Top 10 najciekawszych wydarzeń w Kickboxingu i Muay Thai w 2015 roku wg Fightsport.pl
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: niedziela, 03, styczeń 2016
W zakończonym już roku 2015 nie brakowało interesujących wydarzeń w świecie Kickboxingu i Muay Thai, zarówno w samym ringu, jak i poza nim.
Te, które naszym subiektywnym zdaniem zasłużyły na podkreślenie, czy to z powodu imponujących występów danych zawodników, czy też ze względu na kontrowersje, zamieszczamy na poniższej liście, uszeregowanej według chronologii zdarzeń.
1. Andrei Herasimchuk sprawił łomot mistrzowi Glory Rico Verhoevenowi (3 stycznia, Nankin)
Dla Rico Verhoevena rok 2015 z pewnością był udany, lecz jego rozpoczęcie wcale nie musiało tego zwiastować. A mianowicie na dzień dobry zanotował sromotną klęskę w konfrontacji z Andrei'em Herasimchukiem na gali Kunlun Fight 15. Nieznany dla szerszej publiczności Białorusin, mistrz Europy Muay Thai z 2014 roku, w końcówce drugiej rundy dwukrotnie doprowadzał do liczenia Holendra. Zwycięstwo Herasimchuka nie było ani przez moment zagrożone. A Verhoeven wyciągnął wnioski i do końca roku prezentował się już tylko lepiej, o tym nieco niżej.
2. Sędziowskie skandale w GLORY (8 maja, San Diego & 6 listopada, Mediolan)
Choć organizacja GLORY z pewnością na ten moment jest najsilniejszą w świecie Kickboxingu, to jednak nie brakuje na jej wizerunku poważnych rys. Dwie walki o pasy organizacji bardzo wyraźnie to ukazały. Werdykty w starciach: Artema Levina z Simonem Marcusem (Glory 21) oraz Robina van Roosmalena z Sitthichai Sitsongpeenong'iem (Glory 25) można uznać wyłącznie za skandaliczne. Obaj pretendenci do tytułów mistrzowskich, Marcus, a zwłaszcza Sitsongpeenong, po swoich walkach mogli spokojnie oczekiwać na ogłoszenie werdyktów sędziowskich z przekonaniem, że wygrana przypadnie im i to im zostaną wręczone pasy mistrzowskie. Sędziowie jednak zakpili sobie z tej dwójki, a bezbarwni w tych starciach mistrzowie chełpili się następnie z powodu niesłusznych sukcesów (Levin zremisował, ale oczywiście zachował tytuł). GLORY lubi promować swoich mistrzów, ale mamy nadzieję, iż zacznie w końcu doceniać również tych, którzy naprawdę zasługują na to miano.
3. Mike Zambidis i Jerome Le Banner zawieszają rękawice na kołku (27 czerwca, Ateny & 4 sierpnia, Saint-Tropez)
Co prawda ani jeden, ani drugi nigdy nie sięgnął nigdy po tytuł organizacji K-1, ale dla kibiców są to postacie niemniej ikoniczne, niż jej mistrzowie. Duża w tym zasługa tego, iż zarówno Grek, jak i Francuz kochali iść ze swoimi oponentami na wyniszczające wojny. Le Banner karierę zakończył w wieku 42, a Zambidis 35 lat. Przez lata swoimi występami elektryzowali fanów, poza tym biorąc pod uwagę obu nie tylko jako fighterów, ale i jako osoby, należeli zawsze do najbardziej lubianych zawodników. Szkoda, że już więcej ich w akcji nie zobaczymy, ale najlepsi wiedzą, że powinni pożegnać się, będąc jeszcze w formie. Za to również szacunek dla nich.
