free templates joomla

Glory 38: punktowe porażki Pławeckiego i Jędrzejczyka

Morales vs JędrzejczykNiestety na tarczy wracają dwaj polscy zawodnicy Kicboxingu z gali Glory 38, która odbyła się w piątek 25-go lutego w Chicago w USA. Paweł Jędrzejczyk (21-8-1 KB, 0-2 Glory) i Łukasz Pławecki (17-12-1 KB, 0-1 Glory), solidarnie przegrali swoje pojedynki na punkty. Oczekiwania przy okazji ich występów, były spore, ale tym razem niestety nie udało się zwyciężyć.

Obaj otworzyli imprezę w "Wietrznym Mieście" i mogli liczyć na doping polskich fanów jacy zjawili się w hali. Wszak Chicago to najbardziej "polskie" miasto w USA. Rywalem występującego jako pierwszy w Glory, Pławeckiego był pochodzący z Danii Niclas Larsen (41-8-1 KB, 2-1 Glory), który jest dość solidnym zawodnikiem jak na standardy światowe i uchodzi za twardego oponenta, nawet dla najlepszych.

Duńczyk wykorzystał swoje atuty w postaci zasięgu ramion, dobrego boksu i demolujących kolan, którymi uprzykrzył życie Polakowi z Nowego Sącza. W zasadzie kontrolował walkę we wszystkich trzech rundach i sędziowie byli jednomyślni w swojej decyzji, przyznając wysoką wygraną Duńczykowi. Tak więc debiut w Glory, Pławecki nie zaliczy do udanych a szkoda, bo w ubiegłym roku miał sporo sukcesów na koncie i po cichu można było liczyć na wygraną.

Rywalem drugiego z Polaków Jędrzejczyka był Meksykanin Daniel Morales (1-3 KB, 1-3 Glory), który na ringu organizacji poniósł trzy porażki i był jednym z najsłabszych zawodników dywizji półśredniej do 77 kg. W zasadzie trudno zrozumieć, dlaczego Glory nie pozbyła się go ze swoich szeregów po trzech przegranych. Być może zadecydował fakt, iż mieszka z Chicago i ma tu dużą rzeszę kibiców kupujących na niego bilety. Dodatkowo, wcześniej trenował u polskiego trenera Łukasza Banacha a potem odszedł od niego. Banach teraz z kolei pomagał w występie i Pławeckiemu i Jędrzejczykowi jako manager. Tak więc był tu pewien smaczek i wątek osobisty.

Jędrzejczyk po porażce w 2016 roku z Abrahamem stawał po raz drugi w ringu Glory. Morales przed walką kpił sobie z wielu tytułów mistrza świata jakie posiadał Polak zamieszczając zdjęcie z jego pasami i strojem co było zręcznym fotomontażem. Meksykanin napisał nam kilka tygodni temu, iż Polak "to nie jest żaden przeciwnik". Do ringu wszedł pewny siebie w indiańskim pióropuszu i nie uląkł się seryjnego mistrza świata.

Pojedynek nie był porywający a raczej z gatunku tych na wyniszczenie, bowiem obaj postawili na swoje atuty. Jędrzejczyk na kopnięcia a Morales na boks. Wrocławianinowi udawało się na początku umieścić kilka silnych niskich kopnięć, ale Morales bił systematycznie, na zmianę na tułów i w głowę ciosy proste i haki. Zadał około 140 uderzeń w trzech rundach i to przyniosło efekt. Jędrzejczyk prawie, dwa lub trzy razy mniej jak pokazały statystyki. Fizycznie przeważał i na plus wypadły tylko kopnięcia. Jednak przez tradycyjnie dziurawą gardę przedarło się sporo ciosów. Choć nie były mocne to kilka celnych podbródkowych wywarło efekt na sędziach. Na plus wypadała także praca nóg Meksykanina i spryt, gdy unikał ataków Jędrzejczyka. Ostatecznie sędziowie nie mieli wątpliwości i dali mu wygraną.

Cóż, szkoda porażek, ale tym razem rywale okazali się lepsi. Plusem jest fakt, że Polacy wykazali ogromną determinację, by wystąpić na Glory i pokazać swoją wartość. Lecieli na własny koszt do USA. Wcześniej latem, obaj odwiedzili holenderski gym Cora Hemmersa, który jest matchmakerem organizacji i zestawia walki. Trenując u niego być może pokazali, że zależy im na występie i to się udało. Nie udało się wygrać, ale faktem jest, że Glory to dziś najlepsza organizacja Kickboxingu wraz z chińskim Kunlunem.