Michał Cieślak ulega Juniorowi Ilundze Makabu w walce o pas MŚ WBC! Video
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: sobota, 01, luty 2020
Niestety nie udała się afrykańska wyprawa do Kongo po wakujący pas mistrza świata WBC polskiemu zawodnikowi wagi cruiser Michałowi Cieślakowi (19-1, 13 KO), który zmierzył się o niego z kongijskim weteranem Ilungą Makabu (27-2, 24 KO) w stolicy tego kraju (Demokratyczna Republika Konga - przy. red.) Kinszasie w piątek 31-go stycznia. Po 12 rundach dramatycznego pojedynku okraszonego dwama liczniami i Polaka i Kongijczyka sędziowie punktowali: 114:112, 116:111, 115:111, wszyscy dla Ilungi Makabu.
30-letni zawodnik z Radomia o dwa lata młodszy od rywala, bardzo dobrze rozpoczął pojedynek i w pierwszych rundach trafiał rywala w tułów krzyżowymi uderzeniami. Mierzący 190 cm Cieślak miał 7 centymetrową przewagę wzrostu i 13 cm przewagę zasięgu ramion i starał się to wykorzystać. Były nadzieje i realne możliwości. Zabrakło kilku innych czynników.
W początkowych rundach kilka razy trafił i wstrząsnął Makabu, ale pierwsze liczenie nastąpiło w 4 starciu po błędzie Polaka, który był liczony po mocnym ciosie Makabu. Polak odwrócił się myśląc, że sędzia przerywa walkę i wtedy dostał. Na szczęście udało się przetrzymać do końca rundy blisko 40 sekund. W piątym starciu, sytuacjasię odwróciła. Kiepsko ustawiony "Junior" dostał potężny prawy i gdyby stał mocniej na nogach, to pewnie pojedynek zakończyłby się w tym momencie.
Dla Makabu był to dzwonek alarmowy i zaczął podkręcać tempo. Jego nieszablonowy styl, odwrotna pozycja szybkie ręce, dały efekty, bo Polak dawał się spychać do lin i narożników. Dużo nie odstawał od rywala, ale sporo jego ciosów przecinało powietrze a Kongijczyk schodził nisko głową i trudno go było trafić. Oddawał też ciosy na tułów. Cieślak też słabł w miarę upływu czasu i na pewno warunki w afrykańskim klimacie mu nie pomagały. Plus rundy, które, albo dziwnie się skracały, albo wydłużały. Do 12 rundy jednak Cieślak w miarę wytrzymywał, oddając końcówki rund. Makabu sprytnie "kradł" rundy finiszując od ich połowy. To złożyło się na wynik punktowy i zwycięstwo Afrykańczyka. Cieślak doznał piewszej porażki w karierze, ale wydarzyć się tam mogło wszystko. Mógł też wygrać i wiele nie brakowało.
Ogólnie temat walki w Afryce to długa opowieść. Polak podjął ryzyko walki w kraju, który ma straszną historię, wynikłą z kolonialnej przeszłości z kilkunastomiolionowym holokaustem zafundowanym przez białych kolonizatorów. Głównie Belgów, ale i wcześniej i później nie bywało lepiej. Reakcje mieszkańców kraju 8 razy większego od Polski przy nielicznych spacerach polskiej ekipy po Kinszasie, były wymowne. Gesty z groźbą utraty głowy były powszechne. Patrząc na historię kraju, trudno nie odnieść wrażenia, że bardzo realne.
Tym nie mniej warto przypomnieć, że to właśnie tu w 1974 roku odbyła się jedna z najsłynniejszych gal zawodowego boksu czyli The Rumble in the Jungle z kultowym pojedynkiem mistrza świata wagi ciężkiej George'a Foremana przeciwko pretendentowi Muhammadowi Ali, byłemu mistrzowi wagi ciężkiej. Ali zwyciężył w ówczesnym Zairze, nokautując Foremana a ważnym faktem, było to, iż była to pierwsza historycznie zawodowa walka bokserska transmitowana na żywo przez polską telewizję o czym wie niewiele osób. Aktualny polsko - kongijski pojedynek był także starciem o pas WBC podobnie jak i ówczesny. Tyle historii i porównań, choć raczej nie ze względu na to Polak wziął walkę w Kongo. Może przyjdzie kiedyś czas na kolejne, ale po doświadczeniach Cieślaka, niewielu zdecyduje się na przyjazd do tego piekła. Cieślak pokazał, że nie boi się wyzwań i chyba trudniejszych miejsc już nie znajdzie. Jeśli przeszedł to piekło, w przyszłości może być tylko lepiej.
