Blog Marcina Naruszczki: Kilka słów o walce na Respect 8!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: piątek, 12, październik 2012
Witam wszystkich ciekawych co u mnie.
A ostatnio działo się i to sporo. Aż czasu nie było żeby przy kompie posiedzieć, dlatego opowiem Wam co się wydarzyło po kolei...
Na początek wziąłem rozwód z Mirkiem, ale o tym już wiecie.
Zaraz po rozstaniu wyjeżdżałem na moją walkę do Niemiec i to bez trenera, ale przyjaciele mnie nie opuścili i byli ze mną.
Na wycieczkę wyjechaliśmy o 1:00 w nocy. My, tzn. Ja, Jotko, Pągowski i Manager. Dodatkowo, następnego dnia ekipę uzupełnili Grafik i Tomek z Małżonką:)
Po całonocnej podróży chwilowy przystanek u Martina Zawady na kawę (tak, tak to ten sam z którym Krzysiek Jotko bił się kilka dni wczesniej - MMA jest pieknym sportem ;) a dalej do hotelu i na wagę.
Waga jak zwykle o suchym pysku bez grama wody! Spojrzenie w oczy przeciwnikowi i upragniona woda, kolacja i spać.
No w sumie nie kazdy spał, bo towarzystwo już za wczasu rozpoczęło pierwszą flaszkę hehehe
Rano wstaliśmy - niektórzy wyspani (JA), niektórzy nie; pokręciliśmy się po Wuppertalu gdzie spotkaliśmy sporo Polaków, którzy o dziwo nas (mnie i Krzyśka) rozpoznawali i mocno za mnie trzymali kciuki. Później podczas Gali było słychac polski doping :) Dzięki za to!
Gala jak zwykle zrobiona na cacy. Nie jest to może KSW, ale nie ma się też do czego przyczepić.
Nastrój w szatni, o dziwo lepszy niż zwykle. Jotko spisał się na medal. Miłą wizytą zaskoczył mnie Marek Janik z Opola. A sama walka... jak już większość wie - wyglądała dramatycznie! Trochę zła strategia nadrobiona ogromnym sercem i wolą wygrania... Jakoś poszło!
Niemcy po walce wręcz się we mnie zakochali hehe... zdjęcia, gratulacje, kwiaty, szampan, dziewczyny, wywiady, czekoladki, itp. Sami wiecie... hahaha A na serio, publicznosć niemiecka umie docenić trud walki i bardzo miło się tam występuje.
Po gali ani chwili nie mieliśmy odpoczynku - od razu ogień! :p Skład doborowy Ja, Jotko, Pągol, Zawada, Manager i Grafik. Ciężko powiedzieć czy trudniej było w walce czy po niej...:p Rano niestety witał nas kac... :/
A resztę zobaczcie sami na zdjęciach.
A ostatnio działo się i to sporo. Aż czasu nie było żeby przy kompie posiedzieć, dlatego opowiem Wam co się wydarzyło po kolei...
Na początek wziąłem rozwód z Mirkiem, ale o tym już wiecie.
Zaraz po rozstaniu wyjeżdżałem na moją walkę do Niemiec i to bez trenera, ale przyjaciele mnie nie opuścili i byli ze mną.
Na wycieczkę wyjechaliśmy o 1:00 w nocy. My, tzn. Ja, Jotko, Pągowski i Manager. Dodatkowo, następnego dnia ekipę uzupełnili Grafik i Tomek z Małżonką:)
Po całonocnej podróży chwilowy przystanek u Martina Zawady na kawę (tak, tak to ten sam z którym Krzysiek Jotko bił się kilka dni wczesniej - MMA jest pieknym sportem ;) a dalej do hotelu i na wagę.
Waga jak zwykle o suchym pysku bez grama wody! Spojrzenie w oczy przeciwnikowi i upragniona woda, kolacja i spać.
No w sumie nie kazdy spał, bo towarzystwo już za wczasu rozpoczęło pierwszą flaszkę hehehe
Rano wstaliśmy - niektórzy wyspani (JA), niektórzy nie; pokręciliśmy się po Wuppertalu gdzie spotkaliśmy sporo Polaków, którzy o dziwo nas (mnie i Krzyśka) rozpoznawali i mocno za mnie trzymali kciuki. Później podczas Gali było słychac polski doping :) Dzięki za to!
Gala jak zwykle zrobiona na cacy. Nie jest to może KSW, ale nie ma się też do czego przyczepić.
Nastrój w szatni, o dziwo lepszy niż zwykle. Jotko spisał się na medal. Miłą wizytą zaskoczył mnie Marek Janik z Opola. A sama walka... jak już większość wie - wyglądała dramatycznie! Trochę zła strategia nadrobiona ogromnym sercem i wolą wygrania... Jakoś poszło!
Niemcy po walce wręcz się we mnie zakochali hehe... zdjęcia, gratulacje, kwiaty, szampan, dziewczyny, wywiady, czekoladki, itp. Sami wiecie... hahaha A na serio, publicznosć niemiecka umie docenić trud walki i bardzo miło się tam występuje.
Po gali ani chwili nie mieliśmy odpoczynku - od razu ogień! :p Skład doborowy Ja, Jotko, Pągol, Zawada, Manager i Grafik. Ciężko powiedzieć czy trudniej było w walce czy po niej...:p Rano niestety witał nas kac... :/
A resztę zobaczcie sami na zdjęciach.