4. Khayal Dzhaniev potężnie rozcina łokciami Buakawa Banchameka (28 lipca, Hongkong)
Sprawcą jednej z największych sensacji mijającego roku był bez wątpienia Khayal Dzhaniev. Młody thaiboxer z Rosji wygrał na gali TopKing World Series 4 ze słynnym Buakawem Banchamekiem na punkty. I choć można kwestionować sam werdykt, to jednak to czemu nie można zaprzeczyć, to fakt, iż Buakaw był mocno porozbijany przez akcje Dzhanieva. Zwłaszcza przez łokcie, które doprowadziły do rozcięcia, a co za tym idzie, do obfitego krwawienia Taja, co w przeszłości mu się nie zdarzało. Tym sukcesem Dzhaniev przedstawił się całemu światu Muay Thai i zaczyna odgrywać w nim coraz bardziej znaczącą rolę.
5. Maxim Vorovski vs. Igor Lyapin, czyli the best of KOK (17 października, Tallin)
Świetna bitwa, która powinna pokazać każdemu, iż w jakimkolwiek pojedynku zawsze możliwe jest odwrócenie sytuacji. Lyapin miał bowiem już rywala na widelcu, ale Vorovski w sobie tylko znany sposób przetrzymał natarcie Ukraińca i samemu doprowadził do tego, że to Lyapin musiał desperacko walczyć o przetrwanie. Ostatecznie Estończyk przed własną publicznością wygrał przez nokaut i pokazał, że sporty walki to nie tylko czyste umiejętności, ale i charakter, bez którego w tej dyscyplinie daleko się nie zajedzie.
6. Anissa Meksen oszukana w Chinach (28 października, Dazhou)
Chińska przygoda jednej z najlepszych zawodniczek Kickboxingu na świecie, Anissy Meksen, do dziś musi się jej odbijać czkawką. Najpierw miała ogromne problemy z dotarciem na miejsce, a już na gali Kunlun Fight 32, w finałowej walce turnieju niepodzielnie panowała w ringu w starciu z lokalną gwiazdą, E Meidie. Dla sędziów nie była to żadna przeszkoda ku temu, by dać dwie rundy dodatkowe! Jednak nawet tak spokojna osoba jak Meksen ma swój próg wytrzymałości na beznadziejne zachowanie sędziów i nie podeszła w ogóle do piątej rundy. Uznała, zapewne słusznie, iż lepiej dać sobie odpocząć, niż walczyć z wiatrakami. Następnym razem Francuzka zastanowi się kilka razy, zanim ponownie uda się w podróż do ''Państwa Środka''.
7. Sprawiedliwość dosięga Badra Hari'ego (29 października, Amsterdam)
W ostatnim roku niewiele było słychać o Badrze Hari'm w kontekście jego oszałamiających występów w ringu. Zaliczył za to całkiem udany występ na wokandzie sądowej, gdyż choć został skazany za pobicie biznesmena Koena Everinka, to jednak czeka go ''jedynie'' sześć miesięcy odsiadki, co należy uznać za niemały sukces, pamiętając także o całej serii innych przewinień natury prawnej, jakich się dopuścił. O Marokańczyku było także głośno ze względu na nawiązane przez niego przyjaźnie: z prezydentem Czeczenii, Ramzanem Kadyrovem, a także słynnym portugalskim piłkarzem Cristiano Ronaldo. Tak więc przez ostatnie 12 miesięcy postawił na zupełnie inną formę rozgłosu.
8. Bitwa braci Urabe o pas K-1 (21 listopada, Tokio)
Wśród stojących na świetnym poziomie pojedynków gali K-1 World GP in Japan: Championship dużą ciekawość musiał wzbudzić ten, w który naprzeciwko siebie w ringu stanęli... bracia Urabe! Koya i Hirotaka rywalizowali o tytuł w wadze do 60 kg i dali nie lada widowisko. Choć przeważał Koya, to jednak starszy Hirotaka znakomicie kontrował i po dwóch skutecznych odpowiedziach kolanami z jego strony młodszy członek famili Urabe został przez niego znokautowany, co z ogromnym przejęciem oglądali ich rodzice. Dla nich na pewno obaj są czempionami, ale w rzeczywistości to Hirotaka jest aktualnie najlepszy w swojej kategorii. Braterska walka to z pewnością jedna z wizytówek coraz lepiej sobie poczynającej organizacji, stawiającej na nowe gwiazdy, takich jak braci Urabe, ale nie tylko.
