Jan Błachowicz pokonuje Ronaldo Jacare Souza na UFC Fight Night 164 w Sao Paulo! Video
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 17, listopad 2019
36-letni polski zawodnik MMA wagi półciężkiej Jan Błachowicz (25-8 MMA, 8-5 UFC) pokonał w walce wieczoru gali UFC Fight Night 164 w Sao Paulo w Brazylii słynnego grapplera Ronaldo Souza (26-8 MMA, 9-5 UFC). Zawodnik Berkut WCA Fight Team po ciężkiej pięciorundowej batalii wygrał niejednogłośnie na punkty z Brazylijczykiem. Sędziowie punktowali: 48-47, 48-47 dla Błachowicza i 47-48, dla Souzy.
To był bardzo trudny i taktyczny pojedynek z obu stron to też nic dziwnego, że nie wyglądał pięknie dla oka. Zaczęło się szybko i zgodnie z przewidywaniami, gdy Jacare (aligator - portug. tłumacz) poszedł nisko po nogi i próbował obalić Polaka. Błachowicz był czujny i rozpoczął się bój przy siatce, który trwał z wyjątkami przez cały obraz walki.
Jacare spychał i okopywał nogi Polaka, oraz...jego stopy. Nie było to przyjemne i utrudniało zerwanie klinczu. Polak zaczął czyściej trafiać od trzeciej rundy, gdy było jasne, że sprawy nie układają się idealnie i nie może znaleźć swojego normalnego rytmu. Wysokie kopnięcia funkcjonowały średnio, ale na szczęście podpieczny trenera Roberta Jocza pojedyńczymi ciosami nękał głowę i tułów 39-letniego Brazylijczyka. Zdołał także kopnąć mocno w tułów w czwartej rundzie i Souza poczuł to. Cofając się kręcił głową, ale widać było, że odczuł to. Błachowicz spowodował lekki nokdaun Jacare gdy ten szedł po nogi, ale nie był w stanie zaatakować go gwałtowniej. Obaj kończyli walkę z rękami w górze, ale werdykt był podzielony i korzystny dla Polaka.
Po walce Robert Jocz w rozmowie z nami ujawnił to co działo się w narożniku. Błachowicz sygnalizował, że bardzo trudno mu się walczy z tak nietypowym zawodnikiem, ale fizycznie czuł się dobrze. Z powodu klinczu rywala nie dało się pokazać więcej, więc skupiono się na obronie i czekaniu na szansę. Te pojawiły się w dwóch ostatnich rundach, ale nie udało się trafić na tyle by znokautować i trzeba było czekać na decyzję. Ta była korzystna dla Polaka i potwierdziła jego przynależność do czołówki wagi półciężkiej. Jacare zaś dopiero debiutował w LHW.
Styl Polaka nie oczarował tym razem świata MMA, ale "nie codziennie jest 1-wszy maja". Walczy się tak jak pozwala rywal i to powiedzenie jest właściwe dla tego pojedynku. Co prawda publiczność buczała, ale to normalne w takich sytuacjach. Błachowicz na konferencji prasowej powiedział, że walczyło mu się trudno, ale ważne że zwycięsko.
To był bardzo trudny i taktyczny pojedynek z obu stron to też nic dziwnego, że nie wyglądał pięknie dla oka. Zaczęło się szybko i zgodnie z przewidywaniami, gdy Jacare (aligator - portug. tłumacz) poszedł nisko po nogi i próbował obalić Polaka. Błachowicz był czujny i rozpoczął się bój przy siatce, który trwał z wyjątkami przez cały obraz walki.
Jacare spychał i okopywał nogi Polaka, oraz...jego stopy. Nie było to przyjemne i utrudniało zerwanie klinczu. Polak zaczął czyściej trafiać od trzeciej rundy, gdy było jasne, że sprawy nie układają się idealnie i nie może znaleźć swojego normalnego rytmu. Wysokie kopnięcia funkcjonowały średnio, ale na szczęście podpieczny trenera Roberta Jocza pojedyńczymi ciosami nękał głowę i tułów 39-letniego Brazylijczyka. Zdołał także kopnąć mocno w tułów w czwartej rundzie i Souza poczuł to. Cofając się kręcił głową, ale widać było, że odczuł to. Błachowicz spowodował lekki nokdaun Jacare gdy ten szedł po nogi, ale nie był w stanie zaatakować go gwałtowniej. Obaj kończyli walkę z rękami w górze, ale werdykt był podzielony i korzystny dla Polaka.
Po walce Robert Jocz w rozmowie z nami ujawnił to co działo się w narożniku. Błachowicz sygnalizował, że bardzo trudno mu się walczy z tak nietypowym zawodnikiem, ale fizycznie czuł się dobrze. Z powodu klinczu rywala nie dało się pokazać więcej, więc skupiono się na obronie i czekaniu na szansę. Te pojawiły się w dwóch ostatnich rundach, ale nie udało się trafić na tyle by znokautować i trzeba było czekać na decyzję. Ta była korzystna dla Polaka i potwierdziła jego przynależność do czołówki wagi półciężkiej. Jacare zaś dopiero debiutował w LHW.
Styl Polaka nie oczarował tym razem świata MMA, ale "nie codziennie jest 1-wszy maja". Walczy się tak jak pozwala rywal i to powiedzenie jest właściwe dla tego pojedynku. Co prawda publiczność buczała, ale to normalne w takich sytuacjach. Błachowicz na konferencji prasowej powiedział, że walczyło mu się trudno, ale ważne że zwycięsko.