Alexander Shlemenko częściowo oczyszczony z zarzutów dopingowych!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 24, lipiec 2016
Były rosyjski mistrz wagi średniej w organizacji Bellator MMA i aktualny w M-1 Global, Alexander Shlemenko będzie mógł walczyć w USA po wcześniejszym zawieszeniu na 3 lata za naruszenie przepisów antydopingowych. Kara została skrócona przez CSAC do roku w wyniku nakazu sądu, po tym jak Shlemenko wynajął adwokata i podważył podstawy zawieszenia. To chyba pierwsze zwycięstwo Rosjan na froncie walki z komisjami antydopingowymi i wyjątek, który niestety potwierdza regułę.
Zawieszenie nastąpiło po zbadaniu próbki A po gali Bellator 133 (13 luty 2015 - przyp. red.), gdzie Shalemenko walczył z Melvinem Manhoefem a sam wynik walki unieważniono. Walki, którą Shlemenko wygrał przez nokaut w 2 rundzie. Dziwnym trafem u Rosjanina nie zbadanono próbki B a inna zaginęła (!) i choć USADA nie ma takiego obowiązku, by badać próbkę B, to taka procedura jest stosowana wobec amerykańskich zawodników.
Jemu samemu na posiedzeniu w dniu 24-go czerwca 2015, Stanowej Komisji Atletyki Stanu Kalifornia (CSAC) zaproponowano 9 miesięcy karencji w zamian za przyznanie się. Shlemenko odmówił i wlepiono mu 3 lata dyskwalifikacji i 10 tysięcy dolarów grzywny. Ten zdecydował się na kroki prawne i częściowo jest zwycięzcą tej batalii. Częściowo, bo karę zmniejszono do roku a grzywnę o połowę. To nie koniec dziwnych zdarzeń przy tej sprawie.
Rosjanin odwołał się do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, jego rozprawa została zaplanowana pierwotnie na 2 grudnia 2015 roku, ale nagle przeniesiono ją od razu na termin siedmiu miesięcy później czyli 15 lipca 2016 roku. W tym czasie Shlemenko walczył dwukrotnie w Rosji zdobywając pas M-1 Global, ale nie mógł walczyć w Bellatorze, który zawiesił z nim kontrakt. Nie anulowano także wyniku walki z "no contest" na wygraną i nie zwrócono kosztów procesu i prawnika. Jego dyskwalifikacja formalnie wygasła w lutym 2016 roku.
"Dlaczego nie sprawdzano próbki B? Nadal nie rozumiem tego. Właśnie teraz, kiedy w każdym głośniejszym przypadku dopingu w MMA, możemy przeczytać o badaniach próbki B i nikt nie dziwi, że u zawodników próbka B jest badana a moja akurat nie. A w CSAC jest to, że biorą próbkę B, ale nie jest to wymagane. Wadliwa praca tej Komisji w tej sprawie jest bardzo zauważalna: wzięli pięć próbek po tej gali, a do laboratorium dotarło cztery. Na jakiej podstawie może przepaść test antydopingowy? Czyja to była próbka? Niestety, sąd nie odniósł się do tej kwestii" podsumował w rozmowie z rosyjską prasą były mistrz Bellator MMA.
Zawodnik z zachodniosyberyjskiego Omska miesiąc temu wygra za walkę na M-1 Global, otrzymał czek na 50 tysięcy dolarów i powiedział, że kwota ta jest porównywalna do kosztów prawnych w Stanach Zjednoczonych. Nie chciał się dalej procesować, bo jak zaznaczył, zrozumiał, że może kosztować to dużo więcej pieniędzy bez gwarancji sukcesu: "Muszę być szczery: przeszłe półtora roku bardzo mnie wyczerpało psychicznie. Żyłem w oczekiwaniu na wynik tej historii. Zostałem oskarżony, byłem prześladowany, powiedziano mi, że sąd nie może mi pomóc, rozprawa sądowa została przełożona na siedem miesięcy. Przez cały ten czas musiałem żyć, nakarmić rodzinę, ćwiczyć - a co najważniejsze, powtarzam: wszystko to bez pewności, że wrócę. Więc teraz jestem po prostu zadowolony, że skończyło się wygraną w sądzie i mogę walczyć". Na pytanie o pany mówi: "Plany są bardzo proste: proszę pytać mojego menedżera i zapytać kiedy będę walczyć. Znowu będę walczyć w Bellatorze i jestem z tego zadowolony. Bellator, myślę, że również jest bardzo zadowolony". Na pytanie czy zapłaci owe 5 tysięcy dolarów grzywny, odpowiada: "Ja to zrobię. Bo inaczej nie dostanę licencji".