9. Rico Verhoeven masakruje Benjamina Adegbuyi w walce rewanżowej (4 grudnia, Amsterdam)
Pierwsze starcie między nimi, także o pas GLORY w wadze ciężkiej, zakończyło się wygraną na punkty Verhoevena. Rewanż, który nastąpił zaledwie kilka miesięcy potem, to już błyskawiczny popis w wykonaniu Holendra. Adegbuyi podczas tej konfrontacji wyglądał jak dziecko, które się zgubiło, bo myślami raczej nie znajdował się w ringu. Był rozkojarzony, zupełnie nie reagował na to, co robił Verhoeven. Wciąż uważany za mocno przereklamowanego mistrz wagi ciężkiej GLORY tym razem obronił swój pas w wielkim stylu i powalił z impetem na deski ciemnoskórego Rumuna już w pierwszej rundzie. W ten sposób, przynajmniej do następnej walki, zamknął usta krytykom.
10. Maurice Jackson - mocny w gębie, tchórzliwy w ringu (12 grudnia, Turyn)
Ostatnia w ubiegłym roku gala SuperKombat, jaka odbyła się w Turynie, zakończyła się niemałym skandalem. A mianowicie Maurice Jackson, który zapowiadał w wypowiedziach przed walką, że zniszczy Catalina Morosanu, zniszczył jedynie umysły tych, którzy mieli wątpliwą przyjemność obserwowania tego ''boju''. Równo z rozpoczęciem uciekł w stronę narożnika, gdzie tylko czekał na egzekucję. Jeden cios w wykonaniu Morosanu powalił go na deski, ale tłumacząc się problemem z uchem, pozwolono mu na kontynuowanie. Po wznowieniu do celu doszło kilka kolejnych uderzeń Rumuna i Jackson ponownie runął. Morosanu nie ukrywał swojej frustracji tym, jak ''prezentował'' się jego rzekomo twardy oponent. Amerykanin został zdyskwalifikowany i pozostawił po sobie jedynie ogromny niesmak. Takich ludzi jak on w sportach walki oglądać nie chcemy.
Te, które naszym subiektywnym zdaniem zasłużyły na podkreślenie, czy to z powodu imponujących występów danych zawodników, czy też ze względu na kontrowersje, zamieszczamy na poniższej liście, uszeregowanej według chronologii zdarzeń.
1. Andrei Herasimchuk sprawił łomot mistrzowi Glory Rico Verhoevenowi (3 stycznia, Nankin)
Dla Rico Verhoevena rok 2015 z pewnością był udany, lecz jego rozpoczęcie wcale nie musiało tego zwiastować. A mianowicie na dzień dobry zanotował sromotną klęskę w konfrontacji z Andrei'em Herasimchukiem na gali Kunlun Fight 15. Nieznany dla szerszej publiczności Białorusin, mistrz Europy Muay Thai z 2014 roku, w końcówce drugiej rundy dwukrotnie doprowadzał do liczenia Holendra. Zwycięstwo Herasimchuka nie było ani przez moment zagrożone. A Verhoeven wyciągnął wnioski i do końca roku prezentował się już tylko lepiej, o tym nieco niżej.
2. Sędziowskie skandale w GLORY (8 maja, San Diego & 6 listopada, Mediolan)
Choć organizacja GLORY z pewnością na ten moment jest najsilniejszą w świecie Kickboxingu, to jednak nie brakuje na jej wizerunku poważnych rys. Dwie walki o pasy organizacji bardzo wyraźnie to ukazały. Werdykty w starciach: Artema Levina z Simonem Marcusem (Glory 21) oraz Robina van Roosmalena z Sitthichai Sitsongpeenong'iem (Glory 25) można uznać wyłącznie za skandaliczne. Obaj pretendenci do tytułów mistrzowskich, Marcus, a zwłaszcza Sitsongpeenong, po swoich walkach mogli spokojnie oczekiwać na ogłoszenie werdyktów sędziowskich z przekonaniem, że wygrana przypadnie im i to im zostaną wręczone pasy mistrzowskie. Sędziowie jednak zakpili sobie z tej dwójki, a bezbarwni w tych starciach mistrzowie chełpili się następnie z powodu niesłusznych sukcesów (Levin zremisował, ale oczywiście zachował tytuł). GLORY lubi promować swoich mistrzów, ale mamy nadzieję, iż zacznie w końcu doceniać również tych, którzy naprawdę zasługują na to miano.