30-letni zawodnik z Radomia o dwa lata młodszy od rywala, bardzo dobrze rozpoczął pojedynek i w pierwszych rundach trafiał rywala w tułów krzyżowymi uderzeniami. Mierzący 190 cm Cieślak miał 7 centymetrową przewagę wzrostu i 13 cm przewagę zasięgu ramion i starał się to wykorzystać. Były nadzieje i realne możliwości. Zabrakło kilku innych czynników.
W początkowych rundach kilka razy trafił i wstrząsnął Makabu, ale pierwsze liczenie nastąpiło w 4 starciu po błędzie Polaka, który był liczony po mocnym ciosie Makabu. Polak odwrócił się myśląc, że sędzia przerywa walkę i wtedy dostał. Na szczęście udało się przetrzymać do końca rundy blisko 40 sekund. W piątym starciu, sytuacjasię odwróciła. Kiepsko ustawiony "Junior" dostał potężny prawy i gdyby stał mocniej na nogach, to pewnie pojedynek zakończyłby się w tym momencie.
Dla Makabu był to dzwonek alarmowy i zaczął podkręcać tempo. Jego nieszablonowy styl, odwrotna pozycja szybkie ręce, dały efekty, bo Polak dawał się spychać do lin i narożników. Dużo nie odstawał od rywala, ale sporo jego ciosów przecinało powietrze a Kongijczyk schodził nisko głową i trudno go było trafić. Oddawał też ciosy na tułów. Cieślak też słabł w miarę upływu czasu i na pewno warunki w afrykańskim klimacie mu nie pomagały. Plus rundy, które, albo dziwnie się skracały, albo wydłużały. Do 12 rundy jednak Cieślak w miarę wytrzymywał, oddając końcówki rund. Makabu sprytnie "kradł" rundy finiszując od ich połowy. To złożyło się na wynik punktowy i zwycięstwo Afrykańczyka. Cieślak doznał piewszej porażki w karierze, ale wydarzyć się tam mogło wszystko. Mógł też wygrać i wiele nie brakowało.
Ogólnie temat walki w Afryce to długa opowieść. Polak podjął ryzyko walki w kraju, który ma straszną historię, wynikłą z kolonialnej przeszłości z kilkunastomiolionowym holokaustem zafundowanym przez białych kolonizatorów. Głównie Belgów, ale i wcześniej i później nie bywało lepiej. Reakcje mieszkańców kraju 8 razy większego od Polski przy nielicznych spacerach polskiej ekipy po Kinszasie, były wymowne. Gesty z groźbą utraty głowy były powszechne. Patrząc na historię kraju, trudno nie odnieść wrażenia, że bardzo realne.
Tym nie mniej warto przypomnieć, że to właśnie tu w 1974 roku odbyła się jedna z najsłynniejszych gal zawodowego boksu czyli The Rumble in the Jungle z kultowym pojedynkiem mistrza świata wagi ciężkiej George'a Foremana przeciwko pretendentowi Muhammadowi Ali, byłemu mistrzowi wagi ciężkiej. Ali zwyciężył w ówczesnym Zairze, nokautując Foremana a ważnym faktem, było to, iż była to pierwsza historycznie zawodowa walka bokserska transmitowana na żywo przez polską telewizję o czym wie niewiele osób. Aktualny polsko - kongijski pojedynek był także starciem o pas WBC podobnie jak i ówczesny. Tyle historii i porównań, choć raczej nie ze względu na to Polak wziął walkę w Kongo. Może przyjdzie kiedyś czas na kolejne, ale po doświadczeniach Cieślaka, niewielu zdecyduje się na przyjazd do tego piekła. Cieślak pokazał, że nie boi się wyzwań i chyba trudniejszych miejsc już nie znajdzie. Jeśli przeszedł to piekło, w przyszłości może być tylko lepiej.