Zawieszenie nastąpiło po zbadaniu próbki A po gali Bellator 133 (13 luty 2015 - przyp. red.), gdzie Shalemenko walczył z Melvinem Manhoefem a sam wynik walki unieważniono. Walki, którą Shlemenko wygrał przez nokaut w 2 rundzie. Dziwnym trafem u Rosjanina nie zbadanono próbki B a inna zaginęła (!) i choć USADA nie ma takiego obowiązku, by badać próbkę B, to taka procedura jest stosowana wobec amerykańskich zawodników.
Jemu samemu na posiedzeniu w dniu 24-go czerwca 2015, Stanowej Komisji Atletyki Stanu Kalifornia (CSAC) zaproponowano 9 miesięcy karencji w zamian za przyznanie się. Shlemenko odmówił i wlepiono mu 3 lata dyskwalifikacji i 10 tysięcy dolarów grzywny. Ten zdecydował się na kroki prawne i częściowo jest zwycięzcą tej batalii. Częściowo, bo karę zmniejszono do roku a grzywnę o połowę. To nie koniec dziwnych zdarzeń przy tej sprawie.
Rosjanin odwołał się do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, jego rozprawa została zaplanowana pierwotnie na 2 grudnia 2015 roku, ale nagle przeniesiono ją od razu na termin siedmiu miesięcy później czyli 15 lipca 2016 roku. W tym czasie Shlemenko walczył dwukrotnie w Rosji zdobywając pas M-1 Global, ale nie mógł walczyć w Bellatorze, który zawiesił z nim kontrakt. Nie anulowano także wyniku walki z "no contest" na wygraną i nie zwrócono kosztów procesu i prawnika. Jego dyskwalifikacja formalnie wygasła w lutym 2016 roku.
"Dlaczego nie sprawdzano próbki B? Nadal nie rozumiem tego. Właśnie teraz, kiedy w każdym głośniejszym przypadku dopingu w MMA, możemy przeczytać o badaniach próbki B i nikt nie dziwi, że u zawodników próbka B jest badana a moja akurat nie. A w CSAC jest to, że biorą próbkę B, ale nie jest to wymagane. Wadliwa praca tej Komisji w tej sprawie jest bardzo zauważalna: wzięli pięć próbek po tej gali, a do laboratorium dotarło cztery. Na jakiej podstawie może przepaść test antydopingowy? Czyja to była próbka? Niestety, sąd nie odniósł się do tej kwestii" podsumował w rozmowie z rosyjską prasą były mistrz Bellator MMA.
Zawodnik z zachodniosyberyjskiego Omska miesiąc temu wygra za walkę na M-1 Global, otrzymał czek na 50 tysięcy dolarów i powiedział, że kwota ta jest porównywalna do kosztów prawnych w Stanach Zjednoczonych. Nie chciał się dalej procesować, bo jak zaznaczył, zrozumiał, że może kosztować to dużo więcej pieniędzy bez gwarancji sukcesu: "Muszę być szczery: przeszłe półtora roku bardzo mnie wyczerpało psychicznie. Żyłem w oczekiwaniu na wynik tej historii. Zostałem oskarżony, byłem prześladowany, powiedziano mi, że sąd nie może mi pomóc, rozprawa sądowa została przełożona na siedem miesięcy. Przez cały ten czas musiałem żyć, nakarmić rodzinę, ćwiczyć - a co najważniejsze, powtarzam: wszystko to bez pewności, że wrócę. Więc teraz jestem po prostu zadowolony, że skończyło się wygraną w sądzie i mogę walczyć". Na pytanie o pany mówi: "Plany są bardzo proste: proszę pytać mojego menedżera i zapytać kiedy będę walczyć. Znowu będę walczyć w Bellatorze i jestem z tego zadowolony. Bellator, myślę, że również jest bardzo zadowolony". Na pytanie czy zapłaci owe 5 tysięcy dolarów grzywny, odpowiada: "Ja to zrobię. Bo inaczej nie dostanę licencji".