3. Mike Zambidis i Jerome Le Banner zawieszają rękawice na kołku (27 czerwca, Ateny & 4 sierpnia, Saint-Tropez)
Co prawda ani jeden, ani drugi nigdy nie sięgnął nigdy po tytuł organizacji K-1, ale dla kibiców są to postacie niemniej ikoniczne, niż jej mistrzowie. Duża w tym zasługa tego, iż zarówno Grek, jak i Francuz kochali iść ze swoimi oponentami na wyniszczające wojny. Le Banner karierę zakończył w wieku 42, a Zambidis 35 lat. Przez lata swoimi występami elektryzowali fanów, poza tym biorąc pod uwagę obu nie tylko jako fighterów, ale i jako osoby, należeli zawsze do najbardziej lubianych zawodników. Szkoda, że już więcej ich w akcji nie zobaczymy, ale najlepsi wiedzą, że powinni pożegnać się, będąc jeszcze w formie. Za to również szacunek dla nich.
4. Khayal Dzhaniev potężnie rozcina łokciami Buakawa Banchameka (28 lipca, Hongkong)
Sprawcą jednej z największych sensacji mijającego roku był bez wątpienia Khayal Dzhaniev. Młody thaiboxer z Rosji wygrał na gali TopKing World Series 4 ze słynnym Buakawem Banchamekiem na punkty. I choć można kwestionować sam werdykt, to jednak to czemu nie można zaprzeczyć, to fakt, iż Buakaw był mocno porozbijany przez akcje Dzhanieva. Zwłaszcza przez łokcie, które doprowadziły do rozcięcia, a co za tym idzie, do obfitego krwawienia Taja, co w przeszłości mu się nie zdarzało. Tym sukcesem Dzhaniev przedstawił się całemu światu Muay Thai i zaczyna odgrywać w nim coraz bardziej znaczącą rolę.
5. Maxim Vorovski vs. Igor Lyapin, czyli the best of KOK (17 października, Tallin)
Świetna bitwa, która powinna pokazać każdemu, iż w jakimkolwiek pojedynku zawsze możliwe jest odwrócenie sytuacji. Lyapin miał bowiem już rywala na widelcu, ale Vorovski w sobie tylko znany sposób przetrzymał natarcie Ukraińca i samemu doprowadził do tego, że to Lyapin musiał desperacko walczyć o przetrwanie. Ostatecznie Estończyk przed własną publicznością wygrał przez nokaut i pokazał, że sporty walki to nie tylko czyste umiejętności, ale i charakter, bez którego w tej dyscyplinie daleko się nie zajedzie.
6. Anissa Meksen oszukana w Chinach (28 października, Dazhou)
Chińska przygoda jednej z najlepszych zawodniczek Kickboxingu na świecie, Anissy Meksen, do dziś musi się jej odbijać czkawką. Najpierw miała ogromne problemy z dotarciem na miejsce, a już na gali Kunlun Fight 32, w finałowej walce turnieju niepodzielnie panowała w ringu w starciu z lokalną gwiazdą, E Meidie. Dla sędziów nie była to żadna przeszkoda ku temu, by dać dwie rundy dodatkowe! Jednak nawet tak spokojna osoba jak Meksen ma swój próg wytrzymałości na beznadziejne zachowanie sędziów i nie podeszła w ogóle do piątej rundy. Uznała, zapewne słusznie, iż lepiej dać sobie odpocząć, niż walczyć z wiatrakami. Następnym razem Francuzka zastanowi się kilka razy, zanim ponownie uda się w podróż do ''Państwa Środka''.
