Plemienna wojna o żonę mistrza MMA Adama Yandieva
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 08, maj 2017
Historia spod znaku płaszcza i szpady, oczywiście w wersji rosyjskiej związana jest zawodnikiem MMA Adamem „Brodą” Yandievem (9-0). Jego ostatnia historia obiega właśnie rosyjski internet a dotyczy napadu, jaki na niego dokonano w stolicy Rosji Moskwie w pobliżu jednej z ekskluzywnych restauracji, gdzie przebywał z ukochaną żoną 30 kwietnia br.
Nie jest to jedyna ciekawa historia Yandieva, ale ta przykuwa uwagę całej Rosji szczególnie, bowiem dotyczy jego miłości do żony, stojącej ponad plemienno - religijnymi tradycjami jakie są wszechobecne w społecznościach kaukaskich i muzułmańskich w tym kraju.
By uświadomić jaki jest wymiar sprawy wystarczy powiedzieć, iż na terenie obecnej Rosji, żyje największa społeczność muzułmańska w Europie (blisko 20 mln) a dodatkowo na to nakładają się zależności klanowo -plemienne. Właśnie one są tłem historii Adama Yandieva, który jest Inguszem i mimo że od 12 roku życia mieszka w Moskwie to musi podtrzymywać więzy z rodzinną Inguszetią a nade wszystko z tejpem czyli klanem. Ingusze i Czeczeni mają silne więzi klanowe. To starszyzna tejpu czy tukhumu, decyduje o wszystkim, co dotyczy życia społeczności.
Także i w jego sprawie. Od wielu miesięcy musiał tłumaczyć się z zamieszczanych w internecie filmów i zdjęć w mediach społecznościowych w towarzystwie żony, którą publicznie trzyma za rękę a tego robić ich zdaniem nie przystoi. Z tego też udało się nagrać film jak Yandiev jest indagowany przez klan i w ostrej formie sztorcowany. Okazało się, że to nie koniec tej historii. Dodatkowo w konflikt wmieszał się konkurencyjny klan z jego przedstawicielem Issą Belhoroevem - trenującym Judo i Sambo, który zapowiadał, że jest w stanie zniszczyć Yandieva. Ten co prawda od 2015 roku nie wychodził do walki, ale na jego koncie jest 9 zwycięstw bez porażki. 23-letni Issa nie o takiej walce chyba jednak myślał.
Jak powiedział rosyjskim mediom o ostatnim zajściu Yandiev w czasie, gdy spożywał obiad w ekskluzywnej restauracji na Kutuzowskim Prospekcie z rodziną, został wywołany na ulicę pod pretekstem przeparkowania samochodu samochodu. Gdy wyszedł został otoczony przez 12 osób, prowadzonych przez Issę Belhoroeva. Według Yandieva ci byli ludzie z konflikcie z jego tejpem.
Jego zdaniem chcieli go wciągnąć w bójkę, żeby potem pokazać, że Belhoroev go łatwo pokonał. Wobec przewagi liczebnej wyciągnął nóż, który miał w samochodzie a wówczas napastnicy zaczęli uciekać. Napastnikom udało się jednak uciec. Po zajściu zawodnik wrócił do kawiarni, gdzie był z przyjaciółmi. Po chwili spokoju znienacka został uderzony w głowę a napastnik uciekł.
Ponoć przypadkowo w dni po ataku na Adama, zaatakowano kuzyna Yandieva, bokserskiego mistrz świata juniorów z 2006 roku. Stało się to podczas spotkania w restauracji „Stary Dom”, który jest własnością klanu Belhoroeva, na obrzeżach Nazrania w południowej Rosji. W wyniku rozmowy, która zakończyła się w strzelaniną, kuzyn w ciężkim stanie został przewieziony do szpitala.
Wcześniej Belhoroev publicznie oskarżył Yandieva niezgodność życia z inguską tradycją, gdzie mężczyzna nie powinien afiszować relacje z żoną. W sieciach społecznych przeciwnicy wymieniali wypowiedzi ze sobą. Cały kraj oglądał tę wirtualną bitwę. Sprawa doszła nawet do tego stopnia, że poprzez sieci społecznościowe wezwano ich do pojednania. Przed wydarzeniami w restauracji w Moskwie wydawało się, że konflikt się skończył.
