) wzięła udział w gali UFC Fight Night 236 Hermansson vs. Pyfer (UFC Vegas 86). Impreza miała miejsce w sobotę 10-go lutego w hali UFC Apex w Las Vegas (USA). Obaj walczyli o punkty rankingowe, pokazanie się i utrzymanie kontraktów z najsilniejszą organizacją MMA na świecie.
Marcin Prachnio był w trudnej sytuacji po ostatniej porażce, ale udowodnił, że jest w stanie wygrywać z solidnymi fighterami. Polak pokonał Amerykanina Devina Clarka (14-9 MMA, 8-9 UFC), który niegdyś walczył z Janem Błachowiczem. W zasadzie wszystkie trzy rundy należały do Polaka i sędziowie nie mieli wątpliwości, dając mu wygraną, która była czwartą w karierze w UFC.
Niestety drugiemu z Polaków nie udało się wygrać. Oczekiwania wobec Roberta Bryczka były spore, ale zamieszanie z jego walkami ogromne. Po wycofaniu się Alberta Duraeva, pojawił się trenujący w warszawskim WCA, kreatywny Ihor Potieria (21-5 MMA, 2-3 UFC) z Ukrainy. 27-letni fighter z Kijowa mimo trzech porażek wziął na szybko walkę i zdołał do niej wyjść, ale nie zrobił wagi i przystępował do pojedynku z 20% stratą z gaży. Jednak doświadczenie zrobiło swoje i to Potieria narzucił warunki gry. Był bliski przełamania 33-latka z Bielska-Białej. Bryczkowi udało się wytrzymać, ale na punkty uległ znacząco.
Debiut za Polakiem, ale jest nad czym pracować, aby utrzymać się w najsilniejszej lidze walk MMA na świecie. W najblizszej walce potrzebne będzie zwycięstwo, bo początek jest falstartem i nie ma co tego ukrywać. Na szczęście walka nie była zła i trzymała poziom. Bryczka stać na więcej i warto poczekać z ocenami.
Autor: Tomasz Majewski
Marcin Prachnio był w trudnej sytuacji po ostatniej porażce, ale udowodnił, że jest w stanie wygrywać z solidnymi fighterami. Polak pokonał Amerykanina Devina Clarka (14-9 MMA, 8-9 UFC), który niegdyś walczył z Janem Błachowiczem. W zasadzie wszystkie trzy rundy należały do Polaka i sędziowie nie mieli wątpliwości, dając mu wygraną, która była czwartą w karierze w UFC.
Niestety drugiemu z Polaków nie udało się wygrać. Oczekiwania wobec Roberta Bryczka były spore, ale zamieszanie z jego walkami ogromne. Po wycofaniu się Alberta Duraeva, pojawił się trenujący w warszawskim WCA, kreatywny Ihor Potieria (21-5 MMA, 2-3 UFC) z Ukrainy. 27-letni fighter z Kijowa mimo trzech porażek wziął na szybko walkę i zdołał do niej wyjść, ale nie zrobił wagi i przystępował do pojedynku z 20% stratą z gaży. Jednak doświadczenie zrobiło swoje i to Potieria narzucił warunki gry. Był bliski przełamania 33-latka z Bielska-Białej. Bryczkowi udało się wytrzymać, ale na punkty uległ znacząco.
Debiut za Polakiem, ale jest nad czym pracować, aby utrzymać się w najsilniejszej lidze walk MMA na świecie. W najblizszej walce potrzebne będzie zwycięstwo, bo początek jest falstartem i nie ma co tego ukrywać. Na szczęście walka nie była zła i trzymała poziom. Bryczka stać na więcej i warto poczekać z ocenami.
Autor: Tomasz Majewski