7. Sprawiedliwość dosięga Badra Hari'ego (29 października, Amsterdam)
W ostatnim roku niewiele było słychać o Badrze Hari'm w kontekście jego oszałamiających występów w ringu. Zaliczył za to całkiem udany występ na wokandzie sądowej, gdyż choć został skazany za pobicie biznesmena Koena Everinka, to jednak czeka go ''jedynie'' sześć miesięcy odsiadki, co należy uznać za niemały sukces, pamiętając także o całej serii innych przewinień natury prawnej, jakich się dopuścił. O Marokańczyku było także głośno ze względu na nawiązane przez niego przyjaźnie: z prezydentem Czeczenii, Ramzanem Kadyrovem, a także słynnym portugalskim piłkarzem Cristiano Ronaldo. Tak więc przez ostatnie 12 miesięcy postawił na zupełnie inną formę rozgłosu.
8. Bitwa braci Urabe o pas K-1 (21 listopada, Tokio)
Wśród stojących na świetnym poziomie pojedynków gali K-1 World GP in Japan: Championship dużą ciekawość musiał wzbudzić ten, w który naprzeciwko siebie w ringu stanęli... bracia Urabe! Koya i Hirotaka rywalizowali o tytuł w wadze do 60 kg i dali nie lada widowisko. Choć przeważał Koya, to jednak starszy Hirotaka znakomicie kontrował i po dwóch skutecznych odpowiedziach kolanami z jego strony młodszy członek famili Urabe został przez niego znokautowany, co z ogromnym przejęciem oglądali ich rodzice. Dla nich na pewno obaj są czempionami, ale w rzeczywistości to Hirotaka jest aktualnie najlepszy w swojej kategorii. Braterska walka to z pewnością jedna z wizytówek coraz lepiej sobie poczynającej organizacji, stawiającej na nowe gwiazdy, takich jak braci Urabe, ale nie tylko.
9. Rico Verhoeven masakruje Benjamina Adegbuyi w walce rewanżowej (4 grudnia, Amsterdam)
Pierwsze starcie między nimi, także o pas GLORY w wadze ciężkiej, zakończyło się wygraną na punkty Verhoevena. Rewanż, który nastąpił zaledwie kilka miesięcy potem, to już błyskawiczny popis w wykonaniu Holendra. Adegbuyi podczas tej konfrontacji wyglądał jak dziecko, które się zgubiło, bo myślami raczej nie znajdował się w ringu. Był rozkojarzony, zupełnie nie reagował na to, co robił Verhoeven. Wciąż uważany za mocno przereklamowanego mistrz wagi ciężkiej GLORY tym razem obronił swój pas w wielkim stylu i powalił z impetem na deski ciemnoskórego Rumuna już w pierwszej rundzie. W ten sposób, przynajmniej do następnej walki, zamknął usta krytykom.
10. Maurice Jackson - mocny w gębie, tchórzliwy w ringu (12 grudnia, Turyn)
Ostatnia w ubiegłym roku gala SuperKombat, jaka odbyła się w Turynie, zakończyła się niemałym skandalem. A mianowicie Maurice Jackson, który zapowiadał w wypowiedziach przed walką, że zniszczy Catalina Morosanu, zniszczył jedynie umysły tych, którzy mieli wątpliwą przyjemność obserwowania tego ''boju''. Równo z rozpoczęciem uciekł w stronę narożnika, gdzie tylko czekał na egzekucję. Jeden cios w wykonaniu Morosanu powalił go na deski, ale tłumacząc się problemem z uchem, pozwolono mu na kontynuowanie. Po wznowieniu do celu doszło kilka kolejnych uderzeń Rumuna i Jackson ponownie runął. Morosanu nie ukrywał swojej frustracji tym, jak ''prezentował'' się jego rzekomo twardy oponent. Amerykanin został zdyskwalifikowany i pozostawił po sobie jedynie ogromny niesmak. Takich ludzi jak on w sportach walki oglądać nie chcemy.