"Instagram - to tylko wymówka. Zazdroszczą mi sukcesu. To wszystko" - powiedział Yandiev. Jego żona Aisha i jego ciepłe podejście do niej to tylko jedna strona medalu. Brat Yandieva, Albukar jest mistrzem M-1 Global w wadze do 70 kg a jego ojciec jednym z najbogatszych biznesmenów inguskich a dodatkowo udziałowcem M-1 Global i wiceprezydentem organizacji WMMAA. On sam był mistrzem Europy juniorów w Judo. To musi budzić zazdrość. Yandiev zaistniał w mediach przed rokiem, gdy miał skasowane przez serwis luksusowe Lamborghini Murcielago, gdy serwisman w czasie testu przejechał się po Moskwie i w rejonie Szosy Warszawskiej tak uderzył w lampę, że auto Yandieva owinęło się wokół niej. Kierowca zginął wówczas na miejscu. Występował też w mediach często zabierając głos. Co ciekawe i on i klan jego oponenta deklarują "dozgonną" przyjaźń z Ramzanem Kadyrowem.
Zupełnie inną wersję wydarzeń przedstawia Issa Belhoroev, który dla Match.tv wyjaśnił swoje stanowisko i wersję. Stwierdził, że ludzi z jego klanu było 4 a konflikt zaczął się w restauracji, gdzie żona Yandieva zachowała się prowokująco wobec niego. Do spotkania w Moskwie jego zdaniem doszło "przypadkowo" a z postrzeleniem kuzyna, on sam nie ma nic wspólnego. Oponentowi zarzucił, że jeśli chce być Inguszem, nosi brodę i deklaruje przywiązanie do inguskiej tradycji to musi w zgodzie z nią żyć. Trzymanie żony za rękę i pokazywanie jej w internecie czy na plaży to naruszenie. Stwierdził też, że jeśli starszyzny klanów się porozumiały, to on nie ma prawa uderzyć oponenta nawet jeśli ten uderzyłby jego. Yandiev w jego wersji, jemu groził nożem trzymając go przy gardle, ale faktycznie widział jak "Broda" leżał w restauracji po ciosie, choć nie pamięta czy było to kopnięcie czy uderzenie. Zadeklarował pokój, ale tylko wówczas kiedy wytłumaczy Yandievowi jak ma zachowywać się mężczyzna (inguski). Walczyć z nim nie zamierza, bo tylko amatorsko ćwiczy Judo i Sambo.
Tymczasem Broda nie zamierza skarżyć atakujących. Jego kuzyn jest teraz w szpitalu a starsi klanów próbują ponownie rozwiązać konflikt pokojowo. Czas pokaże czy skutecznie i czy wendetta nie ogarnie całej Inguszetii?
Nie jest to jedyna ciekawa historia Yandieva, ale ta przykuwa uwagę całej Rosji szczególnie, bowiem dotyczy jego miłości do żony, stojącej ponad plemienno - religijnymi tradycjami jakie są wszechobecne w społecznościach kaukaskich i muzułmańskich w tym kraju.
By uświadomić jaki jest wymiar sprawy wystarczy powiedzieć, iż na terenie obecnej Rosji, żyje największa społeczność muzułmańska w Europie (blisko 20 mln) a dodatkowo na to nakładają się zależności klanowo -plemienne. Właśnie one są tłem historii Adama Yandieva, który jest Inguszem i mimo że od 12 roku życia mieszka w Moskwie to musi podtrzymywać więzy z rodzinną Inguszetią a nade wszystko z tejpem czyli klanem. Ingusze i Czeczeni mają silne więzi klanowe. To starszyzna tejpu czy tukhumu, decyduje o wszystkim, co dotyczy życia społeczności.
Także i w jego sprawie. Od wielu miesięcy musiał tłumaczyć się z zamieszczanych w internecie filmów i zdjęć w mediach społecznościowych w towarzystwie żony, którą publicznie trzyma za rękę a tego robić ich zdaniem nie przystoi. Z tego też udało się nagrać film jak Yandiev jest indagowany przez klan i w ostrej formie sztorcowany. Okazało się, że to nie koniec tej historii. Dodatkowo w konflikt wmieszał się konkurencyjny klan z jego przedstawicielem Issą Belhoroevem - trenującym Judo i Sambo, który zapowiadał, że jest w stanie zniszczyć Yandieva. Ten co prawda od 2015 roku nie wychodził do walki, ale na jego koncie jest 9 zwycięstw bez porażki. 23-letni Issa nie o takiej walce chyba jednak myślał.
