Aleksander Emelianenko wyzwany przyjmuje walkę z ''Magą'' Ismailovem na ACA 107 w Moskwie!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 02, styczeń 2020
Po serii prowokacji ze strony najlepszego trashtelkera rosyjskiego rynku, jakim bez wątpienia jest zawodnik wagi średniej (84 kg) organizacji ACA Magomed "Maga" Ismailov (15-3-1) na pojedynek z nim zdecydował się sam Aleksander Emelianenko (28-7-1) walczący w wadze ciężkiej. Do starcia dojdzie w dniu 3-go kwietnia 2020 roku w stolicy Rosji, Moskwie a zorganizować ją zdecydowała się organizacja Absolute Championship Akhmat na gali ACA 107.
Z punktu widzenia sportowego, ten pojedynek nie ma większego sensu. Przynajmniej w przypadku porównania wagi, rozmiaru, czy wzrostu. Emelianenko mierzy 193 cm wzrostu. Ismailov zaś 175 cm. To 18 cm różnicy! Wagowo także nie wygląda to lepiej, bo Emelianenko to od 116 kg do 120 kg żywej wagi, zaś "Maga" nie przekracza poza starowym okresem 93, 94 kg. O zasięgu ramion szkoda nawet mówić, bo tu awarsko-kumycki fighter z Dagestanu, "leży" na całej linii. W przypadku doświadczenia tym bardziej. A.E. ma dwa razy więcej walk na koncie.
Tym nie mniej wielu ekspertów jak były mistrz Bellator MMA Alexander Shlemenko uważa, że Ismailov ma spore szanse a kluczem będzie szybkość. To jedna z niewielu rzeczy, która może być pomocna Ismailovowi. Zdaniem "Storma", jeśli walka trafi do parteru, "Maga" przetoczy, obejdzie i utrzyma w parterze silnego, ale mało mobilnego Alexandra. Być może dzięki silnym zapaśniczym kułakom, zdoła go rozbić. Sam Magomed twierdzi, że jeśli przegra, da milion rubli (ok. 61 tysięcy pln) Kamilowi Gadzhievowi, jednemu z najbardziej niedowierzających w zwycięstwo i zarazem promotorowi organizacji Fight Night Global.
Ciekawa jest sama geneza pojedynku, do którego głównie dążył sam Ismailov. Podczas jednego z programów internetowych, na żywo Dagestańczyk zadzwonił do Emelianenko i wyzwał do walki. Ten przyjął, zaznaczając i śmiejąc się, że zapewne chodzi też o to by zbić maksymalnie cenę za walkę. A cena Aleksandra pomimo krytykowanego mocno ostatniego bokserskiego pojedynku z Mikhailem Koklayevem, wzrosła niepomiernie.
Na razie nic nie wiadomo, by finanse zostały domówione, ale w sprawę zaangażowany jest i Ramzan Kadyrov i cała kaukaska "wierchuszka" decydentów, więc sprawa honorowo powinna być dopięta z tej strony. Od strony medialnej nie ma co się martwić, bo od wypowiedzi, filmików i pokazów, rosyjski internet, aż huczy. I zapewne będzie tak do dnia walki i po niej. A jej wynik już dziś dzieli rosyjski internet. Ismailov uważa się za underdoga w tym pojedynku. Ta rola mu odpowiada. Pytając telefonicznie Aleksandra czy ewentualna porażka z nim mu nie zaszkodzi, ten rozbrajająco stwierdził, iż jego reputacji, nic już nie zaszkodzi. I to jedna z niewielu prawd z ust 38-letniego weterana Pride FC.
Pojedynek to w pewnym sensie, rosyjska wersja freak fightowego starcia dla jednych a sportowa dla innych. Przy tej okazji warto przypomnieć, iż słynniejszy brat Aleksandra, Fiodor Emelianenko niegdyś porwał się na walkę z Danem Hendersonem na arenie Strikeforce a skończyła się ona dla niego kiepsko i zakończyła karierę w niej, oraz pośrednio w UFC.
Z punktu widzenia sportowego, ten pojedynek nie ma większego sensu. Przynajmniej w przypadku porównania wagi, rozmiaru, czy wzrostu. Emelianenko mierzy 193 cm wzrostu. Ismailov zaś 175 cm. To 18 cm różnicy! Wagowo także nie wygląda to lepiej, bo Emelianenko to od 116 kg do 120 kg żywej wagi, zaś "Maga" nie przekracza poza starowym okresem 93, 94 kg. O zasięgu ramion szkoda nawet mówić, bo tu awarsko-kumycki fighter z Dagestanu, "leży" na całej linii. W przypadku doświadczenia tym bardziej. A.E. ma dwa razy więcej walk na koncie.
Tym nie mniej wielu ekspertów jak były mistrz Bellator MMA Alexander Shlemenko uważa, że Ismailov ma spore szanse a kluczem będzie szybkość. To jedna z niewielu rzeczy, która może być pomocna Ismailovowi. Zdaniem "Storma", jeśli walka trafi do parteru, "Maga" przetoczy, obejdzie i utrzyma w parterze silnego, ale mało mobilnego Alexandra. Być może dzięki silnym zapaśniczym kułakom, zdoła go rozbić. Sam Magomed twierdzi, że jeśli przegra, da milion rubli (ok. 61 tysięcy pln) Kamilowi Gadzhievowi, jednemu z najbardziej niedowierzających w zwycięstwo i zarazem promotorowi organizacji Fight Night Global.
Ciekawa jest sama geneza pojedynku, do którego głównie dążył sam Ismailov. Podczas jednego z programów internetowych, na żywo Dagestańczyk zadzwonił do Emelianenko i wyzwał do walki. Ten przyjął, zaznaczając i śmiejąc się, że zapewne chodzi też o to by zbić maksymalnie cenę za walkę. A cena Aleksandra pomimo krytykowanego mocno ostatniego bokserskiego pojedynku z Mikhailem Koklayevem, wzrosła niepomiernie.
Na razie nic nie wiadomo, by finanse zostały domówione, ale w sprawę zaangażowany jest i Ramzan Kadyrov i cała kaukaska "wierchuszka" decydentów, więc sprawa honorowo powinna być dopięta z tej strony. Od strony medialnej nie ma co się martwić, bo od wypowiedzi, filmików i pokazów, rosyjski internet, aż huczy. I zapewne będzie tak do dnia walki i po niej. A jej wynik już dziś dzieli rosyjski internet. Ismailov uważa się za underdoga w tym pojedynku. Ta rola mu odpowiada. Pytając telefonicznie Aleksandra czy ewentualna porażka z nim mu nie zaszkodzi, ten rozbrajająco stwierdził, iż jego reputacji, nic już nie zaszkodzi. I to jedna z niewielu prawd z ust 38-letniego weterana Pride FC.
Pojedynek to w pewnym sensie, rosyjska wersja freak fightowego starcia dla jednych a sportowa dla innych. Przy tej okazji warto przypomnieć, iż słynniejszy brat Aleksandra, Fiodor Emelianenko niegdyś porwał się na walkę z Danem Hendersonem na arenie Strikeforce a skończyła się ona dla niego kiepsko i zakończyła karierę w niej, oraz pośrednio w UFC.