Jak powiedział rosyjskim mediom o ostatnim zajściu Yandiev w czasie, gdy spożywał obiad w ekskluzywnej restauracji na Kutuzowskim Prospekcie z rodziną, został wywołany na ulicę pod pretekstem przeparkowania samochodu samochodu. Gdy wyszedł został otoczony przez 12 osób, prowadzonych przez Issę Belhoroeva. Według Yandieva ci byli ludzie z konflikcie z jego tejpem.
Jego zdaniem chcieli go wciągnąć w bójkę, żeby potem pokazać, że Belhoroev go łatwo pokonał. Wobec przewagi liczebnej wyciągnął nóż, który miał w samochodzie a wówczas napastnicy zaczęli uciekać. Napastnikom udało się jednak uciec. Po zajściu zawodnik wrócił do kawiarni, gdzie był z przyjaciółmi. Po chwili spokoju znienacka został uderzony w głowę a napastnik uciekł.
Ponoć przypadkowo w dni po ataku na Adama, zaatakowano kuzyna Yandieva, bokserskiego mistrz świata juniorów z 2006 roku. Stało się to podczas spotkania w restauracji „Stary Dom”, który jest własnością klanu Belhoroeva, na obrzeżach Nazrania w południowej Rosji. W wyniku rozmowy, która zakończyła się w strzelaniną, kuzyn w ciężkim stanie został przewieziony do szpitala.
Wcześniej Belhoroev publicznie oskarżył Yandieva niezgodność życia z inguską tradycją, gdzie mężczyzna nie powinien afiszować relacje z żoną. W sieciach społecznych przeciwnicy wymieniali wypowiedzi ze sobą. Cały kraj oglądał tę wirtualną bitwę. Sprawa doszła nawet do tego stopnia, że poprzez sieci społecznościowe wezwano ich do pojednania. Przed wydarzeniami w restauracji w Moskwie wydawało się, że konflikt się skończył.
"Instagram - to tylko wymówka. Zazdroszczą mi sukcesu. To wszystko" - powiedział Yandiev. Jego żona Aisha i jego ciepłe podejście do niej to tylko jedna strona medalu. Brat Yandieva, Albukar jest mistrzem M-1 Global w wadze do 70 kg a jego ojciec jednym z najbogatszych biznesmenów inguskich a dodatkowo udziałowcem M-1 Global i wiceprezydentem organizacji WMMAA. On sam był mistrzem Europy juniorów w Judo. To musi budzić zazdrość. Yandiev zaistniał w mediach przed rokiem, gdy miał skasowane przez serwis luksusowe Lamborghini Murcielago, gdy serwisman w czasie testu przejechał się po Moskwie i w rejonie Szosy Warszawskiej tak uderzył w lampę, że auto Yandieva owinęło się wokół niej. Kierowca zginął wówczas na miejscu. Występował też w mediach często zabierając głos. Co ciekawe i on i klan jego oponenta deklarują "dozgonną" przyjaźń z Ramzanem Kadyrowem.
Zupełnie inną wersję wydarzeń przedstawia Issa Belhoroev, który dla Match.tv wyjaśnił swoje stanowisko i wersję. Stwierdził, że ludzi z jego klanu było 4 a konflikt zaczął się w restauracji, gdzie żona Yandieva zachowała się prowokująco wobec niego. Do spotkania w Moskwie jego zdaniem doszło "przypadkowo" a z postrzeleniem kuzyna, on sam nie ma nic wspólnego. Oponentowi zarzucił, że jeśli chce być Inguszem, nosi brodę i deklaruje przywiązanie do inguskiej tradycji to musi w zgodzie z nią żyć. Trzymanie żony za rękę i pokazywanie jej w internecie czy na plaży to naruszenie. Stwierdził też, że jeśli starszyzny klanów się porozumiały, to on nie ma prawa uderzyć oponenta nawet jeśli ten uderzyłby jego. Yandiev w jego wersji, jemu groził nożem trzymając go przy gardle, ale faktycznie widział jak "Broda" leżał w restauracji po ciosie, choć nie pamięta czy było to kopnięcie czy uderzenie. Zadeklarował pokój, ale tylko wówczas kiedy wytłumaczy Yandievowi jak ma zachowywać się mężczyzna (inguski). Walczyć z nim nie zamierza, bo tylko amatorsko ćwiczy Judo i Sambo.
Tymczasem Broda nie zamierza skarżyć atakujących. Jego kuzyn jest teraz w szpitalu a starsi klanów próbują ponownie rozwiązać konflikt pokojowo. Czas pokaże czy skutecznie i czy wendetta nie ogarnie całej Inguszetii?